Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wiesz, jako że jesteś o prawie pół metra niższa ode mnie boję się, że cię zadepczę- powiedziałem wsiadając. - Poza tym wiesz, że tu sami gentlemani, i o każdą naszą członkinię się troszczymy. -no mniej więcej. W głębi duszy cieszyłem się, że przynajmniej dzisiaj nie będę sam. Jechaliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Westchnęłam cicho, gdy Arwell zatrzymał samochód.
- Może i jestem niska ale umiem przywalić - bąknęłam nagle i wysiadłam z auta. Rozciagnełam się a potem naciągnęłam rękawy na nadgarstki, wzdychając.
Rozejrzałam się na boki i zagwizdałam.
- Szczerze mówić to spodziewałam się po tobie jakiejś nory, a to wygląda... Normalnie? - mruknęłam pod nosem, przenosząc wzrok na Arwella. - Wybacz, po prostu, to zwykły dom w zwykłej dzielnicy. Fajnie, zazdroszczę - dodałam, uśmiechając się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- W to nie wątpię, w końcu trenowali cię najlepsi - wyszczerzyłem zęby zatrzymując samochód. Wysiadłem i zacząłem grzebać po kieszeniach za kluczem. Zaśmiałem się na to co powiedziała- No wiesz, każdy z nas potrzebuje jakiejś odskoczni od rzeczywistości. A skoszenie trawnika tudzież pomoc okołosąsiedzka jest bardziej przyjemna niż może się wydawać. Zapraszam- otworzyłem drzwi i wykonałem zapraszający gest.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Kiwnelam głową i weszłam do srodka, rozglądając się z zaciekawieniem.
- Może fakt, od zawsze mieszkam z ojcem w kamienicy. Która się rozpada, a wszyscy wokoło drą ryja i wzywają na siebie policję... Jakoś sąsiedzi nie kojarzą mi się dobrze - bąknęłam pod nosem, zdejmując ze stop szpilki i zostawiając je po drodze do salonu. - Trenował mnie taki zjeb ci się wyzywał na mniejszych - dodałam, patrząc rozbawiona na niego.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Raczej nie znam gościa, ale jestem pewien, że jego metody zadziałały skoro uważasz się za tak waleczną- równie rozbawiony zdjąłem marynarkę i rzuciłem na fotel. - Sypialnia dla gości przedostatnie drzwi, a łazienka ostatnie po lewo- wskazałem i udałem się do kuchni przy okazji zapalając kilka lamp. - Jesteś głodna?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Tak, z chęcią coś zjem. Ale najpierw wezmę prysznic, pozwolisz - stwoerdziłam. To nie było pytanie. - Mogę ręcznik i myślę że koszulka wystarczy mi na piżamę. Wolę nie latać w bieliźnie skoro jesteś moją niańką - rzuciłam rozbawiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jak sobie życzysz. Ręczniki są w szafce na górnej półce. Czyste t-shirty są na suszarce, wybierz sobie który chcesz- rzuciłem z kuchni rozglądając się po rzeczach w lodówce. W zasadzie to ostatnio nie jadłem zbyt dużo, wręcz nie jadłem, więc i tu były pustki. Na szczęście miałem trochę lasagne od Rebecci, kochana przyniosła mi dzisiaj razem z ciastem po południu. Wziąłem dwa kubki i zacząłem robić kakao.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zgarnelam wszystko co było mi potrzebne i zamknęłam się w lazience. Zrzuciłam tą czarna, obcisłą sukienkę oglądając w lustrze sińce na ramionach, przedramionach, bokach i trochę na udach. Zadrżałam na myśl o nich iboderwalam wzrok od lustra, zrzucając z siebie bieliznę i wskakując pod prysznic. Gorącą wodą zmyła całe zmęczenie i brud minionego dnia. Czułam się sto razy lepiej.
Wytarlam ostrożnie miękkim ręcznikiem i założyłam znów na siebie dół bielizny oraz zarzuciłam koszulkę. Na bosaka, z mokrymi włosami splątanymi w luźny koczek poszłam do kuchni.
- Ładnie pachnie. Myślałam, że będziemy jeść kanapki, a nie jakiś smaczny obiad - powedziałam rozbawiona.
