Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie miałam zamiaru usunąć ciąży Cas. Urodziłabym to dziecko. Widzisz Lucy też nie miało być... A teraz żałuję, że taka myśl przeszła mi przez myśl. Owszem mam czasami dość, zresztą widzisz jak wyglądam, ale kocham ją i nie mogłabym jej oddać. - uśmiechnęłam się - Interesowało mnie tylko czy ty byś chciał wychowywać to dziecko.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Widzisz, dla mnie to również nowa sytuacja. - Westchnąłem, a mój wzrok bezwiednie powędrował w stronę małej, której główka była przechylona w moją stronę. Jej roześmiane oczy wyczekująco się we mnie wpatrywały, a usta zostały wykrzywione w coś na kształt uśmiechu. Nie mogłem powstrzymać własnych kącików ust, które z rezygnacją uniosły się ku górze. - Nie zostawię Elise dla was, przepraszam. Nie jestem w stanie tego zrobić, ale nie potrafię również odpuścić tutaj. To skomplikowane. - Opuściłem głowę w dół, zaraz jednak pośpiesznie unosząc ją do góry. - To nie tak, że wyprę się tego dziecka przez jeden błąd. Będę ci pomagał we wszystkim, o co tylko mnie poprosisz, będę na jedno twoje zawołanie - stwierdziłem być może zbyt smutnym głosem. - W końcu jestem ojcem. -
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zmarszczyłam brwi
- Casimir, źle mnie rozumiesz. Ja nie proszę cię o to, żebyś zostawił Elise, wręcz przeciwnie jeżeli kochasz ją i jesteś z nią szczęśliwy to świetnie, na prawdę. - uśmiechnęłam się widząc jak Lucy i Cas wymieniają się spojrzeniami i uśmiechami. - Zależy mi tylko na tym żebyś miał kontakt ze swoim dzieckiem i żeby ono później wiedziało, że może na ciebie liczyć w razie potrzeby.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Wiem. - Kiwnąłem głową z uśmiechem. - Nie jesteś taka i nie zrobiłabyś tego, dlatego tak strasznie ci dziękuje. - Podniosłem się z kanapy i podszedłem do niej, łapiąc ją za dłoń i lekko ściskając. - Również mi na tobie zależy i na tym dziecku, ale to zupełnie co innego. Naprawdę przykro mi, że wszystko się tak potoczyło. Będę kochał nasze dziecko mimo wszystko i wiesz co? Już nie mogę doczekać się płci. - Ponownie uśmiechnąłem się szerzej. To chyba był moment, kiedy mój cały entuzjazm i podekscytowanie zaczęło się ulatniać.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Też nie mogę się tego doczekać. - uśmiechnęłam się szeroko. Musiałam mu zadać to pytanie. Męczyło mnie ono od chrzcin. - Cas, mówiłeś może Charlotte o tym, że jestem w ciąży? Ostatnio na chrzcinach wydawało mi się jakby o wszystkim wiedziała.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Wywróciłem oczami.
- Musiałem się kogoś poradzić, wybacz. Sam nie byłem w stanie tego ogarnąć. Mówiła cokolwiek? Wydawało mi się, że jest godna dyskrecji. - Zmarszczyłem brwi, przenosząc wzrok na małą.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Spytała się jak się czuję, a później tak jakby ugryzła się w język. Tak jakby nie chciała mówić o tym przy Arwellu. Mówiłeś jeszcze komuś? - spytałam zaciekawiona. Nie miałam mu tego za złe. Rozumiałam to na jego miejscu zrobiłabym dokładnie to samo.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Pogłaskałem małą po policzku. Była taka niewielka i słodka. Znacznie rozczulił mnie jej widok.
- Marie nikomu nie powie. Ona zrozumiała - powiedziałem wpatrzony w dzieciaka.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- I tak wszyscy się dowiedzą Cas. - podeszłam do Casa i Lucy. - Chcesz ją potrzymać?
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Eee... - Pośpiesznie się otrząsnąłem. - Nie dzięki. - Niemal natychmiast odsunąłem się od małej. - Nie chciałbym zrobić jej krzywdy, czy coś w tym rodzaju - powiedziałem niemalże nerwowo.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Podniosłam dziecko.
- Nie bój się, musisz ją tylko trzymać. To nic trudnego. - podeszłam bliżej i położyłam Casowi na rękach dziecko.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Zamarłem.
