Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
A kogo tym razem przywiało...?
- Wejść - zawołałem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Weszłam do biura Casimira. Pewnie nie będzie zachwycony zasmialam się w duchu.
Offline
- Czego chcesz? - spytałem znudzony, nawet na nią nie patrząc.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Chciałam się trochę dowedziec o sekcie, ale jeżeli ci przeszkadzam to mogę pójść.-Powiedziałam z lekkim usmiehem. A szczeniak który gzecznke szedł przy mojej nodze, nagle walczył na kolana Casa. ja tu zginie...
Offline
Syknąłem, gdy ten przegwoździł mnie do krzesła.
- Cholera, cholera, cholera! Zdejmij go - warknąłem, czując jak świeże rany palą mnie żywcem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Zejdź.-powedzialam glosem nie znoszacym sprzeciwu, a szczeniak grzecznie zszedł.
-Przepraszam za niego.
Offline
- Cholerny pies - syknąłem, wstając dosyć niezgrabnie. Ból, który minął znowu się pojawił. - Co on tu w ogóle robi?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Przyszedł ze mną...-mruknelam.
Offline
Przewróciłem oczami.
- Zabierz go stąd. - Spojrzałem na Juan Adam z grymasem na twarzy. - Chciałaś coś konkretnego?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Dowiedzieć się więcej o sekcie.-podnioslam szczeniaka.
Offline
- Rozwiń - zażądałem, opierając się o biurko.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Po co jest? Dlaczego powstała? I rzeczy tego typu.
Offline
Westchnąłem.
- Sekta powstała w celu... - Hm. Jak to ująć. - stworzenia własnego, niezależnego państwa. Taka odrębna społeczność, ogarniasz? - spytałem, nie wiedząc czy mogłem kontynuować.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Tak.
Offline
- Dobrze. Idziemy dalej. Powstała za sprawą Hansa. - Założyłem ręce na ramiona. - Niestety w tej sprawie nie mogę ci nic więcej powiedzieć. - Przekrzywiłem głowę w bok. - Poznałaś już smak kar, prawda?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Taa, nawet dobre... Choć wolę bardziej kary psychiczne, wtedy lepiej się pozniej kontroluje ludzi...
Offline
- Psychiczne? - zdziwiłem się. - Nie widać, żebyś bardzo cierpiała.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Bo nigdy na mnie ich nie stosowano, to ja stwowalam je na innych. -Szczeniak zaczął mi się rzucać w rękach. Miał koszmar.
Offline
- Ty...? - Otworzyłem szerzej oczy. No nieźle. Widzę, że muszę przejrzec kolejną teczkę z danymi.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Tak ja, co w tym dziwnego?-Spyatalm się.-Jedyna dziwna rzecz to ta, że miałam wtedy 12 lat...
Offline
- Wszystko...? - Po chwili pokręciłem głową zmęczony. - Słuchaj mnie. Nie mam jak, a tym bardziej ochoty na oprowadzanie cię w tym momencie. Poproś kogoś innego, bo ja - wstałem, wziąłem klucze z biurka i doczołgałem się do drzwi - aktualnie zmierzam na odpoczynek - skrzywiłem się.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Czemu zawsze jak mnie widzisz jesteś zły?-spytalam. To najbardziej mnie ciekawiło.
Offline
- Jestem zły, bo rany na moich plecach napierdalają tak, że można oszaleć - powiedziałem zirytowany.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Eli: To może ja wrócę i się tobą zajmę, Cas? /zbok minka/
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wyszłam z biura.
-Zdrowia-Powiedziałam i poszłam.
-Ehhh Casimirku, Czemu twój imiennik jest tak różny od Ciebie?-Powiedziałam do psa.
Offline