Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Em... Ja nie z pretensjami. Chodzi mi o misję Charlotte. Skąd...- nie wiedziałem czy powinienem kończyć- skąd nagle taka zmiana decyzji u ciebie? Myślałem, że ma siedzieć tutaj, monitorowana przez Las Vegas.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- A. W Amazonii z pewnością będzie bezpieczniejsza. Gdy wróci, natychmiast zostanie przesłana do jednego z was - stwierdziłem.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Tak, tyle że chodzi mi o to, że... Ugh- schowałem twarz w dłoniach i przetarłem oczy. - nie obawiasz się, że znowu coś odwali albo spróbuje uciec? Po ostatniej misji stwierdziłeś, że już nigdy nie opuści LV.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Dobrze wiesz, że na ucieczkę zawsze mam sposoby. Każda z osób ma chip, więc jesteśmy w stanie ją namierzyć. Zresztą nie sądzę, że Charlotte była by zdolna do czegoś takiego. - Odłożyłem kolejną kartkę na bok.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Wiesz, już raz jej się prawie udało- dodałem znowu przyciszonym głosem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- To jest inny temat. Teraz mamy wzmocnioną ochronę. Koniec końców, zawsze udaje nam się złapać tych ludzi. Wiesz o tym, Arwell. - Nacisnąłem na ostatnie słowa.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Doskonale wiem- zwłaszcza, że to ja łapię tych ludzi, zwłaszcza, że to ja złapałem wtedy Charlotte. - Czy to już wszystko?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Tak. - Skinąłem głową. - Chyba, że masz jeszcze jakąś sprawę, o której chcesz powiedzieć - dodałem, wstając.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- To chyba wszystko- powiedziałem stanowczo. - narazie Hans- puściłem mu oko i zwędziłem jedno cygaro z jego pudełka, po czym szybko opuściłem jego gabinet.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Czekałem aż Marie się nagada i poda mu te raporty. Co za człowiek nudziarz. Chociaż... pół życia czekałem na tę chwilę. Pół życia czekałem na to, żeby skończyć się ukrywać i przywalić mu w tę korporacyjną twarz. Po kilku minutach wyszła, a ja zapukałem.
Offline
Nie odczytałem pukania ani typu chodzenia. Czyżby Mohamed miał zamiar nagle przyjść w odwiedziny?
- Proszę - rzuciłem zwykłym tonem, choć dosyć.. ciekawiło mnie kto to.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Suprise, bitch - odparłem, gdy wszedłem do środka. - Nie spodziewałeś się mnie, co? A może myślałeś, że już nie żyję? - Patrzyłem jak gość, zachowuje się jakbym był martwy. - Ach tak, bo dla ciebie zawsze byłem trupem. Ale mógłbyś się odezwać bracie. Chcę tylko kilka informacji i więcej nie będę ci zajmować dupy.
Offline
- Kiedy.. kiedy wróciłeś? - zapytałem zszokowany, bo tylko to udało mi się powiedzieć.
Jak on do cholery wrócił? I nic nie powiedział. Ale... jednak był.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Tylko na tyle cię stać? A gdzie jakieś przytulenie czy cokolwiek? Ta twoja sekretareczka nie umie dochowywać tajemnic. I ten.. syn twój? No jakoś tak. Odwiedziłem po drodze Daniellę i resztę osób, których pewnie nie chcesz pamiętać... Przyjdź do mnie to pooglądamy sobie zdjęcia z dzieciństwa. Będzie wspaniale. - Sarkazm wylewał mi się z ust. - Od paru miesięcy jestem tu, przygłupie.
Offline
Podniosłem na niego wzrok, a później spojrzałem w ramkę. Już miałem pokręcić głową, ale się opanowałem.
- Cieszę się, że jesteś. Moglibyśmy... - Przerwał.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Nie moglibyśmy. Mam. Cię. Gdzieś. Powiedz mi tylko, co z Lily. Gdzie ona jest i znikam stąd, pajacu. - Oparłem się rękami o biurko, przy okazji zrzucając kilka raportów.
Offline
- Te informacje są zatajone. Nie mogę ci ich powiedzieć - powiedziałem surowo. - Brian, czego ty właściwie chcesz? Pojawiasz się i siejesz zamęt. Naprawdę cieszę się, że wróciłeś. Możemy spotkać się niedługo, ale teraz mam pracę. Ważną.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Super, a ja mam to w dupie. Zniszczyłeś dziewczynie życie, ale co tam, lepiej o tym nie myśleć, zająć się pracą, katowaniem i być hajsownikiem i NIE MYŚLEĆ O TYM, ŻE MOGŁEM BYĆ OJCEM. Jesteś wspaniały, może wręczyć ci medal, idioto? Jesteś naprawdę zjebany. - Parsknąłem ironicznie.
Offline
Po raz drugi otworzyłem szerzej oczy. Ale.. to mnie posądziła o to. To mnie posądziła, że jestem ojcem, że mam pomóc.
- Wyjechałeś - stwierdziłem, dalej opanowany. - Posądziła mnie, że to ja jestem ojcem.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Bo wcale nie jesteśmy bliźniakami! - rzuciłem z jeszcze większym sarkazmem. - Powiedz mi gdzie ona jest i wypuść ją wolno. Ma prawo żyć jak chce. Wystarczająco zjebałeś jej życie. Nie pamiętasz, jak ty mnie wysłałeś? Nie pamiętasz o początkach? Musiałem uciekać przez ciebie!
Offline
- To ty się naraziłeś, Brian. To nie jest już moja wina. Lily jest sprawą sekty. Nie masz prawa się w to mieszać - odparłem, próbując się skupić na dokumencie.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
Wziąłem tę badziewną kartkę sprzed nosa i potargałem ją na dwie części.
- Kurwa, z kim ja żyję na tym świecie... Wiesz co? Świetnie. W takim razie zapisuję się do tego cholerstwa. Chcę wiedzieć, co z nią będzie i co tu się odwala.
Offline
Zacisnąłem mocniej wargi, próbując powstrzymać się od zdenerwowania.
- Brian, nie chcesz tego - wycedziłem.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Sprawdź mnie. Chcę się zapisać do kurwy nędzy i tego nie zmienisz. Tym bardziej chcę wiedzieć, co z Lily - warknąłem. - Widziałem się z nią w klubie. Wiesz jak się zachowuje? Wiesz jaka teraz jest?! Nie sądzę, więc do jasnej cholery zostaw ją w spokoju.
Offline
- Brian. - Wstałem. - Nie mam pojęcia, co chcesz zrobić, ale wiedz, że mam sposoby. Toczymy bitwę z Lily od lat, a teraz jesteśmy blisko. Nie będzie tak jak ty chcesz, rozumiesz? Nie. Możesz marudzić, ale to ci nic nie da. Nie masz władzy, nie masz niczego. Powiedz, co w tym czasie osiągnąłeś? Jesteś tylko osobą, która może pokrzyczeć, ale to i tak nic ci nie da. Bo to ja trzymam wszystko w ryzach. A teraz wyjdź zanim stanie się coś gorszego - powiedziałem zirytowany.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline