Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
-Twoja matka mogła dokonać aborcji.
Offline
- Też żałuję, że tego nie zrobiła - odparłam, chowając głęboko w sobie ból jaki zadały mi te słowa.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Zawsze możesz sama się zabić.-Prychnalem.
Offline
- Dobra myśl - bąknęłam. - Wykorzystam ją kiedyś - dodałam i schyliłam się aby szybko przemknąć pod jego ramieniem, jednak jego palce zacisnęły się na moim ramieniu i wbiły w skórę. Jęknęłam, bo to był ten pieprzony zwichnięty bark, który nadal nieco bolał przy większym wysiłku. Automatycznie uniosłam dłonie aby odciągnąć jego dłoń.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Mój dom jest w drugą stronę Addy..
Offline
- A mój tam! Naważyłeś sobie piwa, to teraz sam je wypij. Człowieku! Dobra, słaby ze mnie ninja, fakt. Ale weź się ogarnij! Puść mnie w końcu! Ja i tak ci w niczym nie pomogę, nie mam zamiaru dotykać twoich rzeczy. Nie chce już na ciebie patrzeć - wydusiłam z siebie, totalnie wyprowadzona z równowagi. Zaczęłam żałować, że nie było ze mną Stilesa.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie zostawię Cię dopóki nie posprzątasz.
Offline
- Jak dziecko. Tupnij jeszcze nogą - zakpiłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-To ty zachowujesz się jak dziecko Adelaide.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Bo mogę, przecież nim jestem, no nie? - stwierdziłam z ironią. Byłam zmęczona i naprawdę miałam już dość. Chciałam iść nad wodospad, albo po prostu do domu... Umyć się i w świętym spokoju położyć.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie jesteś.-Pociagnalem ja za ramię w stronę domu.
Offline
Mięśnie bolały mnie od szybkiego i gwałtownego biegu, tak samo jak rozcięta stopa i duże zadrapanie na lewej ręce ciągnące się od nadgarstka prawie po łokieć.
Więc po prostu dałam się mu ciągnąć z powrotem do drabinki. Ale nic więcej nie mógł ze mną zrobić. Stanęłam przodem do drabiny, a bokiem do Aleksa i tępo patrzyłam na szczebelki. Nie mógł mnie zmusić abym po niej weszła... Prawda?
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Podnioslem ja i dałem na drabinki.
-Wchodź, chyba ze mam ci pomóc.
Offline
Złapałam się drabiny i spojrzałam w dół na Aleksa.
- Będziesz mnie dźgał w tyłek? - zapytałam zniesmaczona i powoli przełożyłam skaleczoną stopę na niższy szczebel.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Jeżeli nie pójdziesz posłusznie do góry to tak.-Patrzyłem z dołu na dziewczynę.
Offline
Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego nieufnie.
- Tylko spróbuj to wydrapie ci oczy - ostrzegłam ostro, nie ruszając się z miejsca.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Przewrocilem oczami.
-Ruszaj się.
Offline
Taaa, chyba chciałam go sprawdzić. To chyba nie był dobry pomysł, ale nadal stałam w miejscu, bez najmniejszej nadziei na to, że w ogóle pójdę w górę.
No bez jaj. Nie będę sprzątać.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Wyjalem mały nożyk z kieszeni spodni i przejechałem po jej plachach.
-Wchodź na górę.
Offline
Automatycznie przycisnęłam ciało do drabiny aby uniknąć ostrza i wygięłam plecy jak kot. Pomimo moich starań poczułam pieczenie w kilku miejscach na linii kręgosłupa, gdzie nóż wbił się mocniej rozcinając koszulkę i skórę.
- PIEPRZONY PSYCHOL - warknęłam i najszybciej jak umiałam wlazłam na górę. Aleks ruszył za mną. Pobiegłam przez mostek z myślą, że przecież musi tu być pieprzone drugie zejście i jak to możliwe, że z dołu go nie widziałam?!
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Jak szukasz drugiego zejścia to musisz iść do mojego pokoju..-Pokrecilem głową.
Offline
Zatrzymałam się przed drzwiami i obróciłam w jego stronę. Szczerze mówiąc teraz zaczęłam się bać, od dawna się nie bałam, więc dziwnie się z tym czułam. Poruszyłam niespokojnie ramionami.
- Dzięki, nie musisz mnie odprowadzać do wyjścia - powiedziałam ironicznie i z lekką paniką.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Posprzataj i możesz wrócić do domu.-Popchnalem ją do środka. Zamknąłem za sobą drzwi na klucz. Uważając na farbę oraz ubrania, usiadłem na kanapie i wziąłem laptopa. Zacząłem montować filmik na yt.
Offline
- Serio? - parsknęłam. - Nie będę sprzątać. Czy ty nie czaisz, że to jest śmieszne? Ciebie te bawi? Masz dziwne poczucie humoru - parsknęłam i usiadłam pod ścianą. Popatrzyłam na swoją umazaną od farby stopę.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-To będziesz tu siedzieć.-Wzruszylem ramionami, nie patrząc na nią.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna