Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2
Wywróciłam oczami.
- Ja tam nie widzę żadnych dam - mruknęłam, ale ruszyłam pierwsza.
Wyszlismy na zewnątrz, stając przed budynkiem. Odetchnęłam głęboko, wygrzebując z torebki papierosy i zapalniczkę. Złapałam między zęby jedną fajke.
- Też chcesz? - spytałam, wyciągając w jego stronę paczkę papierosów.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Komuś takiemu jak ty nigdy nie odmówię- wziąłem z wdzięcznością papierosa i pełen gracji nachyliłem się by było jej łatwiej go odpalić - Hans nakazał ci już coś nowego, czy na razie masz spokój?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Odpaliłam najpierw jego papierosa, a potem swojego. Wzięłam głęboki wdech, napielniajac płuca dymem.
- Spokój, litościwy Hans nie znalazł mi jeszcze zadania. Wylizuje rany - szepnęłam zamyślona, wydmuchując powietrze. - I tak bym to olała, mam teraz w dupie czy on czegoś ode mnie chce czy nie. Należy mi się wolne. - Popatrzyłam na Arwella. - Tobie też by się przydało. Wybacz, ale wyglądasz chujowo. Gorzej niż zwykle.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaciągnąłem się i przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadałem.
- Paradoksalnie jestem oficjalnie na czwartym tygodniu urlopu, a z każdym dniem czuję się coraz gorzej.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Cholera. Zaproponowała bym ci żeby stąd spierdolic ale... To by się mogło dla nas źle skończyć. - Uśmiechnęłam się pod nosem, uznając to za żart. - Ja mam ochotę jeszcze chwilę pożyć. - Wzruszyłam ramionami. - Cas też mógłby złapać urlop i wyjąć kij z tyłka. Nie chcę żeby chlał, żeby się rozluźnić. - Wywróciłam oczami. - Coś się dzieje, Arwell? Gadaj - namawiałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałem na nią zdziwiony przez chwilę.
-OH! Bo ty przecież nic nie wiesz, wyjechałaś... Powiedzmy, że wiele się działo, wiele... Dziwnego i złego. Hans nie bez powodu wystosował o pokój z Mahomedem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Cholera, powinnam coś wiedzieć? - szepnęłam, marszcząc mocno brwi. - Wiem, że nie było mnie długo, ale myślałam, że Cas by mi wspomniał jakby działo się coś... No dobra, może jednak nie miał kiedy powiedzieć mi o tym. - Westchnęłam ciężko, przyglądając się mężczyźnie. - Więc...?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Naprawdę chciało mi się śmiać. Z jednej strony wydawało mi się to wszystko takie odległe, a z drugiej jak tylko zamykałem oczy słyszałem krzyki i jej ciężar na piersi.
- Powiedzmy, że Mahomed złożył pewną propozycję Charlotte. Zrobił to dość... Porywczo. Jako, że moją najbardziej podstawową funkcją tutaj jest jej pilnowanie, więc pobiegłem tuż za nią - zamknąłem oczy zaciągając się. - następne co pamiętam, to to że pogrzebali nas żywcem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- O kurde - mruknęłam, otwierając szeroko oczy i na chwilę zanierajac w bezruchu. - Kurde - powtórzyłam, bo do mnie to nie docierało.- Nie widziałam Charlotte - po żyłam jak robi mi się nagle niedobrze. - Nie widziałam jej odkąd wróciłam. Kurde, czy z nią wszystko w porządku? Nie jest z nią okej? - zgadywałam. - Bo wyglądasz gorzej niż zwykle. Nie chrzan mi tylko.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wyrzuciłem peta i odpaliłem następnego papierosa.
- Nie wiem. - powiedziałem szczerze wzruszając ramionami- nie wiem, nie wiem czy mnie to obchodzi. Ostatni raz ją widziałem tuż po naszym powrocie, jak bardzo burzliwie wybiegła z gabinetu Hansa. Chyba się kłócili, słyszałem krzyki. Hans powiedział, że... Zasłużyła na przerwę, cokolwiek miałoby to znaczyć. Myślę, że Cas powinien być bardziej zorientowany w tej sprawie, nie pojawiam się ostatnio zbyt często w siedzibie, nie mam pojęcia co się dzieje.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Pokiwałam głowa,zaciskać mocno wargi. Co tu się do cholery działo? Nie chciałam jednak przyciskać Arwella. Dobrze wiedziałam, że to na dobre nikomu nie wyjdzie. Wątpię by chciał o tym gadać na ulicy przy papierosie.
- Martwię się - wyjaśniłam, nie patrząc na niego, a rozglądając po ulicy. - Chcąc czy nie chcąc, ty, Charlotte i Cas jesteście moimi przyjaciółmi. - Pokręciłam głową, wracając na ziemię. - Pewnie padasz na twarz, co nie? - popatrzyłam na niego.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Mógłbym jeszcze drugie tyle, wiesz, u NAS W WOJSKU- chciałem ją jakoś rozluźnić, widziałem jak się przejęła tym co powiedziałem. Wiedziałem też, że pewnie wyglądam jak umarlak, i marzyłem o łóżku, jednak wiedziałem iż pewnie czeka mnie kolejna bezsenna noc.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Rzuciłam wypalonego papierosa na ziemię i przydeptałam, wyciągając kolejnego z paczki. Jednak jeszcze wstrzymując się przed odpaleniem go. Nerwowo bawiłam się nim.
- Mnie pewnie też. Chyba nawet nie będę wracać do domu. Pojade do jakiegoś hotelu. Myślami, że skocze do Casa ale on się rozpłynął w połowie bankietu. - Prychnelam oburzona. - Debil - bąknęłam pod nosem. - Weź jakieś prochy. Sen ci się przyda, Arwell. Straszysz w takim stanie. Żaden facet na mnie nie spojrzał odkąd tu stanęliśmy. Wszyscy się boją - zauważyłam, próbując zażartować.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Rozejrzałem się, faktycznie wszyscy zdawali się mijać nas łukiem. A potem zobaczyłem siebie w witrynie sklepu i prawie się wzdrygnąłem.
- No wiesz, jak coś to zapraszam do siebie na after-party. Po co masz się szlajać po hotelach.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- No nie wiem, lubię szukać wrażeń. Choć teraz nie jestem zbytnio apetyczna. Choć, "jestem w związku" na pewno podkręciło by chęć na seks. Faceci coś mają, że jak czują niedostępność to chcą bardziej. Znaczy, nie mówię że kobiety też tak nie mają, ale przyznaj, że jednak faceci częściej... - mruknęłam zamyślona. - Uh, sorry. W sumie, masz racje... Jeśli to nie problem. To zwijajmy się stąd - mruknęłam odpalając papierosa. - Prowadź.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Dzisiaj raczej nie jest najlepszy wieczór na szukanie wrażeń- objąłem ją ramieniem prawie, że po ojcowsku i poczułem, że jednak to stara dupa ze mnie- Samochód mam niedaleko, zapraszam, zrobię ci pyszne kakao, obawiam się, że mam deficyt alkoholu w domu.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Mówiłam, że jak już, to wolę dragi - mruknęłam rozbawiona, uśmiechając się do niego szeroko. - Ale może się obejść dziś bez alkoholu i dragów. Dach nad głową wystarczy - zapewnilam, klepiąc Arwella po dłoni. - Ale wiesz, że nie musisz mnie niańczyć? Niańcz Casa.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nikt nie zabroni nianczyć mi was oboje, w końcu to ja tu odpowiadam za bezpieczeństwo członków sekty- otworzyłem jej drzwi od samochodu- poza tym myśl co chcesz, ale Cas by mnie zajebał gdyby coś ci się stało, bez względu na to w jakim teraz stanie się znajduje.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Nic by mi się nie stalo,Arwell, kurde,czemu wy ciągle uważacie, że mi się coś stanie? - zapytałam, opierając się o otwarte drzwi auta i nie pozwalając Arwellowi ich zamknąć. - Co bym Musa zrobić, żeby przestać być taka krucha i miękka w waszych męskich oczach - prychnelam. - Umiem o siebie zadbać. I nie musi nikt tego robić za mnie, ani ty, ani Casimir. - Popatrzyłam na niego przez chwilę. - Teraz jadę do ciebie bo wigladasz jakbyś potrzebował jednak jakiegoś normalnego towarzystwa. Chce jechać - zaznaczyłam, co bylo w sumie dziecinne z mojej strony, ale dopiero jak wstałam i trzasnelam drzwiami zdałam sobie z tego sprawę. - Kurde, Elise, ogarnij dupę - mruknęłam pod nosem, jeszcze zanim Arwell wsiadł do auta.
CIĄG DALSZY -> -> -> DOM ARWELLA
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2