Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Parsknąłem.
- Ja tylko grzecznie przedstawiam swoją propozycję. To ty masz w głowie dzikie rzeczy. - Popukałem ją w czoło palcami. Następnie odwróciłem wzrok na komodę, gdzie leżał zegarek. Spojrzałem na godzinę i westchnąłem przeciągle.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zagryzłam zmysłowo wargę.
- Moja wina? - Nachyliłam się w jego stronę i przejechałam dłonią po jego policzku. Zmarszczyłam brwi gdy westchnął. - Co się dzieje? Planujesz coś? - pytałam podejrzliwie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Odpowiedziałem jej błyskiem w oku i wyszedłem spod kołdry, szukając ubrań.
- Być może - odparłem nadal tajemniczo. - Jednakże, jeśli ma się udać, muszę cię teraz zostawić, co również kiepsko mi się widzi - mruknąłem rozbawiony, zakładając spodnie. Gdzie była moja koszulka?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Usiadłam na łóżku, przeciągając kołdrę do ciała.
- Oj, Casimir, już idziesz się puszczać na boki? - spytałam, parskając śmiechem. Nachyliłam się i zerknęłam za łóżko. Podniosłam jego koszule z podłogi.
Nie mogłam się napatrzec na niego. Przygryzłam wargę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wziąłem ją z jej rąk.
- Dzięki - odarłem z błyskiem w oku. Zarzuciłem ją na siebie i nachyliłem się jeszcze w jej stronę, aby pocałować ją w czoło. - Widizmy się wieczorem, skarbie. Ubierz się ładnie. - Mrugnąłem do niej i wyszedłem z pokoju.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Ja zawsze ubieram się ładnie! - burknęłam pod nosem. Spojrzałam na miejsce obok siebie. Rzuciłam się na poduszkę na której jeszcze przez chwilą leżał. Wzięłam głęboki oddech. Nie chciało mi się nic robić. Zerknęłam na godzinę, miałam niewiele czasu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zapukałem do drzwi Elise o umówionej godzinie, trzymając w ręce żółtą różę. Gdyby ktoś mi kilka miesięcy temu powiedział, że będę bawił się w randki, wyśmiałbym go. Ale teraz? Teraz byłem szczęśliwy.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Właśnie kończyła malować usta na delikatny róż, gdy usłyszałam pukanie. Szybko założyłam obcasy i poczułam się szczęśliwa z powodu tych 6 centymetrów wyżej.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, jednocześnie sięgając po cienki, czarny sweter na ramiona.
- Witam Pana - mruknęłam rozbawiona. Cała ta sytuacja bawiła mnir za bardzo. Ale to chyba ze stresu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Madame. - Ukłoniłem się nisko. Poprawiłem czarną muszkę, która idealnie pasowała do bordowego garnituru i zza pleców wyciągnąłem różę. Widząc jej minę, miałem ochotę się roześmiać, ale pozostałem poważny. Na moich wargach majaczył się jedynie delikatny uśmiech.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Coś cię zdrowo porąbało - stwierdziłam, powstrzymując uśmiech. Przyjęłam kwiat i zostawiłam go na szafce. Założyłam torebkę na ramię i zamknęłam za sobą drzwi. - Nie próbuj być bardziej romantyczny - poprosiłam. - Błagam, Cas.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wywróciłem oczami rozbawiony.
- Daj spokój, Elise. To tylko kwiatek. - Parsknąłem. Skierowaliśmy się w stronę wielkiej limuzyny, którą wynająłem na zamówienie i otworzyłem drzwi dziewczynie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Spojrzałam na niego znacząco.
- Tylko kwiatek? - spytałam z wyrzutem. - Czyli to taka oficjalna randka? - można było usłyszeć w moim głosie spięcie, a w szczególności, że Cas mnie znał. Byłam prawie pewna, że tu usłyszał. Wsiadłam do samochodu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Owszem. - Wsiadłem tuż za nią do samochodu. - Zaraz wyjedziemy z miasta, skręcimy w krzaki i zgwałcę cię na miejscu - wyjaśniłem śmiertelnym tonem, choć w środku umierałem ze śmiechu. - Och, Elise. - Spojrzałem na nią rozbawiony. - Nic ci nie będzie po jednym wyjściu do ludzi.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Przez chwilę wierciłam się niespokojne w miejscu.
- Boję się twoich pomysłów. Chyba wolałabym po prostu puść do ciebie - wyjaśniłam, wywracając oczami. - Nie mowę, że wychodzenie do ludzi jest złe, nie jestem aspołeczna - bąknęłam nabutmuszona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaśmiałem się cicho, gdy kierowca ruszył.
- Zachowujesz się, jakby to była twoja pierwsza randka w życiu - stwierdziłem, drapiąc się po karku. Przyszedł sms. Spojrzałem zainteresowany na ekran. Uśmiechnąłem się szerzej, byłem już pewien, że późniejsza niespodzianka, się uda.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zagryzłam policzki od środka, czując ciepło na twarzy. Huh, gorąco tu.
- Weź już nic nie mów - mruknęłam. - A więc, co to za niespodzianka? Skoro nie krzaki za miastem? - dopytywałam, chcąc odwrócić jakoś uwagę od poprzednich słów Casa.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Zobaczysz, skarbie. - Uśmiechnąłem się szerzej. Dojeżdżaliśmy pod restaurację. - Zaraz, chodziłaś wcześniej na randki, prawda? - Wolałem się upewnić. Dziewczyna nagle poczerwieniała i zamilkła na ten temat. - Czy ty się stresujesz, Elise? - Uniosłem wyżej brwi rozbawiony.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wywróciłam oczami.
- Trochę - powiedziałam prawie bezgłośnie. - Na randki chodziłam, ale w trochę innych klimatach - odparłam zażenowana.
Powinnaś już dawno to skończyć, w co tu się pchałaś?! Przecież się na tym nie znasz, nie rozumiesz. Nie nadajesz się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy pod najlepszą restauracją w Vegas, a z mojej twarzy nie znikał uśmiech.
- Nie masz czym się martwić, Elise. Jest w porządku. - Położyłem dłoń na jej plecach i wszedliśmy do środka.
- O nie, my idziemy na górę - odpowiedziałem, kiedy chciała skręcić na parter. Jechaliśmy windą.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zarzuciłam ramiona na jego szyję.
- Jestem oazą spokoju, Casimir - mruknęłam. - Po prostu zastanawiam się czego oczekujesz od tego spotkania. - Bo raczej nie chodziło mu o szybki numerek.
Wiedziałam, że miałam spięte ramiona, sama to czułam i nie umiałam na to nic poradzić. Za to on był tak szczęśliwy jakby wygrał jakąś cholerną fortunę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Mile spędzonego czasu? Chyba mogę sobie na to pozwolić - stwierdziłem po chwili, a gdy drzwi windy się otworzyły, wyszliśmy jak nigdy nic. Złapałem ją za dłoń i poprowadziłem na specjalny stolik na balkonie z widokiem na całe Las Vegas.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wolną ręką ogarnęłam kosmyki włosów za ucho.
- Łał, mieszkam tu od zawsze ale... - Zerknęłam na Casa, sama nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachowywać. Chyba z chwili na chwilę byłam coraz bardziej spięta. - Tu jest naprawdę piękne.
Ścisnęłam mocniej jego dłoń.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokiwałem głową.
- To prawda. Proszę, usiądź. - Odsunąłem jej krzesło i sam zasiadłem po drugiej stronie. Kelner przyniósł nam karty, a chwilę potem szampana z lodem. - Jak się dzisiaj czujesz? - spytałem wodząc wzrokiem po jej twarzy.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zagryzłam dolną wargę.
- Przez ciebie czuje się strasznie nie na miejscu - zdobyłam soe na szczerość jedbak mówiłam to żartobliwym tonem. - Poranek zaskakujący i szalony. - Rzuciłam mu lubieżnie spojrzenie. - I teraz może ciutek przesadziłeś - stwierdziłam złośliwie. Podobało mi soe tutaj i to bardzo. - To już koniec niespodzianek?
Oparłam łokcie o stolik,a brodę na dłoniach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Również nachyliłem się w jej stronę.
- Być może - odparłem nonszalanckim tonem, próbując powstrzymać uśmiech. - Wybierz sobie coś z menu. Dzisiaj karta Hansa stawia - dodałem żartobliwym tonem, choć było to szczere. - A uczucie paniki i ucieczki zaraz minie. Jest w porządku, Elise - powtórzyłem spokojnie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline