Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
Przymknąłem oczy.
- Nie mogę sobie wyobrazić Hansa, który zabija własne dziecko - wyznałem. - Brzmi to okrutnie, ale taka jest prawda. - Odsunąłem się od niej, by spojrzeć wprost w oczy. - Gdyby coś się działo, dzwoń, pisz, cokolwiek, dobrze?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Jak zawsze - mruknęłam. - Posłuchaj... Masz swoje problemy. Masz dzieciaka na głowie. Jak ja. Hans jest dodatkiem, który komplikuje parę spraw. To... Cholernie dziwne. - Westchnęłam i jeszcze raz się zastanowiłam. - Wiesz co robić, gdy wróci Elise?
Family don't end with blood
Offline
Parsknąłem pustym śmiechem.
- Powiedzieć prawdę? - spytałem głupio, wzruszając ramionami. - Nie mam pojęcia Marie, ale wiem, że to będzie istne piekło. Wiesz, że nie trawi Ester, co dodatkowo utrudnia sprawę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Pokiwałam lekko głową, wracając do racjonalnego myślenia. A przynajmniej spróbować wrócić.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale... To Elise. Wiesz ile już przeszliście, co się działo. Popełniłeś błąd - jak ja. - Zdarza się. Teraz... Jest jeszcze czas. Trzeba myśleć, co będzie jak się urodzi. Jeśli się urodzi - dodałam z westchnieniem.
Family don't end with blood
Offline
- Wiem, Marie - przytaknąłem. - Tak cholernie obawiam się, że mnie zostawi. Że odejdzie ode mnie, podczas gdy ja... naprawdę ją kocham. - Westchnąłem nieco załamany. Co miałem zrobić?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Dotknęłam ręką jego ramienia, mając nadzieję, że... Może coś tym zdziałam. Taa. Widać było, że mężczyzna jest załamany. Stres, strach? Oboje czuliśmy podobne uczucia.
- Hej, porozmawiasz z nią. Zrozumie. Może nie być łatwo - zastrzegłam. - Ale jeśli ci zależy... Będziesz walczył, tak? Ona to doceni,a przede wszystkim spróbuje ogarnąć na swój sposób. - Zagryzłam wargę. - Też się boję. Cholernie. Jakoś trzeba sobie radzić, nie? - Uśmiechnęłam się krzywo. - Wierzę, że postąpisz właściwie. Ona też.
Family don't end with blood
Offline
Pokiwałem głową i spojrzałem na nią ze współczuciem.
- Dziękuję, Marie. Wierzę, że ty również postąpisz, jak należy. Oboje damy radę. - Złapałem ją lekko za dłoń, ściskając. - A teraz pozwól, że pójdę porozmawiać z Ester. Chyba tego oczekuje - mruknąłem i ostatni raz patrząc na kobietę, wyszedłem z gabinetu.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5