Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przygryzłam wargę.
- Obiecałam ci. Nie chciałam wyjść na zdzire - mruknęłam z zaciśniętym gardłem i uśmiechnęłam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie obraziłbym się, zrozumiałbym to... wystarczyło powiedzieć
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Pokręciłam głową i wzruszyłam ramionami.
- I tak siedziałabym w domu... - Podrapałam się po ramieniu. Pochyliłam głowę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uśmiechnąłem się
- Może usiądziemy?
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Kiwnęłam głową.
- Jasne. - Usiedliśmy przy brzegu. - Ben... Nie chce... Ja nie szukam związku. Nir chce od ciebie niczego, więc ty nie oczekuj czegoś ode mnie, okej? - Wydusiłam z siebie, po dłuższej chwili
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nic od ciebie nie oczekuję - uśmiechnalem sie
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Spojrzałam na Bena.
- To dobrze - mruknęłam ze spokojem w głosie. - To naprawdę dobrze... Jestem zmęczona. - Pokręciłam głową.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Wolę tak jak jest. Przyjaciele z korzyściami - zasmialem się
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Zmarszczyłam nos i oblizałam usta.
- Sek w tym, że... Bez korzyści. Już bez korzyści - podsumowałam, zerkając w bok.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Z każdego są jakieś korzyści. Chodzby sama rozmowa jest już korzyścią
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Okej, okej, wybacz. - Popatrzyłam na wodę. - Może ja już pójdę. - Podniosłam się. - Jestem padnięta po podróży... Muszę się położyć spać.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Odprowadze cię - wstałem i podszedłem do dziewczyny- W którą stronę?
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Tam - powiedziałam, wskazując kierunek.- Dzięki - mruknęłam po chwil. - Wybacz, że wciagnełam cie w to wszystko - powiedziałam nagle, ni stąd ni z owąt. Ściskało mnie w żołądku przez cały czas. A teraz wszystko się nasiliło.
Co się dzieje?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- W co mnie wciagnelas? -zmarszczyłem brwi
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Nieważne - mruknęłam, marszcząc nos. Wyszliśmy z plaży. - Po prostu dzięki - podsumowałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Naprawdę nie masz za co dziękować - objalem ją ale chwilę potem zająłem rękę
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Kiwnęłam głową.
- Okej. Pójdę się przejść sama - stwierdziłam, gdy uznałam, że Ben chce mnie odprowadzić. - Muszę pomyśleć. Sama - podkreśliłam ostatnie słowo.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Okey, nie będę naciskał. Do zobaczenia Elise- odwrocilem się napięcie i poszedłem w przeciwną stronę
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Cześć, Ben - mruknęłam i ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu. Czeka mnie długi spacer. Schowałam dłonie do kieszeni.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spacerowałem z Ester po plaży.
Offline
- Odwiedziła mnie dzisiaj Marie w szpitalu zanim wyszła. -zaczęłam - Nie rozumiem o co im wszystkim chodzi... Kolejna osoba próbuje mi powiedzieć co jest dobre, a co złe. - mruknelam
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Westchnąłem.
- Jak widać wszyscy uważają, że nie jestem dobrym materiałem na chłopaka...
Offline
- Trudno, muszą się z tym pochodzi, że zdania nie zmienię - zatrzymałam się
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Również się zatrzymałem i spojrzałem na dziewczynę.
Offline
Podeszłam bliżej i przytulilam się do chłopaka zerkajac na wodę
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline