Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Spacerowałam parkiem, patrząc w górę na gwiazdy. Było dość jasno dzięki lampą oraz księżycowi w pełni, który mocno odbijał światło słoneczne. Myślałam nad tym jak to jest być zwykłą nastolatką i chodzić do szkoły, mieć przyjaciół, zakochać się czy buntować przeciwko rodzicom czy opiekunom.
Offline
Jeździłem po parku na deskorolce.
Offline
Postanowiłam wrócić do domu przez park, by choć trochę złapać cienia. Jak ja nienawidzę tutejszego słońca i gorąca. Idąc ścieżką zauważyłam Kordiana jadącego w pobliżu na deskorolce. Pomachałam mu;
- Cześć!
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Cześć Lottie!-Stanąłem przed nią.
Offline
- Co tam u ciebie? Dawno nie widziałam cię w siedzibie?- zagadałam.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Dobrze, nawet-Westchnąłem.-Laura miała gorączkę i musiałem się nią zająć... A u Ciebie?
Offline
- Eh, nawet nie pytaj. Mój sprzęt wciąż nie przyszedł, do tego wczoraj w klubie widzieliśmy Lily i niestety nie udało nam się jej schwytać.- westchnęłam- no i Hans nie jest zbytnio zadowolony.- smutno się uśmiechnęłam.- ale z małą już dobrze? Jakby co mogę dla niej zmontować jakiś lek czy coś, gdybyś potrzebował.- zaproponowałam.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Już lepiej. Nocuje u koleżanki... Nie dzięki, nie musisz, ale gdybym potrzebował to będziesz pierwszą osobą, do której przyjdę.-Uśmiechnąłem się.
Offline
- To dobrze, że wyzdrowiała.- odwzajemniłam uśmiech - w sumie, to nawet miałam cię szukać. Wciąż pracujesz jeszcze w szkole?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Tak, stało się cos?
Offline
- Przydałby mi się mały generator na kilka dni, może byłbyś w stanie pożyczyć go dla mnie?- uśmiechnęłam się wyczekująco.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Spróbuję załatwić, ale nie obiecuje... Na kiedy?
Offline
- Mówiąc szczerze, to na jak najszybciej, ale nie chcę ci robić większych problemów.- Poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni. Meh to znowu ci z hotelu. Wyciągnęłam telefon i zerknęłam na wiadomość.- Ugh muszę lecieć. Fajnie było cię spotkać.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
-Pa-Pożegnałem się z koleżanką.
Offline
Siedziałam w parku. Zewsząd otaczamy mnie krzaki, bawiłam się z stadem dzikich psów, którym przewodniczył duży wilk.
Offline
Miałem jeszcze godzinę do zobaczenia się z Hansem. Westchnąłem i zdenerwowany usiadłem na ławce obok jakiejś dziewczyny.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Spojzalam na chlopaka, który usiadł na ławce obok mnie.
-Cześć-pzywitalam się.
Offline
Zamyślony odwróciłem się w jej stronę dopiero po krótkiej chwili słysząc jakiekolwiek słowa.
- Cześć. - Uśmiechnąłem się słabo. - Ładna pogoda. - Skomentowałem, próbując odgonić od siebie myśli.
Czego on ode mnie chce?
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
-Czemu jesteś zdenerwowany?
Offline
- Nie jestem zdenerwowany. - Pokręciłem głową z powątpieniem. - Znaczy, no dobra, może trochę. - Zaśmiałem się nerwowo. - Ale nie lubię tego okazywać.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Uśmiechnęłam się.
-Dlaczego?
Offline
- Zwykle jak inni to widzą, też zaczynają się martwić. A to jest zły symptom. - Zauważyłem, a potem znowu sobie coś przypomniałem. - Tak w ogóle, jestem Tobias. - Uśmiechnąłem się lekko
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
-Larissa, ile masz lat?
Offline
- Um.. dwadzieścia trzy. - Zaśmiałem się cicho. - Czemu pytasz?
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline