Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem talerz z kanapkami. Usiadłem na łóżku i przytulilem dziewczynę.
-Dziękuję
Następnie wziąłem kanapkę i zacząłem jeść.
Offline
Zaśmiałam się krótko.
- Spoko, to przecież tylko kanapki. W sumie zrób zakupy jak wytrzezwiejesz.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Przypomnisz mi jak wytrzezwieje?-Spytałem, kładąc talerz na szafkę nocną i ściągając z siebie koszulkę.
Offline
Roześmiałam się i położyłam na plecach, krzyżując nogi.
- Tak, przypomnę ci ramo. Albo napisze karteczke - obiecałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Polozylem się obok dziewczyny i objalem ja w pasie. Wtulilem się w nią i po chwili zasnalem.
Offline
Pogładziłam go po głowie.
- Jesteś jak dziecko - mruknęłam.
Kiedy byłam pewna, że Klaus zasnął, wsunęłam się z jego objęć,zdjęłam stanik, zostając w majtkach i koszulce. Położyłam się obok śpiącego mężczyzny.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
RANEK
Obudziłem się i otworzyłem oczy. Ujrzałem wtedy najpiękniejszy widok na świecie, Elise śpiąca obok mnie, a dokładniej to w moich ramionach. Usmiechnąłem się, a po chwili poczułem pulsujacy ból w głowie. Jeknalem cicho z bólu i usiadłem na łóżku. Spojrzałem na dziewczynę i delikatnie poglaskalem ja po policzku.
Offline
- Mhmmhm... - mruknęłam, uśmiechając się lekko i przekreciłam się na bok. - Strasznie się kręcisz, wiercidupo - zaśmiałam się, nie otwierając oczu, ponieważ powieki mi ciążyły.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Jesteś głodna?-Spytałem wstajac z łóżka i wyciągając z szafki nocnej tabletki na ból głowy, antybiotyki i wodę. Polknalem wszytko i popilem wodą.
Offline
- Trochę... - Przeciągnęłam się, a potem zwinęłam się w kłębek. - Ale nie chce mi się teraz wstawać.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-To dostaniesz śniadanie do łóżka-Poglaskalem Elise po włosach i lekko kulejac poszedłem do kuchni.
Offline
Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Odkryłam się kołdrą.
Mężczyzna położył talerz na pościeli i podał mi sztućce. - Mhm, naleśniki.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Polozylem się obok dziewczyny z głową w poduszce. Po około 10 minutach, ktoś zaczął pukać do drzwi od domu.
Offline
Szybko przełknęłam to co miałam w ustach.
- Spodziewasz się kogoś? Tylko nie mów że przyjechała twoja żona. Wież mi, nie uwierzy, że jestem twoją pacjentką, a to prywatna sesja. - Parsknęłam śmiechem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałem na datę w telefonie i zerwalem się z łóżka.
-Zapomialem, że moi dziadkowie mieli do mnie dziś przyjechać...
Offline
Otworzyłam szerzej oczy.
- Że co? - Uśmiechnęłam się zagubiona. - Weź chociaż ubierz Koszule! - Zawołałam za nim ale Klaus nie zawrócił.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Poszedłem do drzwi, przy okazji zbierając i wyzucajac butelki po alkoholu. Otworzyłem drzwi i przytulilem moich dziadków. Zaprosiłem ich do środka.
Offline
Ugh, muszę się szybko stąd ewakułować. Pośpiesznie zaczęłam się ubierać. Do pokoju zajrzał Klaus w momencie kiedy zakładałm spodnie. - Minuta i mnie nie ma.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Czeemu? Zostań, fajnie będzie-Usmiechnalem się, obserwując dziewczynę.
Offline
Wytrzeszczyłam oczy.
- Chyba żartujesz.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie żartuję-Oparlem się o famuge drzwi /Albo jak to się tam nazywlo/.
Offline
Pokręciłam głową.
- Nie Klaudiusz. Nie ma takiej opcji. Wychodzę. Pamiętaj o zakupach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przewrocilem oczami i podszedłem do dziewczyny. Wziąłem ja na ręce i zanioslem do salonu gdzie siedzieli moi dziadkowie. Od razu spojrzeli na mnie.
-To właśnie Elise-Powiedziałem, nadal trzymając dziewczynę.
-Rzeczywiście jak bardzo śliczna-Powiedziała moja babcia i uśmiechnęła się ciepło.
Offline
Uśmiechnęłam się zażenowana.
- Odstaw mnie na ziemię - syknęłam przez zęby. - Dzień dobry, ja niestety się śpieszę do pracy...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zasmialem się cicho.
-Nie ładnie kłamać Elise.-Posadsilem ja obok mojej babci, a sam usiadłem na fotelu naprzeciwko.
-Jestem Aleksandra Hope-Przetsawila się.-A to mój mąż Ryszard-Wskazała na dziadka. Uśmiechnął się lekko.
Offline