- Ester? - Spojrzałem na nią spanikowany. Cholera. - Naprawdę lepiej będzie, jak ją zabierzesz - powtórzyłem, podkładając drugą dłoń pod jej drobne ciało. Jej roześmiane tęczówki znów się we mnie wpatrywały, jakby uporczywie na coś czekały.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Musisz się uczyć. Wkrótce urodzi się twoje dziecko. Świetnie sobie radzisz - usiadłam na kanapie i obserwowałam ich - Lubi cię - uśmiechnęłam się szeroko
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Mała zaczęła płakać. Znowu spanikowałem, zupełnie nie wiedziałem, co należało robić. Nieudolnie próbowałem ją uspokoić, co nareszcie przyniosło oczekiwany skutek!
- Nie patrz tak Ester - zwróciłem jej nieco rozbawiony uwagę. - To nadal zły pomysł - dodałem już nieco cichszym tonem, kładąc ją sobie na piersi. - Boże, czy ona obśliniła mi ramię? - Parsknąłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Wiesz małe dzieci nie połykają śliny. - uśmiechnęłam się - Na twoim miejscu cieszyłabym się, że tą stroną coś wypłynęło. - wybuchłam śmiechem - Przepraszam. - zakryłam usta, żeby powstrzymać śmiech kiedy tylko udało mi się opanować postanowiłam spytać - Mogę ci wyprać koszulkę jeżeli chcesz
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Otworzyłem szerzej oczy, nieco przerażony perspektywą zabrudzenia całej koszuli.
- Żartujesz, prawda? - Odwróciłem się w jej stronę z poważną miną, ale czułem w oczach ten błysk. - Mała jest przeurocza. - Przekręciłem głowę, spoglądając na nią. - Plama nie jest zbyt duża, ale miałem później się spotkać z kilkoma ważnymi osobistościami... - mruknąłem niezbyt zachwycony pójścia tam brudny. Od razu zerwali by kontrakty z Hansem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- To ja ci ją szybko wypiorę wrzuci się ją do suszarki, a ty jak razie ubierzesz koszulkę tej cioty - pokazałam na drzwi. - Co ty na to?
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Pewnie, dzięki. - W międzyczasie zabawiałem Lucy. - Ale nie mam zamiaru ryzykować jakimiś syfami. - Prychnąłem, odkładając małą do łóżeczka. Pośpiesznie rozpiąłem guziczki koszuli i dałem ją Ester, łapiąc ją na łapczywym wzroku. Wywróciłem oczami rozbawiony, odwracając się z powrotem do małej. Nie wiedziałem, co tak mi się w niej spodobało, ale ponownie wziąłem ją na ręce.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Poszłam do łazienki i zaczęłam prać ręcznie. Szybko skończyłam i wrzuciłam koszulkę do suszarki.
- Za 40 minut będziesz miał czystą koszulkę - stanęłam w drzwiach, widząc jak Casimir trzyma Lucy na rękach uśmiechnęłam się szeroko. Dokładnie zaczęłam się im przyglądać. Wyglądało to przeuroczo
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Och, tak długo? - Nieco się zdziwiłem, ale czego ja oczekiwałem. - No dobra, poczekam. Dzięki, Ester - mruknąłem, poświęcając całą swoją uwagę z powrotem małej. - Lucy jest cudowna - stwierdziłem, zastanawiając się, jakie maleństwo przyjdzie wkrótce na świat. Twoje maleństwo.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nie ma za co. Mówiłam że to nie jest trudne. - uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej - To prawda jest cudowna. - Miałam wrażenie, że Lucy ani trochę nic nie odziedziczyła po ojcu. Może to lepiej
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Pokręciłem głową.
- Za pierwszym razem wydaje się, że mogłaby zniknąć w tak wielkich ramionach - stwierdziłem rozbawiony, a mój uśmiech się poszerzył, gdy Lucy ziewnęła. - Pierwszy raz trzymam takie maleństwo. Nigdy nie sądziłem, że ta wizja dojdzie do skutku. - Westchnąłem, może nieco zbyt smutno.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Dlaczego? Nie myślałeś nigdy o tym, że będziesz miał dziecko? - spytałam lekko zdziwiona. Nawet ja o tym kiedyś myślałam...
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Nie, Ester - przyznałem nawet nieco speszony. - Kiedyś byłem inny. - Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się nad tym. - Zupełnie inny. Do teraz nie wiem, co mnie zmieniło i skłoniło do bycia razem tutaj - mruknąłem. - A podobno ludzie się nie zmieniają. - Wywróciłem oczami.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Kto ci powiedział, że ludzie się nie zmieniają? Ludzie zawsze się zmieniali i będą się zmieniać. Oboje jesteśmy tego przykładem - zdjęłam z dłoni gumkę do włosów i związałam nią włosy
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline