Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Z moją twarzą wszystko jest w porządku - odparłam. - Znam dobrą kosmetyczkę. Przydałoby ci się poprawić brwi. - Skrzywiłam się. - Pozdrów Casa. - Uśmiechnęłam się i zawróciłam w swoją stronę.
"Szczerość, to ważna w swej prostocie i przydatności cecha, na którą stać tylko odważnych ludzi."
Offline
- Dajcie mi tu natychmiast Casimira!!!- ryknąłem do podwładnych. Wpatrywałem się w wiadomość od grupy ś. P. Mahomeda.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Następnego dnia dostałem wiadomość od Arwella. Nadal czułem się pusty w środku, ale mimo wszystko wyszedłem z domu i jak najszybciej pojechałem do siedziby. Wyglądało poważnie.
- O co chodzi? - spytałem od wejścia.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Nacisnąłem spację puszczając wiadomość.
- Sam oceń.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Obejrzałem wszystko od początku do końca. Wystarczyło abym zobaczył krawędź dachu, a krew się we mnie zagotowała. Złapałem za kluczyki od samochodu i rzuciłem szybkie "powiadom Hansa". Nie mogłem pozwolić na to, aby kolejna osoba zginęła z mojej winy. Cholerny Mahomed. Dzisiaj go dopadnę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Razem z Casimirem wysłałem praktycznie wszystkich naszych ludzi. Powiadomiłem Hansa. Narazie mamy czekać. Ja mam czekać. I odbierać wszelkie wiadomości.
Zadzwoniłem do Casa.
- Nie chcę cię denerwować ale przysłali kolejną wiadomość. A raczej piosenke- odtworzyłem i z głośników poleciało Trololololo.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Co się dzieje?- biuro momentalnie opustoszało,wszędzie było zamieszanie. Położyłam dłonie na oparciu fotela Arwella, który wszystko mi wytłumaczył.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Charlotte postanowiła pobiec szybko po kawę do Starbucksa za rogiem. Wszyscy działało jak mrówki w mrowisku. A ja wciąż myślałem. Dlaczego Ester? Dlaczego ona, przecież była jedynie pionkiem w całej naszej społeczności. I wtedy do mnie dotarło. Jakim debilem jestem. Jakim debilem jest Cas. Jakimi debilami jesteśmy my wszyscy. Trololololo nie było dla Casimira. Widzieli, że ktoś zostanie w siedzibie czekając na dalsze wiadomości. I że jest jeszcze ktoś, kto nie rusza się od pewnego czasu bez ochrony. No chyba, że będzie potrzebny pełen sztab ludzi. Trololololo lololo ło lo. to nie była wiadomość dla Casimira. Wszyscy jesteśmy debilami.
.
Zerwałem się z krzesła przewracając je.
- Charlotte!!!- ryknąłem biegnąc na ulicę. - Charlotte!!!
//DALEJ NA ULICACH.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Szłam właśnie do Casa. Zobaczyłam jak wychodzi ze swojego gabinetu.
- To ja może przyjdę później - stwierdziłam, mając wrazebie, że się spieszy i wskazałam w stronę z której przyszłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Stój - zażądałem twardo, zimnym tonem. Podszedłem kilka metrów bliżej. - Co to miało znaczyć?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Teraz jesteś w emocjach, ochłoń i pogadamy - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. Westchnęłam ciężko. - O co ci w ogóle chodzi... - jeknęłam nie mogąc pojąć czemu aż tak się denerwuje.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Złapałem ją za nadgarstek i opuściłem jej dłoń w dół.
- Chyba nie muszę ci przypominać, co robimy z takimi jak ty - warknąłem. Czekała ją Marie. - Ty głupia dziewczyno. - Prychnąłem, kręcąc głową.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Szarpnęłam się.
- Miła odmiana. Głupia dziewczyna - parsknęłam. - Stanęłam jej na odcisk, poskarżyła się i wypłakała w twoje ramię. Gdyby nie gadała o swoim życiu na prawo i lewo to nikt by nie wiedział. - Wywróciłam oczami.
Czułam straszny ucisk w żołądku. Nie chciałam się kłócić z Casmirem, ale wiedziałam, że inaczej nie potrafię. Że i tak pewnie zaraz wybuchnie. Nie panuje nad tym.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A ty musisz wciąż jej dogryzać? Zapewne masz jakiś powód, by to robić. - Zmierzyłem ją wzrokiem. - Podaj go i po problemie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zacisnęłam dłonie w pięści.
- Śmiesznie się denerwujesz - mruknęłam. Przechylając głowę. - Zaczęłam to lubić. Mrużysz oczy i mocno zaciskam usta...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Nawet nie zwracałem na to uwagi.
- Nie masz powodu, Elise. Robisz to, bo ci się podoba. Masz przestać - oznajmiłem zimno.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zmarszczyłam nos, jak to miałam w zwyczaju. Powinnam się pozbyć tego głupiego przyzwyczajenia. Idiotyczne wtedy wyglądam.
- Dobrze, przestanę - wyrzuciłam z siebie. Byłam zaskoczona własnymi słowami. Naprawdę na to przystanęłam czy mówiłam to na odwal się?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokiwałem głową.
- Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa. Tymczasem nie mam ochoty na dalszą rozmowę z tobą. - Prychnąłem i z grymasem na twarzy odwróciłem się. Zawsze musiała się w coś wpakować.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Złapałam go za nadgarstek.
- Weź przestań. Przecież obiecuję - przypomniałam mu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wyrwałem się.
- A ja nie jestem głuchy - odparłem i włożyłem dłonie w kieszenie. Musiała zrozumieć jedną rzecz. Nie mogła zachowywać się dalej w taki sposób. To się.... gryzło między nami.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- O co ci chodzi tym razem? - spytałam marszcząc brwi. Skrzyżowałam ramiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Pomyśl - rzuciłem jedynie przez ramię. Musiałem zapalić. - Jesteś inteligentna. Dojdziesz do tego - mruknąłem i zniknąłem za zakrętem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Yyy - jeknęłam. Spojrzałam w sufit. - Musisz się bawić w takie zgadywanki?! - Zawołałam za nim. Odwróciłam się na pięcie i zdenerwowana poszłam w przeciwnym kierunku.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Szłam sobie korytarzem wpatrzona w podłogę, gdy usłyszałam czyjeś kroki. Podniosłam głowę i ujrzałam twarz Elise.
- Cześć - rzuciłam chłodno i chciałam ją już wyminąć gdy usłyszałam, że dziewczyna coś mowi
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- I cześć - odparłam, wywracając oczami. Byłam dziś zmęczona i nawet nie miałam ochoty na kłótnie z Ester.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline