Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
No sorry Stiles, nie mogłam wieczność na ciebie czekać - pomyślałam, siedząc w krzakach. Czekałam aż ten debil, psychopata wyjdzie. NO I SIĘ W KOŃCU DOCZEKAŁAM.
Kiedy oddalił się wystarczająco, ruszyłam do przodu. Wspięłam się po drabinie i szybkim krokiem przeszłam mostek. Całkiem nieźle to wszystko wyglądało, ale nie na tym miałam się teraz skupić.
W naszej piwnicy znalazłam puszkę czerwonej farby. Mama chciała malować ściany na ten kolor ale wybiłam jej to z głowy i teraz nasz domek jest w złoto-niebieskich kolorach.
Z łatwością weszłam do środka i rozejrzałam się po niewielkiej przestrzeni.
- Niezły burdel - bąknęłam. Nagle coś przemknęło po podłodze. Podskoczyłam zaskoczona. - Fretka... - Odetchnęłam z ulgą i przykucnęłam. Zwierzak jakby wiedział co chcę zrobić, dorwała się do mojego plecaka, chcąc grać na czas. - A grzeb w nim sobie, futrzaku - bąknęłam, otwierając puszkę i sięgając po pędzel.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Wyszedłem na chwilę z domku. Wróciłem po około 15 minutach. Widząc jak Addy maluje mi wszystko na czerwono.
-Wiesz że będziesz tu sprzątać?-Powiedziałem patrząc na nią.
Offline
Jeszcze ostatnie maźnięcie i szubienica była gotowa. Obok wielkimi literami napisałam "PSYCHOL, GOŃ SIĘ".
Odwróciłam się z szerokim uśmiechem do chłopaka, w ogóle nie czując się winna. Zmarszczyłam nos.
- Sam se posprzątasz - oznajmiłam i kopnęłam puszkę z farbą, która rozlazła się po podłodze i kilku rzeczach, które na niej leżały, powoli rozpływając się coraz dalej i dalej w trochę Aleksa. - Takie moje podziękowanie za ostatnie spotkanie.
Wskazałam na malunek.
- Jak ci się podoba? - spytałam sarkastycznie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie wyjdziesz stąd dopóki nie posprzątasz oraz nie zmyjesz swojego rysunku.-Powiedziałem zły i założyłem ręce.
Offline
Ukłoniłam się teatralnie, rzuciłam pędzel gdzieś na bok i złapałam plecak.
- Bardzo bym chciała ale spieszę się, boje się. Chyba stawiłam wodę na gazie. Przykro mi.
Wzruszyłam ramionami, totalnie nieprzejęta. Szybko i zwinnie wyminęłam go - niestety wdepnęłam niechcący w tą pieprzoną farbę i miałam całą stopę ufajdaną. No cóż, dobrze, że zdjęłam buty.
Wybiegłam na mostek.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Addy!-Poszedłem za nią i ja złapałem. Zanioslem ją do środka i zamknąłem drzwi. -Masz tu natychmiast posprzątać!
Offline
Wyrwałam się, zanim zamknął drzwi. Pociągnęłam za klamkę, znów wypadając na zewnątrz, a on po raz kolejny polazł za mną.
- Nie musisz sprzątać! - stwierdziłam, cofając się powoli, z obiema dłońmi na poręczach i uważnie obserwując jak Aleks idzie w moją stronę. - Poczekaj jakiś czas, niech wyschnie.
Parsknęłam śmichem, popadając do drabinki. Zaczęłam po niej pośpiesznie schodzić, przeskakując co dwa szczeble. Ale tu było wysoko, cholera.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Przewrocilem oczami widząc jak dziewczyną próbuje uciec. Poszedłem na tył domu, gdzie mam zjeżdżalnie, na wypadek potrzeby szybkiej ucieczki. Czekałem na nią na dole.
Offline
- JA PIERDOLE - krzyknęłam, gdy teleportował się obok. W sumie to się wystraszyłam. - Jeszcze brakowało żebyś powiedział "bu, mam cię!" - prychnęłam, opierając się o pień drzewa i zaciskając palce na ramiączku plecaka.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Wracaj na górę.-Powiedziałem zły. Z jej plecaka wyszła Asteria.
-Jeszcze mi zwierzę chciałaś zabrać?-Spytałem gdy fredka usiadła mi na ramionach, poglaskalem ja.
Offline
Spojrzałam na futrzaka.
- To akurat była jej decyzja - oznajmiłam, rozglądając się na boki.
W prawo czy w lewo? Mhm...
- Nie dziwię się. Też bym wolała zmieć właściciela na jej miejscu - burknęłam, rzucając pełne oskarżenia spojrzenie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Jestem dobrym właścicielem, jak chcesz to mogę ci pokazać.. /tu w cale nie ma podtekstu xDD/
Offline
Parsknęłam śmichem.
- Idź się zabawić sam w łazience albo na łóżku. Uważaj tylko, bo pod kołdrą masz niespodziankę. - Uśmiechnęłam się sztucznie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Jesteś jeszcze dzieckiem i już myślisz o takich rzeczach?
Offline
- Jestem bardziej dojrzała niż ty, frajerze - fuknęłam i rzuciłam się pędem w prawo, w stronę centrum wyspy. Ostrożnie musiałam stawiać stopy, bo biegłam na bosaka ale i tak byłam szybka. Otak, w bieganiu jestem dobra.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Dałem Asterie na ziemię i pobiegłem za dziewczyną.
Offline
- Cholera! - zaklęłam, gdy stanęłam na jakimś ostrym kamieniu i gwałtownie zwolniłam.
Aleks szybko się przybliżał, więc nie mogłam zwalniać. Pieprzona żyrafa. Kto by pomyślał, to powinno być karalne. Za bycie wysokim powinno się skracać nogi! Usłyszałam cichy szum wody. Niedaleko płyną mały strumyk. Czułam, że ziemia pod nogami mocno zwilgotniała.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Złapałem Addy, koło strumienia.
-Na prawdę myslalas że uciekniesz mi?
Offline
Kopnęłam go z całej siły w kolano. Chłopak jękną i poluźnił uścisk. Wyrwałam się mu.
- Pff, a ty myślałeś, że nie? - parsknęłam i przeskoczyłam strumyk. Ruszyłam biegiem dalej.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Addy jak cię złapie, to będziesz zalowala wszystkiego co zrobiłaś.-Znów pobiegłem za nią.
Offline
Ta gonitwa trwała jeszcze przez jakiś czas. Ciężko było mi już oddychać, upał nie pomagał w biegu. Zerknęłam za siebie, Aleks był cały czerwony na twarzy od wysiłku i skwaru - ja zapewne też. W dodatku te włosy, które powypadały z kucyka i właziły mi do oczu.
W którymś momencie chłopak niebezpiecznie się do mnie zbliżył. Myślałam, że zdążę uciec, więc nie przyspieszałam ale on rzucił się do przodu i złapał mnie za kostkę. Oboje runęliśmy na ziemię. Jakiś kamień wbił mi się w żebra. Poczułam też piekący ból na lewym przedramieniu. Cholera.
Najszybciej jak tylko się dało, przekręciłam się na plecy i próbowałam się odczołgać. Zaczęłam wierzgać nogami, próbując się oswobodzić.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Addy uspokoj się..-Trzymalem ja. Byłem zmęczony gonieniem jaj.
Offline
Dyszałam ciężko, a moja pierś gwałtownie unosiła się i opadała. W sumie nie miałam już na nic siły.
- Pu... puszczaj... mnie... - wydusiłam z siebie, z trudem łapiąc powietrze i dalej wierzgając nogami, choć już zdecydowanie mniej gwałtownie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie.-Usiadłem, szybko oddychajac i ja pociagnalem za nogi do siebie.
Offline