Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Spojrzałem w stronę drzwi.
Offline
- Mogę ci zająć chwileczkę? Mam dokumenty które musisz natychmiast podpisać- kocham to jak bardzo mój głos był obojętny. Spojrzałam na torturowanego. Uśmiechnęłam się sadystycznie pod nosem.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Lottie! Pomóż mi, ona mnie zabije!
Offline
- Oczywiście. - Potwierdziłam i przywiązałam nadgarski mężczyzny po obu stronach łóżkach, które go mocno ściskały. - Hans coś znowu planuje?
Family don't end with blood
Offline
Spojrzałam na niego z pogardą. Otworzyłam aktówkę i zaczęłam wyjmować odpowiednie akta.
- Oh! Coś mi się tu rozsypało. Czy to nie jest przypadkiem żrąca sól, której nazwy i tak nie będziesz w stanie przeliterować? O nie to się przyczepiło do dokumentów. - jestem sadystą- O jaka szkoda by była- trzepnęłam w jego stronę papierem - gdyby dostała się w miejsce, gdzie został przerwany ciąg naskórka- im mniej snu tym więcej sadyzmu- Oh, ja mam tu całe opakowanie o jej jest niezamknięte, ups, chyba wysypało ci się na plecy i głowę, nie zamykaj oczu pieprzony zboczeńcu, bo możesz stracić wzrok, radziłam też nie oddychać, ojoj, czyżby zaczęło wżerać się w skórę? Oh przepraszam to niechcący -wiesz odwróciłam się do Marie- spokojnie gadałam z Barbarką przyjdzie tu i posprząta potem- podałam jej dokumenty i wskazałam miejsce gdzie ma podpisać.
Ostatnio edytowany przez Charlotte Jensen (2017-05-13 12:05:21)
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Popłakałaem się.
-No przepsraszam no! Już więcej nie będę, przstańcie!
Offline
Spojrzałam na nią rozbawiona.
- Skracasz mi robotę, będę dłużna. - Uśmiechnęłam się pod nosem do dziewczyny. - To dopiero początek, Klaudiuszu.
Family don't end with blood
Offline
Wzięłam od niej domenty.
- Jestem pewna, że coś wymyślisz- nagle zrobiło mi się słabo i przymknélęłam oczy. Wychodząc obróciłam się- Marie, mam ostatnio problemy ze snem, nie jestem w stanie zasnąć w domu, mogę się położyć u ciebie na kanapie?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Jasne. Tylko nie zemdlej po drodze. - Ostrzegłam. - Uważaj na siebie.
Odeszłam trochę dalej i wyciągnęłam z szafki stary, niezawodny bicz.
Family don't end with blood
Offline
Miałem zamknięte oczy i nadal płakałem. Niech to się już skończy prooooszę!
Offline
- Dziękuję- powiedziałam z ulgą. Wyjęłam z torby koc i poduszkę i poszłam do gabinetu Marie.
/POSZŁA SPAĆ NA 20H NIE BUDZIĆ JEJ/
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- To cię powinno oduczyć tego co zrobiłeś. - Westchnęłam i wzięłam zamach. - Pięćdziesiąt razy i koniec.
Family don't end with blood
Offline
Odliczałem. 50.. 49...48...
Offline
Strasznie ręka mnie od tego bolała. Agh. Minęło z dziesięć minut i... koniec. Odwiązałam go.
- Ubieraj się. - Zarządziłam i usiadłam na stołku, rozmasowując dłoń.
Family don't end with blood
Offline
Ubrałem się z małym problemem i jak najszybciej stamtąd uciekłem.
Offline
***
Nie chciałam tego robić. Po prostu nie, ale zachowanie Elise mnie zaskoczyło. Słowa Casimira mnie nieco zaskoczyły. Westchnęłam i usiadłam na stołku z przygotowanymi obok rzeczami.
Family don't end with blood
Offline
No nie wierzę! Zrobił to. Po cholerę o tym jej mówił?!
Bo musiał. Huh, to są zasady.
Pieprzyć takie zasady.
Otworzyłam drzwi - standardowo bez pukania.
- Miejmy to za sobą - burknęłam pod nosem. Jednak rozejrzałam się. Pierwszy raz tu byłam. A teraz byłaś tu przez ktetynke i złamasa. Cudownie!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Dobrze wiedziałaś, że przemoc psychiczna nie jest tutaj tolerowana - zaczęłam. - Po cholerę to robiłaś? Nie siedziałabyś tutaj, Elise. - Westchnęłam i kazałam jej ściągnąć podkoszulek.
Family don't end with blood
Offline
Zdjęłam koszulkę ze spiętych ramion.
- Jaka przemoc psychiczną. To tak jak bym powiedziała na kogoś parę złych rzecz, a on by się popłakał - powiedziałam oburzona. Potarłam ramiona, które pokryły się gęsią skórką.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Traktuj to jak chcesz. Posłuchaj, znasz zasady. Nie chcę tego robić, ale nie pozostawia mi to za wiele wyboru. Pójdzie szybko, jeśli nie będziesz się ruszać. - Spojrzałam na nią z wyrzutem i lekkim żalem.
Family don't end with blood
Offline
Wywróciłam oczami.
- Po prostu zrób co masz zrobić. To i tak da Ester za dużo satysfakcji - parsknęłam. A ja nie będę mogła zetrzeć z jej ryja tego głupiego uśnieszka. O nie, ona właśnie zaczęła wojnę, a ja tego tak nie zostawię.
Spięłam się jeszcze bardziej na myśl o tym co mnie czeka.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zacisnęłam wąsko usta i podniosłam bat ze stołu.
- Nie wiem o co wam poszło, ale to zachowanie godne małych dzieci. Nie zachowujesz się tak, Elise. - Spojrzałam na nią surowo. - Odwróć się.
Family don't end with blood
Offline
Zadrżałam.
- Najwidoczniej mentalnie nadal jestem dzieckiem. - Westchnęłam. Mój ton był już mnie opryskliwy. - Jej osoba po prostu doprowadza mnie do szału. Krew mnie zalewa gdy na nią patrzę - przyznałam, poruszając niespokojnie ramionami i odwróciłam się. Ogarnęłam włosy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wzięłam głęboki oddech i zignorowałam jej słowa. Musisz to zrobić. Nieważne jak bardzo będzie bolało.
- Zamknij oczy - poprosiłam z ciężarem i wykonałam pierwsze uderzenie, a potem następne.
Family don't end with blood
Offline
Zacisnęłam palce z całej siły na blacie stołu. Zagryzłam wargę tak mocno że aż poczułam w ustach krew. Przy pierwszych siedmiu się trzymałam. Ale potem moje plecy zaczęły płonąć żywym ogniem, a łzy ciekły mi po policzkach i kapały z brody. Wszystko działo się jednak w ciszy. Przy dziesiątym pisnęłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline