Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
OFICJALNY WĄTEK, KTORY ROZPOCZYNA SEZON 3 LL
Bankiet ma miejsce na początku lipca; zorganizowany głównie z powodu kilku udanych większych misji i możliwości nawiązania rozejmu z Mahometem. Wstąp mają wszyscy członkowie sekty, nie ma na bankiecie nikogo spoza niej.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zapewnilam Casa,że przyjadę na bankiet sama. Szczerze mówiąc dlatego, że najpierw przyjechałam do sekty z rzeczami, bo nie mogłam wytrzymać już w domu i chciałam się po prostu w spokoju przygotować na bankiet.
Gadałam z moim zajebistym szefem. Hans nie dal mi więcej kasy, a dodatkowo miał kompletnie wywalone na to, co się działo podczas misji. Gówno mnie obchodziło, że nie dokończyłam zadania. Jeden pieprzony dokument. Na kilka zdobytych. Miesiąc wyrwany z życia, a ta świnia kręciła nosem. Krew mnie zalewała.
Pomimo, że był lipiec i było dosyć ciepło, ja miałam założyć sukienkę która zakryje siniaki na rękach, a także te na udach. Miałam nadzieję, że będzie w porządku.
Wyciągnęłam telefon żeby napisać wiadomość.
Do Casimir:
Jeśli czekasz na mnie to będę za 20 minut
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Podpierałem ściany, gromiąc wzrokiem nowych członków Legami Liberta. Bankiet nie przypominał ostatniego, wydawał się bardziej oficjalny. Przynajmniej alkohol był, co poprawiało mój humor.
Odczytałem wiadomość Elise i choć treść niezbyt przypadła mi do gustu, tak wyraz mojej twarzy pozostał neutralny. Przybliżyłem się do barku, wzrokiem mierząc półki z procentami. Przydałoby się co nie co na rozgrzewkę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Nic nie odpisał. No dobra, czego się spodziewałaś, Elise? Ckliwego sms'a, a może tego, że zadzwoni i będzie dopytywał, czy wszystko w porządku? Przecież tego nie chciałaś! Nie chciałam tego i już.
Sala była duża i ładnie oświetlona. Klubowy nastrój, ale w bardziej oficjalnym stylu. Wszyscy ładnie ubraniu i spokojnie rozmawiający. Ale mnie to wkurwiało. Halo! Nasz świat to jakieś kompletne dno! Ludzie, obudźcie się!
Rozejrzałam się, ale tak naprawdę nie musiałam. Ruszyłam w stronę barku, woedzac, że Cas lubił się dobrze napić. I się nie myliłam.
Usiadłam na stoliku przy barze, obok Casimira.
- Cokolwiek on zamówił, podaj to dwa razy - rzuciłam do barmana. - Cześć, Cas - mruknęłam, spoglądając na niego. Oparlam łokieć o blat baru, a następnie ostrożnie oparłam policzek na dłoni, uważając na ranę na twarzy (ma dwa szwy na kości policzkowej zaklejone plasterkiem, nie rzuca się to bardzo w oczy - tak dla przypomnienia). - Chce powiedzieć, że nie unikałam cię celowo - mruknęłam. - Musiałam... Odpocząć. To był trudny miesiąc... I.... - zagryzłam wargę. - Potrzebowałam czasu. Ale nie myśl sobie, że o tobie zapomniałam - dorzucilam na koniec, uśmiechając się do niego.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wszedłem do sali odpierdolony jak ta lala. Dzieci nie płaczą, głód na świecie skończony, pokój zapanował nad wszystkimi.
Nie no tak serio to myślałem, że będę ostatnią osobą, która się pojawi, jednak gdy rozejrzałem się wciąż brakowało kilku znajomych twarzy. Byłem zmęczony wydarzeniami ostatniego miesiąca, żle sypiałem. Hans również chciał mi dać wolne, ale wiedziałem, że to tylko pogorszyłoby mój stan. I tak większość spraw załatwiałem w domu, wolne chwile poświęcając na ćwiczenia i pomaganie sąsiadom. Nie chciałem tutaj być, ale też nie chciałem spędzać kolejnego wieczoru sam. Tęskno spojrzałem na bar z alkoholem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Weszłam do sali wypełnionej ludźmi z mała na rękach. Spojrzałam w lewo i ujrzałam bar. Wódko, tęsknie za tobą. Niestety na czas kiedy karmie młodą muszę pogodzić się z brakiem alkoholu w moim organiźmie. Skierowałam wzrok w drugą stronę i zauważyłam wolny stolik przy którym postanowiłam usiąść.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Kochana, Elise - zacząłem dość protekcjonalnym tonem. Oparłem się łokciem o ladę, następnie nachylając w stronę blondynki, pod odpowiednim kątem. - To wszystko brzmiało strasznie kiczowato, ale ci wierzę. Naprawdę - dodałem, z przesadnie teatralną gestykulacją ciała. Jeśli zapyta mnie, czy jestem pijany, oczywiście się wyprę. Nie dlatego, że faktycznie tak jest, ale ledwo co skończyłem pierwszego drinka, nie zdążyłem porządnie się nacieszyć procentami.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Razem z Lissi przyszliśmy na bankiet. Zaraz po przekroczeniu drzwi, gdzieś sie ulotniła, zostawiając mnie samego. Nie mialem zbytnio ochoty tu być, chciałem posiedzieć w domu. Rozejrzałem się i poszedłem do baru, gdzie był Cas z Eli. Zamowilem sobie silny alkohol i po otrzymaniu go poszedlem usiasc przy jakims wolnym stoliku. Posiedze tu godzine moze dwie i sobie pojde, by Lissi mnie później nie męczyła że uciekłem. Piłem powoli alkohol i patrzyłem na ludzi, było troche nowych osób. Wszyscy byli wyluzowani, rozmawiali i czuli sie tutaj dobrze, ciekawe co powiedza po kilku miesiacach w sekcie.
Offline
Zmrurzylam oczy, a potem prychnelam.
- Świetnie - szepnęłam, zdegustowana. - Wiesz jak bardzo lubię pijanych ludzi? - przypomniałam mu. - Niezwykle. - Ponownie prychnelam. - Co się dzieje? Gadałeś już z kimś? - Rozejrzałam się dookoła, szukając kogoś kto nas obserwował. Ale nikogo nie zobaczyłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaśmiałem się krótko, obrzucając ją śmiesznym spojrzeniem. Jedno oko skleiło mi się na moment, tak że nie mogłem go otworzyć.
- Hej, przestań mnie oceniać. Przyszliśmy się tutaj zabawić, odpocząć od tego ciągłego zgiełku - wytłumaczyłem. - Co cię zatrzymało?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Serio jesteś tak pijany, czy tylko się ze mnie nabijasz? - zapytałam wywracając oczami. - Musiałam si przygotować ale... Nie mogłam w domu - mruknęłam. Wzruszyłam następnie ramionami. - Więc pojechałam do sekty. Zadowolony? - westchemlam ciężko, biorąc szklankę z whisky i upijając nieco bursztynowego alkoholu. - Muszę się rozluźnić - mruknęłam. - Bo aktualnie mam mało imprezowy humor - burknelam, dopinając do końca. - Ale bez przesady.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jasne, łapię - mruknąłem. Nie musiałem mówić tego na głos, wiedziała to ona i ja. Ojciec Elise wciąż ciągnął tę zabawę, a dziewczyna chcąc czy nie chcąc, była zmuszona brać w tym udział. Posłałem jej przepraszające spojrzenie, domyślając się, co zaprzątało jej myśli. Następnie odłożyłem szklankę na blat i wyciągnąłem dłoń w kierunku blondynki. Z początku zachowałem się nie fair, lecz czy dobry taniec nie rozrusza jej? Och, błagam. Byliśmy mistrzami parkietu.
- Nie daj się prosić.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Parsknęłam.
- Tylko się nie potknij, obiecuję, że nie będę cię łapać - zastrzegłam rozbawiona, dając się pociągnąć w stronę parkietu. - A jak mi staniesz na nodze, to cię kopnę - sięgnąłem dalej z zadziornym uśmiechem. Taniec to faktycznie dobry pomysł na to żeby się dobrze rozluźnić i pobawić. Można oczyścić myśliwi zapomnieć o całej reszcie i problemach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wywróciłem oczami, pozwalając aby szerszy uśmiech wpłynął na moją twarz.
- A jeśli... zrobię tak? - zapytałem zadziornie, łapiąc ją za dłoń i dość gwałtownie przyciągając do siebie. Stykaliśmy się piersiami, a ze względu na mój wyższy wzrok mogłem podziwiać (nie myślcie, że cycki wy seksistowskie małpy) głębie jej oczu.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
*patrzenie na bar INTENSIFIES*
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- To wtedy zrobię tak - mruknęłam, zarzucając mu ramiona na szyję i kręcąc seksownie biodrami, starając się jak najbardziej ocierać o młodego mężczyznę. - Ajakbys zrobił taaak - mówiłam dalej, dosyć głośno, ale wątpię by ktokolwiek słyszał, muzyka była tu głośniejsza niż przy barze. Może nie dudniła tak fajnie jak w klubie ale było w porządku. Sięgnęłam po jego dłonie i przeciagnęłam nimi po swoich polach zatrzymując je na biodrach. - To zastanowię się nad wybaczeniem ci bycia pijanym - parsknęłam rozbawiona. - Dalej rób co chcesz - dodałam, gibiąc się na boki w jego ramionach.
•••
Pijany Casimir bywał agresywny, ale dziś wyjątkowo był wyjątkowo potulny i po prostu niezdarny. Boże, podeptał mi moje ulubione buty. Jak go następnym razem zobaczę to mu przyloze za nie, będzie mi je czyścił osobiście.
No i sposcilam go z oczu na chwilę, a potem nie mogłam znaleźć. Ktoś stwierdził, że widział go jak wychodzi. Uh, ale on mnie czasem denerwuje. W sumie dobrze mu. Może będzie rzygał gdzieś po kątach na ulicy. Przynajmniej nie będę musiała go oglądać. Gorzej jak ktoś mu w ryj przyłoży bo się zacznie rzucać na kogoś.... Uh, a tylko spróbuj Cas coś sobie zrobić to osobiście poprawę.
Pokrążyłam po sali bankietowej, ignorując póki co alkohol, jakoś nie przepadałam za spijaniem się z byle okazji. Za to tańczenie zabierało prawie cały mój czas. Obskoczylam wszystkie nowe twarze, jednak tylko tańczyłam.
"Imprezka" dobiegła końca i ludzie z sekty szybko zaczęli się ewakułować. Ja jednak nigdzie się nie spieszyłam więc wachlując dłonią twarz (było mi gorąco w tej głupiej sukience z długim rękawem i wysokim kolnierzykiem) usiadłam na wygodnej kanapie, zapadając się w poduchy.
- Uhuh, jak dobrze - mruknęłam do siebie, wysuwając stopy ze szpilek.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Widzę, że nie tylko mi się nie śpieszy do domu- mruknąłem rozwiązując muszkę i rozpinając pierwsze guziki koszuli.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Parsknęłam, zadzierając wysoko głowę.
- Bardzo dobrze widzisz, Arwell - mruknęłam, mrużąc oczy. - Siadaj wielkolidzie - mruknęłam, klepiąc miejsce obok siebie. - Nie wyglądasz na bardzo pijanego, a myślałam, że na początku mocno zacząłeś - wyknlema mu, złośliwie się mu przyglądając.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przysiadłem z lekkim łupnięciem obok.
- Dobrze wiesz, że nie piję- wziąłem głęboki wdech I wydech- ale jeżeli tak dalej będzie to szczerze się boję, że znowu zacznę- wpatrywałem się w czubki swoich butów.- nie jest ci za gorąco w tych rękawach?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Jest i to jak cholera - mruknęłam, wzdychając ciężko. Popatrzyłam na Arwella i wydęłam wargi w zamyśleniu. - Alkohol to totalne dno. Strzel sobie lepiej jakieś dragi, będzie zabawniejsze i więcej zapamiętasz. A po zjeździe odechce ci się na następny raz. - Parsknęłam śmiechem. - Przynajmniej ja tak mam. - Sztyrchnelam go łokciem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uśmiechnąłem się patrząc jej w oczy.
- Dzięki, ale skończyłem z tym, obiecałem sobie, że tylko siłka- parsknąłem śmiechem, sam w to nie wierzyłem. - cieszę się, że wróciłaś, Cas był ostatnio niezwykle nerwowy.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Nie gadaj. On jest wiecznie wkurwiony. - Wywróciłam oczami. - Nie zgadniesz ile minęło czasu odkąd zobaczył mnie pierwszy raz na lotnisku, do momentu naszej pierwszej kłótni? Jakieś 15 minut - odparłam szybko, nie czekając na jego odpowiedz. - To norma. Może już przeżywa kryzys wieku średniego? Trochę za wcześnie, cóż... - Pokręciłam głową. - Ale... Też się cieszę, że już jestem. Nie ma to jak w znanym mieście ze znajomymi mordkami.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaśmiałem się.
- prędzej bym powiedział, że spóźniony bunt nastolatka.- obserwowałem ostatnich niedobitków na parkiecie. - Dobrze jest mieć chociaż ciebie z powrotem, zawsze jest to jakieś urozmaicenie w naszym męskim gronie. Mam nadzieję, że nie poobijało ciebie zbytnio na wakacjach.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Dotknęłam kości policzkowej.
- Mhm, wakacje to świetne określenie. - Pokręciłam głową, opuszczając dłoń. - Żyje, ale nie dostanę podwyżki, za to chujowe zlecenie, więc mam ochotę zrobić coś Hansowi - warknelam, zaciskając palce na sukience. - Ej, może stąd wyjdziemy? Zdycham z gorącą. Ciemno i duszno, muszę odetchnąć. I zapalić.
Podniosłam się z kanapy i popatrzyłam dla odmiany z góry.
- Idziesz?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Uwierz mi, nie ty jedna- również wstałem i lekko sie skłoniłem. -Damy przodem- powiedziałem z archaicznym uśmieszkiem
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline