Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przytaknąłem,znów lekko się wzdrygając.
- W takim razie niezmiernie się cieszę - dodałem, przesuwając delikatnie rękę pod głowę. Kątem oka obserwowałem dziewczynę i jej ruchy.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zauważyłam, że Casimir zerka na mnie dopiero po chwili, a może zrobił to pierwszy raz? Nie byłam pewna, ale gdy go przyłapałam, uśmiechnęłam się.
- Lepiej? - zapytałam, nie przestając. Cały czas gładziłam jego zaczerwienioną skórę i starałam się omijać rany.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Jedynie przytaknąłem. Zastanawiałem się nad powiedzeniem czegoś więcej, zanim zdecydowałem, minęło kilka dobrych minut.
- Dzięki - powiedziałem i poczułem, jak ukojenie pokrywa moje rany.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Polecam się na przyszłość - powiedziałam słodko i zaśmiałam się. - Jedziemy na tym samym wózku, powinniśmy sobie pomagać, no nie? Czasem trochę rywalizacji się przyda ale niektórzy znają umiar. - Przymrużyłam oczy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- W jakim sensie umiar? - Posłałem jej zdziwione spojrzenie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- No wiesz, można by wykorzystać chwilę słabości. - Uśmiechnęłam się szaleńczo. - Musisz usiąść żeby założyć bandaże, pomogę ci - oznajmiłam spokojnie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uniosłem brew, domyślając się o co jej chodzi.
- Ach tak... - mruknąłem i znów na nią spojrzałem. Podparłem się na łokciach, a dziewczyna wsunęła swoje dłonie na mój brzuch, delikatnie unosząc cały ciężar do góry. Nie sądziłem, że będzie taka skóra do pomocy. Usiadłem i znów się skrzywiłem, jednak nie bolało tak, jak wcześniej.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nie powiem, że ja jej nie wykorzystałam... Zrobiłam to jednak w sposób przyjemny dla obydwu stron, czyż nie? - spytałam sceptycznie i zaśmiałam się. Usiadłam obok Casa. - Pochyl się trochę do przodu - poprosiłam. Położyłam gazy na ranach. Wzięłam bandaż.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Bandażowanie mnie jest dla ciebie czymś przyjemnym? - Znowu się zdziwiłem i pochyliłem powoli do przodu. - Jak widać mało o tobie wiem, Elise.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Czerpie z tego inne korzyści - mruknęłam, co chwila, celowo, przerzedzałam dłonią po jego skórze. - Na pewno niewiele o mnie wiesz - potwierdziłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Oparłem czoło o dłonie. Jej dotyk palił mi skórę.
- Kto wie, może kiedyś się to zmieni - odparłem prowokująco. To wcale nie tak, że mam dostęp do danych każdego z siedziby. Hans zbiera masę informacji, a ja jedynie korzystam. Przywileje.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Może - szepnęłam, kończąc bandażować. Przejechałam dłonią po bandażu. Z góry w dół, a potem w górę... Zataczam małe koła palcami na jego karku. - To zależy głównie od ciebie. Ile czasu jesteś w stanie wytrzymać z moją osobą? - zaśmiałam się. Nie patrzyłam mu w twarz. Skupiłam wzrok na swoich dłoniach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wstałem, ciężko wzdychając. Musiałem to przerwać. Podszedłem po zostawioną wcześniej koszulę na biurku.
- Bądź jeszcze tak pomocna i pomóż mi ją założyć - poprosiłem, wracając. - Nie mogę paradować w samym bandażu. Niektórzy dostają ślinotoku. - Przewróciłem oczami. Cholerna Larissa.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Parsknęłam.
- Chyba masz na myśli kogoś szczególnego, zgadłam? - Wywróciłam oczami. Wzięłam od niego koszulkę. - Ubierzemy cię dzieciaku - mruknęłam rozbawiona i stanęłam blisko. Nasze twarze były centymetry od siebie ale to wystarczyło aby poczuć jego oddech.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nikt ważny - urwałem i spojrzałem wprost w jej oczy. Co chciała zdziałać? - Hm... - mruknąłem, zbliżając się do jej ucha. Niespecjalnie, naprawdę niespecjalnie zahaczyłem wargą o jej płatek. - W takim razie działaj, Elise - szepnąłem i oddaliłem się na swoje miejsce. Wystawiłem ręce na przód, a na twarzy majaczył mi się znikomy uśmiech zwycięstwa.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wsunęłam koszulkę na jego ramiona, przeciągając dłońmi po jego bokach. Delikatnie i powoli, tak jak to robiłam przy ranach na plecach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokiwałem głową z zadowoleniem.
- Dzięki - powiedziałem i odwróciłem się, by odejść do biurka. Usiadłem z westchnieniem, a jednak nie oparłem się. Spojrzałem na Elise.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Okrążyłam biurko.
- Pewnie czeka cię jeszcze sporo pracy. - Oparłam się o biurko. - Więc nie będę już przeszkadzać. Dziś, ale później wpadnę i zajmę ci trochę czasu. - Przechyliłam głowę. - Co ty na to?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zmrużyłem oczy.
- Musi być to coś ważnego - stwierdziłem, choć wiedziałem, że pewnie tak nie było. - W takim razie czekam, Elise. - Pokiwałem głową na znak, że może odejść. Czyżby próbowała poderwać "pupilka" Hansa? A to ciekawe.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Miałam taką nadzieję - mruknęłam. - Do zobaczenia później, słodziaku - rzuciłam na wyjściu i opuściłam jego gabinet.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
"Słodziaku". Czyżbym się nie mylił?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zapukałem do drzwi i po chwili nacisnąłem klamkę.
- Można? - zapytałem
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Rzuciłem mu chłodne spojrzenie.
- Tak. Usiądź tutaj. - Wskazałem na czarną sofę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
JAK ELI WBIJE TO TA SOFA MOŻE NIE BYĆ JUŻ TAKA CZARNA XDDDDDDD /omg o czym ja myśle/
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zająłem miejsce na sofie. Nie wiedziałem czy się odezwać czy milczeć, wolałem nie narażać się tym ludziom.
- Witam - zacząłem mówić poddenerwowanym głosem
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline