Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kończylem robić naleśniki. Mam nadzieję, że jej posmakują
Offline
Założyłam jakąś koszulkę, która sięgała mi do połowy ud, i wyszłam z pokoju.
- Mmm, ładnie pachnie. Boże, czy ty zrobiłeś naleśniki - zaśmiałam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Wystarczy Klaus-zasmialem się.-I tak zrobiłem naleśniki.
Offline
Przetarłam oczy i odgarnęłam z twarzy włosy. Zatrzymałam się obok mężczyzny.
- Myślałam, że tak robią tylko na filmach. Skłonna byłabym uwierzyć, że zostanę związana i zamknięta w piwnicy, niż że dostanę śniadanie - stwierdziłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Ty nie dostaniesz, byłaś niegrzeczna w nocy.
Offline
Otworzyłam szeroko usta, jednak nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Ja zawsze jestem niegrzeczna. Gdybym była grzeczna to nigdy bym tu nie trafiła - stwierdziłam rozbawiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie zaslugujesz ma śniadanie, w szczególności naleśniki-Spojrzałem na nią i zlustrowalem wzrokiem.-No może dam Ci jednego.
Offline
Zmarszczyłam nos.
- Cudownie - mruknęłam mu do ucha, stając na palcach. Podeszłam szybko do lodówki. - Mhm... - Przeszikałam wzrokiem półki i w końcu znalazłam mleko. - Gdzie masz szklanki... - Zaczęłam patrzeć po półkach. - Jestem głodna - stwierdziłam. - Pospiesz się - poprosiłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Górna, trzecia po prawej-Powiedziałem i podzucilem naleśnika, obracając go przy okazji.
Offline
Nalałam mleka.
- Hah, to mega dziwne. Że tu jestem. Czuję się idiotyczne nie na miejscu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Podałem jej talerz naleśników.
-Smacznego.
Offline
Kiwnęłam głową.
- Dzięki.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Usiedlem przy stole i zaczalem jeść.
Offline
- W ogóle, która jest godzina? - Ocknelam się nagle.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Okolo 11/12.
Offline
- Cholera. Hans mnie zabije. - Zrywać się z.miejsca i biegnę do pokoju. Zdejmuje koszulkę Klausa i zakładam stanik i swoje ubrania ze wczoraj. - Cholera, miałam być u niego o 10:30. Cholera, cholera, cholera.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Podwiezc Cię?-Pytam gdy dziewczyna wychodzi z mojego pokoju.
Offline
- Tak, tak! Jestem.bardzo za, bo nawet nie wiem gdzie jestem - parsknęłam śmiechem
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Poszedłem do pokoju i założyłem pierwszą lepszą koszulę. Później zgarnalem kluczyki i dwa kaski. Poszedłem do garażu z dziewczyną.
Offline
Nie przyszłam już potem ani razu do szpitala. Klaus napisał do mnie wczoraj, że wyszedł. I tyle. Mhm, postanowiłam więc do niego wpaść.
Zapukałam do drzwi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Usłyszałem pukanie do drzwi. Zataczajac się podszedłem do drzwi, kilka razy potykajac się o puste butelki po whysky. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Elise.
Offline
Nawet nie musiał otwierać ust. Smierdzialo od niego alkoholem na kilometr.
- A czy ty przypadkiem nie jesteś na antybiotykach? - spytałam zniesmaczona, wchodząc do środka.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zasmialem się.
-Moooze...
Zamknąłem drzwi i patrzyłem na dziewczynę.
Offline
Rzuciłam torebe pod ścianę.
- Wyglądasz okropnie. Po cholerę piłeś?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie piłem... Może trochę.
Offline