Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Roman? Twój chłopak, tak? - pytam chociaż nie wiem czy to nie zabrzmiało dziwnie
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Zachichotałam głośniej.
- Nieeee. - Pokręciłam głową przecząco. - Roman to mój brat. Swoją drogą bardzo przystojny brat, ale tylko brat - oznajmiłam z szerokim uśmiechem. - A może ty masz jakieś rodzeństwo hm?
„Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej.”
Offline
- Nie wiem. Nie wiem gdzie się urodziłem, kim są moi rodzice, czy wgl żyją. - odparłem
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Przepraszam - odpowiedziałam szybko zmieszana. - Nie powinnam była pytać. - Odgarnęłam włosy do tyłu. Zaczęłam się stresować, a przecież nie mam czym. Nic takiego nie zrobiłam, prawda?
„Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej.”
Offline
- Przestań, nie przepraszaj. Przyzwyczaiłem się, dzieciaki w domu dziecka wiecznie pytały. - wziąłem łyk kawy
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Westchnęłam.
- Przykro mi. Obiecuję, że nie użyję tych informacji przeciwko tobie - stwierdziłam z uśmiechem i położyłam dłoń na sercu, przypominając sobie wcześniejszą rozmowę.
„Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej.”
Offline
- Szczerze mówiąc nie żałuję, że nie poznałem rodziców. - rzucam
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Hm... - zastanowiłam się przez chwilę. - Jak uważasz, ale myślę, że w głębi duszy nadal tego pragniesz. W końcu to twoja jedyna rodzina. Jej się nie da od tak wyprzeć.
„Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej.”
Offline
- Ale sama pomyśl, co jakby okazało się, że twoja rodzina ćpa, piję albo coś podobnego. Nie chciała byś znać takiej rodziny, prawda? - zerknąłem na dziewczynę
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Pokiwałam głową.
- Tu masz rację. Ale przynajmniej nie zadręczały by mnie wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam niczego, żadnego kroku, czegoś, co mogłam zrobić. Chyba wolałabym żyć tak niż całe życie w niewiedzy.
„Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej.”
Offline
- Próbowałem ich szukać, ale odpuściłem. Lepiej chyba żyje mi się bez nich. - zacząłem wątpić w to co sam mówię
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Rozumiem, że już pewno nie masz siły ich szukać ani nie chcesz na to tracić więcej nerwów, ale zrób coś dla mnie. Możesz coś dla mnie zrobić? Nie zapominaj o swojej rodzinie. Nie zacieraj po niej śladu, nie jesteś sam. Nie mówię byś wznowił poszukiwania, o nie. Ale nie wymazuj z pamięci swoich rodziców. Zrób to dla mnie. A teraz wybacz, ale zasiedziałam się. Gdybyś chciał z kimś pogadać, cokolwiek, zadzwoń - powiedziałam, szukając po kieszeni jakiegoś papierka i długopisu. Zapisałam pośpiesznie numer i dałam mu do dłoni. Następnie położyłam swoją rękę na jego ramieniu i delikatnie ścisnęłam, okazując gest wsparcia. - Trzymaj się, Benek. - I odeszłam.
„Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej.”
Offline
- Cześć! - zastanawiałem się czy jeszcze tu posiedzieć czy wrócić do domu
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Siedziałam z nogami zwisającymi z pomostu i patrzyłam na bezkresny ocean, w którym odbijało się zachodzące słońce.
Offline
Po rozmowie z Hansem nie miałem ochoty przesiadywać w siedzibie. Postanowiłem gdzieś wyjść, pochodzić. Moim celem było molo. Zauważyłem tam jednak jakąś dziewczynę. Nie miałem ochoty na towarzystwo, dlatego postanowiłem zawrócić. Choć zapewne dziewczyna mnie usłyszała po ciężkich krokach.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Usłyszałam, że ktoś idzie w moja stronę. Obrucilam się i zaobczylam wysokiego chłopaka. Zlustrowalam go wzrokiem.
Offline
Machnąłem ręką.
- Już ci nie przeszkadzam - rzuciłem, zatrzymując się w pół kroku.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Nie przeszkadzasz i nie przeszkadzales. I na pewno byś nie przeszkadzał.
Offline
Stałem przez dłuższą chwilę, rozważając słowa dziewczyny. Westchnąłem, nie wierząc w to co robię - zawróciłem i oparłem się o barierkę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Patrzyłam na chłopaka.
-Jak masz na imię?
Offline
- Casimir - odparłem od niechcenia. - Zazwyczaj nie było tu nikogo w godzinach wieczornych - dodałem, patrząc w pewien punkt nad horyzontem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-Fajne imię, skąd jesteś?
Offline
- Stąd - odparłem. - Jestem szczególnie przywiązany do tego miejsca. - Dosłownie, jak i w przenośni.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
-A wiesz może skąd mogę zdobyć trochę liści krasnodrzewu pospolitego?-Spytałam patrząc w wodę, na której zaczęły odbijać się gwiazdy.
Offline
Przeniosłem na nią wzrok.
- Po co ci krasnodrzew pospolity? - spytałem poważnie. Zaraz się okaże, że koks robi.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline