Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
/wspaniałe zdjęcie/
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Zaraz do ciebie dojdę - rzucił Valder, kiedy odchodził do jakiejś laski. Przewróciłem oczami. Cały on.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
(https://www.polyvore.com/race/set?id=220967675)
Zostało pół godziny do wyścigu. Krążyłam po hali i obserwowałam przeciwników. Zapowiadało się... zwyczajnie. Tobias stwierdził, że też przyjdzie, ale chyba gdzieś uciekł. Uśmiechnęłam się krzywo i czekałam, opierając się o barierkę. Wygram. Muszę.
Offline
Oparłem się o drzwi auta, mierząc czas za pomocą stuknięć palcy o kolano. Nie wiem ile tkwiłem tak w tej pozycji, ale zmieniła się po zobaczeniu pewnego osobnika. Stał on również nieruchomo, jak ja, a przynajmniej jego dolna część ciała. Głowa co jakiś czas odhaczała się, by przeskoczyć w inne miejsce. Osobnik ten stał z niebywałą gracją, jaka przypadła na jej gatunek. I pomyśleć, że będzie się ścigać.
- Niezłe lamborghini - krzyknąłem w jej stronę. Jak myślałem, owy osobnik zareagował w trybie natychmiastowym. Utkwił we mnie swój wzrok, przypatrując się badawczo.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Ściągnęłam kask i zmarszczyłam brwi.
- Twoje też jest niezłe! - odkrzyknęłam z rozbawieniem na twarzy, przypatrując się.
Dwadzieścia minut.
Offline
Pokiwałem głową.
- Wiem - odparłem wyszczerzony w uśmiechu. - Oto pierwsze inne lamborghini od mojego na tym torze - skwitowałem.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
- Czuję się wyjątkowa. - Parsknęłam śmiechem. - Ale pamiętaj, tylko jedno jedno może wygrać!
Dziesięć minut
Offline
Kiwnąłem głową.
- Domyślam się. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek pokonał moje złotko w akcji - zaśmiałem się.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Uniosłam brwi. Strasznie pewny siebie. Kogoś mi przypominał.
- Przyjechałam tu po złoto. I... nie zamierzam z niego zrezygnować. - Uśmiechnęłam się z małą dumą.
Nagle z megafonu zabrzmiał tubalny głos.
- Proszę się zacząć przygotowywać! - Krzyczał.
Offline
- To tak jak ja - mruknąłem i wsiadłem do mojej perełki. Odpaliłem auto, zagrzewając silnik. Wyjrzałem przez szybę, napotykając wzrok dziewczyny od lamborghini. Puściłem jej oczko i dodałem gazu. Wyścig czas zacząć.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Wywróciłam lekko oczami i zapięłam się pasami. No to zobaczymy kto wygra.
- Przypominam o zasadach! - Po czym podano parę najważniejszych treści i... rozpoczęto odliczanie.
Ostatni raz spojrzałam na chłopaka, próbując coś przewidzieć. Jakiś konkretny ruch.
- Trzy! - Odpaliłam samochód. - Dwa! - Zacisnęłam dłonie na kierownicy. - Jeden! - Biało-czarna flaga zawiała.
Offline
Dodałem tyle gazu, aż opony zapiszczały. Na moje szczęście znalazłem się na początku. Prowadziłem. Miałem największe szanse.
Przekręciłem lusterko w drugą stronę, tym samym patrząc, że białe lamborghini siedzi mi na ogonie. Okazało się to niemałym zaskoczeniem. A jeszcze większym było to, że właśnie mnie wyprzedziło.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Przyśpieszyłam jeszcze bardziej, dumna z siebie. Kolejny puchar do kolekcji. Chociaż nie tylko to się liczyło. Ciągła adrenalina mnie wzmacniała. Uśmiechnęłam się do siebie, ale zaraz zobaczyłam, że chłopak z pomarańczowym lamborghini mnie... doganiał. Szykuje się niezłe wyzwanie.
Offline
Nie mogłem pozwolić, by wygrała.
Adrenalina buzowała w moich żyłach, a ja nie marzyłem o niczym innym niż przyśpieszeniu. Szybciej, szybciej, szybciej. A w głowie zawsze raz za razem pojawiały się słowa Laili: "Zwolnij. Niezależnie od miejsca jesteś zwycięzcą." Znowu to zignorowałem. Przyśpieszyłem, zostawiając w tyle białe lamborghini.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Nie mogę przegrać. Znów przyśpieszyłam, tym razem najwięcej jak się dało. Prawie. I byłam tuż za nim! Wydawało się, że jeszcze sekunda i... i meta. Chłopak wygrał. A ja... spóźniłam się o sekundę.
Offline
Zatrzymałem samochód kilka metrów dalej, oczywiście nie obyło się bez pisku opon i brawury ludzi. Uśmiechnąłem się do siebie i wysiadłem z auta. Natychmiast otoczyła mnie grupa ludzi, jednak mój wzrok był skupiony tylko ja jednej osobie.
- Jak tam? - spytałem z rozbawieniem, kiedy już udało mi się przedostać przez tłum.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
- Jakoś się trzymam. - Westchnęłam trochę zła na siebie, podnosząc na niego wzrok. - No, ale.. gratulacje. - Dodałam już z niepewnym, błąkającym się uśmiechem.
Offline
Postanowiłem ściągnąć kask, przy czym uśmiechałem się, jak dureń.
Wygrałeś, Roman. Wygrałeś.
Gdy tylko zdjąłem kask, mój uśmiech zgasł, tak szybko jak się pojawił.
- Och, to ty. - Podrapałem się po karku, będąc nieco zaskoczony.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
- Ro... Roman? - zapytałam nieco zbyt gwałtownie. - Myślałam, że... nie pojawisz się. - Dodałam zmieszana.
Cholera.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Wyścig beze mnie to żaden wyścig - oznahmiłem, czując jak stres mnie opuszcza.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Uśmiechnęłam się krzywo na te słowa.
- Ale następnym razem... ja wygram. - Oznajmiłam uparcie. - Jeszcze nie wiem jak, ale znajdę na ciebie sposób.
Offline
- Na to liczę. Muszę przyznać, że dzisiejszy wyścig był najlepszy pod względem konkurencji. Godny z ciebie zawodnik - odparłem. Tłum za nami ni uciszał się wręcz przeciwnie. Z sekundy na sekundę było coraz głośniej.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Tego się... nie spodziewałam przez co całkiem możliwe, że zrobiłam się czerwona na twarzy.
- Nie powiem, miło mi to słyszeć. - Zaśmiałam się pod nosem, spuszczając wzrok na podłogę.
Wydawało się jakby ci wszyscy oglądający coś... przekazywali? Był ogromny hałas na hali i wciąż nie wiedziałam gdzie kto jest.
- Myślisz, że da się przedrzeć przez ten tłum...? - westchnęłam, kierując wzrok na najbliższe drzwi.
Offline
- Nie mam pojęcia. - Wzruszyłem ramionami. - Ale możemy spróbować. - Mój wzrok powędrował na masę ludzi. Może być ciężko.
Zrobiłem krok w przód. - Idziesz? - zwróciłem się do dziewczyny, gdy ta nadal stała w miejscu.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
- Tak, tak. - W jednej chwili wyrwałam się z krótkiego zamyślenia i ruszyłam prosto za chłopakiem, szukając wyjścia.
No i Tobiasa. Zamiast tego ludzi gromadziło się więcej i więcej. Jedni krzyczeli nasze imiona, drudzy co innego.
- Przyszedłeś z kimś? - zapytałam prawie krzycząc, bo każdy mnie zagłuszał.
Offline