Jednak stan Arwella mnie ostro niepokoił. Był zdecydowanie bardziej smętny niż zawsze, choć wysilał się przy mnie na jakiś dowcip i krzywy uśmiech w jego stylu. Gryzło mnie to. Znaczy, jego to coś gryzło zdecydowanie bardziej. Ale nie chciałam być nachalna i nie chciałam go dopytywać bo gdybym była na jego miejscu... Pewnie bym się wściekła że ktoś chce ode mnie to wyciągnąć. Ale mogłam go naprowadzać na ten temat...? Może sam w końcu mi powie coś więcej.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Gdy woda ustała wyrwałem się z odrętwienia. Przeczesałem palcami włosy i wziąłem kilka głębszych oddechów. Uśmiech.
- Sąsiadka ostatnimi czasy wzięła sobie za cel wyższy dokarmianie mnie i daje mi tyle jedzenia, że sam nie jestem w stanie tego zjeść- gestem zaprosiłem ją do stołu i postawiłem przed nią talerz i kubek. Czułem zmęczenie, jednak wiedziałem że nie będę w stanie zasnąć. Podałem sztućce i usiadłem naprzeciwko. - Jeżeli będziesz chciała mam jeszcze kawałek ciasta.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Nie dzięki, myślę, że najem się tym - odparłam.
Wzięłam widelec i powoli rozgrzebałam nieco jedzenie na talerzu a potem zaczęłam jeść.
- Smaczne, sąsiadka umie gotowa ... Czy tam piec - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem. - Fajnie że nie wszyscy sąsiedzi do dupki - stwierdziłam, wzruszając ramionami, a koszulka zsunęła się z jednego ramienia. - Tobie nie smakuje? - Wydęłam wargi, spoglądając na niego ciekawsko.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Czekam aż arszenik zacznie działać- grzebałem widelcem w talerzu zamiast jeść. Widząc poważne spojrzenie dziewczyny zaśmiałem się i szybko dodałem- Żartuję! Żartuję, nie jestem Lottie, jezu nie patrz tak na mnie, tylko mnie nie bij. - wyciągnąłem się w krześle i wziąłem głęboki łyk z kubka licząc, że to zabije mój śmiech.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Spadaj! Oboje jesteście popaprani. - Wywróciłam oczami. - Huh, mniejsza, i tak mi smakuje. Jeśli to mój ostatni posiłek to nie mam nic przeciwko temu. Ale wolałabym nie umierać w twojej wielkiej koszulce. Wypadało by się ubradz chyba bardziej z klasą. - Zaśmiałam się. - Tobie wieżę że to żart, ale naszej specjalistce od dziwnych substancji bym nie uważała. - Pokręciłam głową.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Sam bym jej nie ufał, opowiadałem ci kiedyś jak prawie mnie otruła?- zmusiłem się by zjeść kawałek. Widząc jej zaciekawiony wzrok ciągnąłem. - No więc- przełknąłem- W sumie to nie jest jakaś wielka historia - podświadomie uśmiechnąłem się na wspomnienie starych czasów- pokłóciliśmy się jak zwykle, no może bardziej niż zwykle, człowiek jednak wtedy był młody i głupi i no. Nie pamiętam zbyt wiele, Casimir na pewno by jakoś pięknie opisał to jak bohatersko mnie ratował, obudziłem się w szpitalu na toksykologii. Boże jakie moje życie jest zjebane. - poczułem jak wszystkie emocje ze mnie ulatują. Wpatrywałem się bez wyrazu w jeden punkt na talerzu.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Nie gadaj - mruknęłam. - Tylko twoje jest zjebane? Mamy w ciele takie małe gówno, które pęknie jak nie będziemy się słuchać Hansa. Sorry, ale nie masz monopolu na zjebane życie. - Pokręciłam głową. - wszyscy je mamy, choć fakt, niektórzy odstają jeszcze bardziej niż inni od tej nienormalności.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- To też prawda- powiedziałem na nowo zakładając maskę pozytywnego Arwella- Trzeba brać życie takim jakim jest. Zawsze mogliśmy trafić gorzej. Chcesz dokładkę?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Ohh, nie, nie, dzięki. Jestem objedzona. To było smaczne ale więcej w siebie nie zmieszczę - odparłam rozbawiona, klepiąc się po brzuchu. - Dawno nie miałeś tu żadnych gości, co nie? - spytałam, rozglądając się na boki.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Też się rozejrzałem, jakbym nie patrzył na to codziennie.
- Czasem Cas tu wpada, jednak bądźmy szczerzy, praca zajmuje mi zbyt wiele czasu by prowadzić bogatsze życie towarzyskie. Skąd taka myśl?- wpatrywałem się z nią bawiąc się kubkiem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Sama nie wiem. Poza tym nie mówiłam o wpadającym tu Casie. - Wywróciłam oczami. - Od czasu do czasu fajnie jak wpadnie ktos.... Na noc - zasugerowała, wzruszając ramionami. Sięgnęłam po kubek. - Wiem że seks nie jest rozwiązaniem na wszystkie problemu - uśmiechnęłam się pod nosem - ale może się rozluznisz?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uniosłem brew i wypuściłem głośno powietrze.
- Takie przypadki też sie zdarzały - uśmiechnąłęm się sam do siebie- lecz nie jestem teraz w nastroju, nie mam w zwyczaju szukać w kobietach pocieszenia. O wiele bardziej potrzebowałbym kogoś kto by mi powiedział, że będzie dobrze i że nie muszę nastawiać budzika na piątą.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Uśmiechnęłam się pod nosem i pokiwałam głową.
- No dobra, rozumiem. Nie wiem jak będzie dalej, zazwyczaj jest do dupy, ale skoro oboje mamy jutro wolne, no to chyba nie musisz ustawiać budzika na piątą. - Wzruszyłam ramionami.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Skrzywiłem się i pomasowałem skroń.
- Niestety i tak to chyba zrobię, ostatnio pozaniedbywałem treningi, trzeba się w końcu ruszyć- starałem się powstrzymać ziewnięcie. Ostatnio w zasadzie zaniedbałem wszystko- ale z pewnością wrócę zanim się obudzisz, potem możemy pojechać na jakieś śniadanie, potem mogę cię podrzucić do Casa albo... Gdzie tam będziesz chciała. Wiem, że to nie moja sprawa ale poważnie się pokłóciliście?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- My się ciągle kłócimy. - Wzruszyłam ramionami. Uśmiechnęłam się, a raczej wymusiłam usmiech. - Coś jest z nami nie tak. Ale na imprezie było spokojnie, chyba... Upił się i zniknął. Więc... Chyba teraz nie jesteśmy skłóceni. Nie wiem. - Zagryzłam wargę, chowajac grymas niezadowolenia. - Dobra, idę się położyć. Rano zobaczymy co dalej - stwierdziłam, ucinając temat.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Dobrej nocy- uśmiechnąłem się i odprowadziłem ją wzrokiem. Jeszcze długo siedziałem sam myśląc o wszystkim i o niczym. W końcu podniosłem się, wpakowałem naczynia do zmywarki i zawlokłem się pod prysznic, gdzie spędziłem kolejną godzinę. Gdy w końcu wszedłem do łóżka stwierdziłem, że i tak nie opłaca mi się zasypiać. Wróciłem do kuchni i zrobiłem bardzo, BARDZO, mocną kawę. Spojrzałem na zegarek, była 4:30. Chwyciłem kawałek ciasta, poszedłem przebrać się w dres i wyszedłem z domu.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Rozciagnełam się i weszłam do kuchni. Wydęłam wargi, szukając kawy i kubków. Drgnęłam gdy usłyszałam "wstałaś" zza swoich pleców.
- Boże, Arwell, nie rób tak. Taki wielki a cię nie słychać w ogóle - westchnęłam ciężko. - Chce kawy, mogę? Z cukrem bez mleka poproszę - dodałam, uśmiechając się lekko. - Biegałeś?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaśmiałem się. O Jezu uwielbiam to robić.
- Wierz mi lub nie, ale ¾ mojej pracy polega na tym by być niezauważalnym. Odbiłem się od ściany i wyciągnąłem kawę. - pobiegałem, poskakałem, czuję się jak młody Bóg. Dobrze się spało?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline