Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Cas: Jeśli przestanie boleć... /dwa razy zbok minka/
Natalia: /jebudup//umiera/
Wiadomość dodana po 02 min 04 s:
- Zdrowia zdrowia - mruknąłem, jednak bardziej zdziwiło mnie "Casimirku" do psa. Mam nadzieję, że się przesłyszałem. Nadal poddenerwowany ruszyłem w stronę wyjścia.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Eli: Ja sie postaram i nie będzie boleć /trzy razy zbok minka/
Julia: /śmierć na miejscu/ /udusiła się/ RIP [ * ]
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
CO JA TUTAJ ROBIĘ NA TYM FORUM, MATKO, SAMI JAWNOGRZESZNICY
Can you save my bastard soul?
Offline
Opierałem się o biurko, trzymając w dłoni dwie teczki. Jedna należała do Larissy, a raczej było to sprawozdanie z jej misji. O dziwo, a nie przypuszczałem, udało jej się. Rey na miejscu nie zastał ani jednej żywej duszy. Muszę poinformować Hansa o jej postępach. Może tym razem dać jej coś bardziej śmiertelnego...?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Otworzyłam drzwi do gabinetu Casimira.
- Puk puk - powiedziałam ze śmiechem, stając w drzwiach. - Co tam masz?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Nie musiałem podnosić wzroku, by domyślić się kto to był.
- Dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie misję - odpowiedziałem, odkładając teczkę Larissy na bok.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Była sobie wolność... - mruknęłam, lekko się krzywiąc. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do Casa. - Czekam. - Oparłam się o biurko obok niego.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Była była - mruknąłem, otwierając teczkę. - Koniec z uwodzeniem idiotów, jak ten nowo przybyły. - Przewróciłem oczami. - Za kilka dni czeka cię coś innego, bardziej niebezpiecznego. Musisz się liczyć, że mogą być konsekwencje. A jednak Hans będzie bardziej hojny. - Westchnąłem. - Powiedzmy, że Hans wisi komuś przysługę, a ty ją spłacasz, a ty musisz wykonać jedno z pozoru proste zadanie. Żona Marcusa przypadkiem zginęła kilka tygodni temu. Jej przyjaciele się o nią martwią, nie było żadnego odezwu od niej, pragnę wspomnieć, że są z mafii. - Spojrzałem na nią znacząco. - Przewagę mamy nad tym, że nie wiele się od siebie różnicie, a oni ostatni raz widzieli się cztery lata temu. - Zamknąłem teczkę i jej ją dałem. - Mam tłumaczyć dalej? Czy już się domyślasz o co chodzi? Myślę jednak, że będzie to dla ciebie pestka, prawda Elise? - Prostytucja jej nie przeszkadza, więc z łatwością powinna sobie poradzieć z byciem żoną przez kilka godzin.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Mmm, skąd nagle ta zmiana? - zapytałam scepytcznie i wywróciłam oczami. Zabrałam teczkę z rąk Casa. - Ile mam na to czasu... - mruknęłam do siebie, przeglądając informacje w teczce.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ta sobota. Wnioskując z jakieś cztery dni. - Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej walizkę. Rozłożyłem na biurku. - Hans kazał cię zabezpieczyć - wyjaśniłem, otwierając zamki. Wyciągnąłem pistolet. - Chyba umiesz się tym posługiwać, co słońce? - spytałem rozbawiony. Dziwne, jakby nie umiała. Choć to by podchodziło pod złe szkolenia Hansa.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Serce zabiło mi szybciej.
- Umiem. - Westchnęłam. Zmarszczyłam brwi, uświadamiając coś sobie. - Zaraz - uśmiechnęłam się i spojrzałam psotnie na Casimira - czy ty właśnie nazwałeś mnie słońcem? - Zaśmiałam się. - Czy się przesłyszałam?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- O ile się nie mylę, badania w twojej karcie nie wskazywały na żadne problemy ze słuchem - odparłem z nutką rozbawienia. Spojrzałem na nią kątem oka, gdy pakowałem powrotem pistolet. Zaskoczona...?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Uniosłam brwi.
- Grzebałeś w moich aktach? - oburzyłam się. Skrzyżowałam ramiona na piersi. Jak dużo jest w moich aktach? - Nie grasz fair - stwierdziłam, marszcząc nos i przysunęłam się. - I co tam wyczytałeś - szepnęłam mu do ucha, muskając wargami płatek.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Wiele ciekawych... - zamyśliłem się, a po chwili dalej kontynuowałem szeptem - jak i przydatnych rzeczy. Oj Elise. - Pokręciłem głową, ciekaw jak daleko się posunie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- To nadal nie wszystko - kontynuowałam uwodzicielski szept. Uniosłam rękę i przejechałam palcami od jego ramienia, przez kark do delikatnego miejsca za uchem i przesunęłam twarz, że nasze usta dzieliły minimetry. - Akta nie zaspokoiły twojej ciekawości, no nie? - uśmiechnęłam się złośliwie.
Nie miałam zamiaru zacząć go całować, chciałam go skusić i wszystko szło w dobrym kierunku.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A skąd ta pewność hm? - mruknąłem, domyślając się do czego zmierza. Przeszłość zawsze pozostawi po sobie ślad w człowieku.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Kobieca intuicja - powiedziałam prawie bezgłośnie. Czułam na skórze jego ciepły oddech, w ogóle czułam ciepło jego ciała. Nie tak dobrze jak ostatnio, w końcu był bez koszulki. - Nadal boli? spytałam zatroskanym, słodkim tonem i przejechałam wierzchem dłoni od skroni w dół.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Chce się bawić? Świetnie, w takim razie pograjmy.
Złapałem za jej dłoń, którą pociągnąłem w dół. Zrobiłem kilka kroków w przód, tym samym powodując, że Elise wpadła na biurko.
- I co teraz? - Zagrodziłem jej przejście swoimi nogami.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Poczułam przyjemny ucisk w żołądku.
- Teraz - wyplotłam dłonie z uścisku jego rąk - to - szeptałam. Przygryzłam dolną wargę. Przejechałam palcami po jego nagich rękach w górę. Nie odrywałam wzroku od jego oczu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Planujesz uwieść "Wyższą Rangę"? - spytałem, zakładając jej kosmyk włosów za ucho, który nachodził na niebieskie oczy.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Jego dotyk spowodował mój uśmiech.
- Mhm, rozszyfrowałeś mnie. Jak do tego doszedłeś, Einsteine? - spytałam ironicznie i wywróciłam oczami. Wróciłam spojrzeniem do niego. - Poza tym, nie wyższą rangę, a pupilka - poprawiłam rozbawiona, nachylając się do niego i "niechcący" muskając ustami jego wargi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Ubrana w krótką spódniczkę, koloru czarnego, dosiegającą mi do mniej niż połowę ud oraz pudrowo, niebieski sweterek, odsłaniający ramiona weszłam bez pukania do biura Casa. To co zobaczyłam było... Dziwne? Poczułam nawet lekkie ukucie zazdrości, ale je zignorowałam.. Dziwkkkkaaa... Nawet nie wiem, czemu tak pomyślałam.
-Emm... Cześć Cas...-Powiedziałam zmieszana.-...Widzieliście może szczeniaka Husky i drugiego dość dużego psa w umaszczeniu podobnym do wilczego?
Offline
Przewróciłem oczami, odwracając się w stronę Larissy.
- Cholera, dziewczyno. Nie uczyli cię, że się puka? - spytałem podirytowany.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Nie. Myślałam, że przeczytałeś Akta, i choć trochę wiesz o mnie. To wiedzieliście czy nie?
Offline
- Twoich nie czytałem i raczej przez dłuższy czas tego nie zrobię. - Podrapałem się po karku i zmieszany spojrzałem na Elise. Niech nie myśli, że wygrała.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline