Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dajesz kocico, mrrrr
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Przyciagnalem ją mocniej do siebie i pocalowalem w czoło.
Offline
Obudziłam się rano z mocnym bólem głowy. Na początku miałam w głowę kompletą pustkę. Piłam w barze razem z Fisherami, a potem wróciłam do pokoju... Wszystko bardzo powoli wracało. Wyplątałam się z objęć Klaudiusza. Miałam wrażenie, że jego ręce nadal są na moim ciele, przez co poczułam się brudna.
Miałam ochotę mu coś zrobić ale zrobiło mi się niedobrze, więc usiadłam prosto. Wzięłam kilka głębokich oddechów i wstałam. Sprawdziłam godzinę. Czas i pora wstawać.
Podniosłam się i ubrałam idealnie dopasowaną do ciała czarną spódnice przed kolano i pudrową koszulę.
Przed wyjściem spojrzałam zdegustowana na Klaudiusza. Pokręciłam głową, która powoli przestawała boleć, dzięki zażytym wcześniej tabletce.
Poszłam do apartamentu Fisherów. Pani Fisher z przyjemnością mnie wpuścił do środka. Gadaliśmy o niczym tak na prawdę. Kobieta była w szlafroku i stwierdziła, że szybko się uwierzę, a ja przytaknęłam.
To była idealna chwilą aby znaleźć te pieprzone dokumenty, które chciał Hans.
Wróciłam do swojego pokoju dopiero w porze obiadowe. Klaus siedział na kanapie.
- Śpiąca królewna wstała - rzuciłam niemiło, dokładając torbę na stół.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Coś taka niemiła?-Spytalem patrząc na nią.
Offline
- Złamałeś zasady - powiedziałam oschle. - Na dodatek wykorzystałeś to, że byłam pijana.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
-Nie wykorzystalem. Gdybym to zrobił to bym Cię przeleciał, a tego nie zrobiłem-Powedzialem zwykłym tonem-Choć trudno było się postrzymywac-dodałem cicho.
Offline
- No straszne, może powinni cie wykastrować. Wtedy będzie Ci łatwiej - powiedziałam słodko i napiłam się wody z butelki.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Nie odpowedzialem. Odwrocilem wzrok. Miałem nadzieję, że nasze relacje będą choć trochę lepsze... Ale jak to mówią nadzieja matką głupich.
Offline
Uśmiechnęłam się z wyższością, czując, że wygrałam.
- Mam wszystkie dokumenty. Załatw szybko, to co masz załatwić i zwijam się stąd - nakazałam i zakręciłam butelkę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wstałem i poszedłem do nich. W pokoju był tylko Harry. Pod pretekstem lepszego poznania dostałem się z nim do pokoju, gdzie zamknąłem drzwi. Podszedłem do niego tyłem i założyłem linę na jego szyją, zwiazujac ja w pętlę. Szybko zakleilem mu usta i poweisilem umiejętnie, tak aby wyglądało to na samobójstwo. Następnie napisałem kilka listów. Do żony, rodziców, przyjaciół. Sprawdziłem wszytko i wróciłem do pokoju.
-Gotowe-mruknalem. Spakowalem swoje rzeczy i poczekalem na dziewczynę.
Ostatnio edytowany przez Klaudiusz Tom Hope (2017-05-15 19:57:26)
Offline
- Cudownie - mruknęłam.
Dla utrzymania pozoru uroczej pary wzięłam mężczyznę pod ramię. Oddaliśmy klucz i wyszliśmy z hotelu jeszcze zanim odkryto zbrodnie. Czyli wszystko zgodnie z planem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Gdy byliśmy już poza hotelem. Dziewczyna poszła w swoją stronę, a ja w swoją.
Offline
Wszedłem do hotelu, w którym miałem spotkać się z Arwellem, aby uwieść tamtego faceta. Wchodząc do środka, westchnalem ciężko.
Offline
Podszedłem do Kordiana.
- Dobra, nie znam się na tych waszych gejaskowatych sztuczkach więc ty idziesz uwodzisz, a ja ochraniam ci dupę.- powiedziałem poprawiając garnitur.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
-Dobra... Ale zanim pójdziemy, powiedz widać jeszcze róż na moich włosach?-Spytałem zrezygnowany.
Offline
wait what
- Em no tak dwa na dziesięć chłopie
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
-Ehhh... Co ja mam z tym dzieckiem...-Mruknąłem do siebie i poszedłem w miejsce gdzie miał być nasz cel.
Offline
Ruszyłem po chwili utrzymując dystans od Kordiana. Po trzydziestu minutach ukazał się nasz cel.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zauważyłem faceta i wziąłem uspokajajacy oddech. Podszedłem do niego i zacząłem flirtowac. Po jakimś czasie mężczyzna zaproponował, aby przenieść się do pokoju co z udawanym podnieceniem poparłem.
Offline
Zauważyłem jak udają się w stronę wind. Szedłem przy ścianie i poczekałem patrząc na jakim piętrze wysiądą, po czym wsiadłem w drugą windę. Wysiadając zobaczyłem jak idą korytarzem. Stanąłem przy jednych z drzwi udając, że na kogoś czekam.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Gdy tylko przekroczyliśmy pocałowałem go namiętnie. Oddał pocałunki, a ja zacząłem kierować się w stronę łóżka. Popchnąłem go lekko i usiadłem mu na biodrach. Wyciagnąłem nóż zza paska i przystawiłem do szyji oraz drugą ręką zakrylem mu usta. Po chwili zdobyłem potrzebne informacje. Wstałem z niego i związałem mu ręce oraz nogi pościelą. Nastepnie wyszedłem z pokoju.
-Załatwione-Powiedziałem Arwellowi.
Offline
Kordian uratował mnie od jakiejś pijanej trzpiotki, która przystawiła się do mnie do 15 minut.
- Oh... Naprawdę? No proszę... Przepraszam cię ale mój kolega już idzie... Chcesz mój numer? No dobrze...- wpisałem jej numer Casimira. - B Y E - dłużej się nie dało? Powiedziałem bezgłośnie do Kordiana.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zaśmiałem się.
-I tak się streściłem. Widać masz branie... Czyj numer jej dałeś? Casa?
Offline
- Maybe baby kocie- puściłem mu oko i odpaliłem papierosa.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
-To jak już wszytko załatwione to spadamy stąd?
Offline