Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Stanęłam przed drzwiami dłuższą chwilę zastanawiając się czy to dobry pomysł. Zapukałam do drzwi, a następnie usłyszałam głos pochodzący zza drzwi.
- Cześć, mogę? - spytałam zanim weszłam w głab małego domku.
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Kończyłem układać książki na swoje miejsce. Nie powinienem tak reagować, muszę przeprosić Deana i Adelaide. Oho, i kolejną osobę u progu.
- Jasne, wejdź. Właściwie to miałem zamiar z tobą później rozmawiać. O co chodzi, Lucy?
Offline
- Rozmawiałeś z Eriką o matce? - spytałam siadając na kanapie - Ona nie kłamie. Widziałam wszystkie papiery, byłam u nich dzisiaj.
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Kolejny raz tego dnia zastygłem w miejscu.
- Zupełnie wypadło mi to z głowy - jęknąłem, przymykając oczy. - Wybacz, Lucy. Nie wiem, czy jestem w stanie do nie pójść. Wiesz, że papiery mogą być sfałszowane? - powiedziałem z cieniem nadziei w głosie. Nie, nie były. I dobrze o tym wiesz.
Offline
- Stiles do cholery jasnej. Co ona ci zrobiła? Nie chciała, żebyś cierpiał. Ona cię kocha. Wszyscy cię kochamy. Ja, Chris, Erika i mama. - podeszłam do niego i próbowałam nawiązać z nim nawiązać kontakt wzrokowy.
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
- Czy prawdziwa matka okłamuje cię do samego końca, następnie puszcza się z kim popadnie, a na końcu zostaje sama z dziećmi? Zupełnie jak Polska podczas wojny, zawiera sojusze z każdym napotkanym państwem, bezmyślnie, a potem zostaje sama, rozebrana przez innych. To właśnie Ester. Cokolwiek robi, robi to na chybił trafił, powiedz mi, dlaczego nie poszła na leczenie? Może nie pomyślała, że coś takie istnieje? Wow, chodźmy ją oświećmy, że może się leczyć - odparłem z lekka naburmuszonym tonem.
Offline
- Kretynie, ma leczenie ale nie pomaga. Po za tym nie została sama miała Chrisa. Obydwoje kochają nas bardziej niż nasi zasrani ojcowie. I twój i mój byli tchórzami i nie umieli nawet postarać się pomóc matce. Szczerze mówiąc cieszę się, że mój ojciec nie żyję. Zabiłabym go za to ja potraktował mamę i mnie. Dobrze, że te psy go zagryzły. Selekcja naturalna niczym Hitler podczas II wojny światowej. Hitler musiałby być super przyjacielem. Szkoda, że zdechł. - uśmiechnęłam się krzywo
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
- Zdechł, tak samo, jak stanie się to z Ester. - Zamilkłem. Potrzebowałem chwili ciszy, aby to przemyśleć. Być może byłem za ostry, nie dawałem jej cienia szansy, po tym co zrobiła. - Cholera, nie wiem. Nie wiem, Lucy. Ester okropnie zawiniła, powinienem jej nienawidzić tak jak Casimira, a mimo to nie mogę. Cały czas huczy mi w głowie ten głos, który mi mówi, że powinienem do niej biec, ale nie potrafię. Nie mogę, nie po tym wszystkim.
Offline
- Może Ester nie chciała żebyś narobił głupot. W końcu Hans zostawił twojego ojca w tym budynku i był tam z nim. Zostawił go tam, a sam wyszedł z tego cały, kiedy twój tata jeszcze żył... Hans jest beznadziejnym człowiekiem, twój ojciec był dla niego jak Bóg,a ten go tak potraktował. - opadłam na kanapę, zmęczyło mnie stanie
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Uniosłem gwałtownie głowę.
- Zaraz, co? Jak to go zostawił? - Uklęknąłem obok niej. - Skąd masz te informacje?
Offline
- Jak już przestałeś się odzywać do mamy. Ona nam wszystko opowiedziała. To ty nic nie wiedziałeś? - spytałam zdziwiona
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Pokiwałem głową zadowolony.
- Super. Czyli postanowiła wam opowiedzieć wszystko, jak już mnie nie było, tak? A może to ja jestem problemem, którego należy się pozbyć hm? Wszystko na to wskazuje, Lucy. Nie byłoby mnie, nie byłoby kłopotów. Strasznie to zakłamane wszystko, nie uważasz?
Offline
- Myślała, że znasz prawdę. Stiles ona nie jest taka zła za jaką ją uważasz. Co prawda ma swoje lepsze gorsze dni, popełnia wiele błędów, ale każdy je popełnia. Nie uważa cię za problem i nigdy nie uważała, w porównaniu do mnie. Ester nie jest idealną matką, ale zobacz na Elise. Biedna Addy... - pokręciłam głową. - Naprawdę nie mamy najgorzej. Po za tym mamy siebie. Co prawda wkurzasz mnie nie raz brat, ale i tak cię kocham. - popchnęłam go lekko
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
- Córka Wilka i Syn Umarłego. - Parsknąłem. - Idealna para. - Usiadłem obok niej, obejmując ją ramieniem. Przez chwilę panowała cisza. - Obiecuję, że z nią porozmawiam. Nie wiem, czy dzisiaj, czy jutro, czy pojutrze, ale to zrobię. Obiecuję.
Offline
- To już postęp! Jestem z ciebie dumna młody! Wracają do wigilii, co ci się stało? Czemu byłeś taki zdenerwowany? - spytałam zaciekawiona - Wyglądałeś jakbyś zobaczył ducha.
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
- Nie mówmy o tym. - Pokręciłem głową. - Szkoda marnować czasu na takie coś. - Spojrzałem na nią kątem oka. Nie powinienem jej tak traktować, niczym nie zawiniła. - Wybacz za Rowenę, nie powinna była wpychać cię do tej wody. Wydaje mi się, że to taki okres buntowniczy. Każda czternastolatka musi go przejść za nim wydorośleje. To jeszcze dziecko.
Offline
- I tak będę na nią uważać. To córka Hansa, kiedyś może odziedziczyć sektę, ona albo Dean. W końcu Hans nie będzie żyć wiecznie, a wtedy któreś z nich stanie się takie jak ich ojciec. - próbowałam odpędzić te myśli z mojej głowy. - Powinniśmy zmienić temat
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Właściwie to zastanawia mnie jedna rzecz. Hans się nie starzeje, czy to ja zatrzymałem się w czasie? - Odsunąłem się na bok, wyprostowałem nogi i spojrzałem na nią poważnie. - Casimir mimo wszystko również wygląda na niewiele starszego od nas. Nie mówiąc o Elise. Nie uważasz, że to trochę dziwne?
Offline
- Hans pewnie robi jakiś botoks czy jakoś tak. A Casimir nie żyję i w sumie nie wiem jak wygląda. Widziałeś jego zdjęcia może? - spytałam zaciekawiona
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
- Nie żyje... - powtórzyłem. W ciągu ułamka sekundy ponownie wszystko we mnie uderzyło. - Masz rację, on nie żyje. Nie ma co ubolewać nad jego wyglądem, po prostu się zastanawiałem - mruknąłem. To był błąd. Błędem była wymowa jego imienia. - Nie widziałaś może Deana? Nie wrócił, nie daje znaku życia. Zastanawiam się czy wszystko z nim w porządki. - Zmieniłem szybko temat, nie zwracając nawet uwagi o kim mówię.
Offline
- Nie, nie widziałam. Ale na pewno nic mu nie jest. - poklepałam go po plecach mając nadzieję, że podniosę go jakoś na duchu
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
- Potraktowałem go oschle. Dzisiejszy wieczór odbił się na każdy z nas. - Westchnąłem, a mój wzrok mimowolnie poleciał na stos kartek pod biurkiem. - Wybacz, ale muszę to wszystko ogarnąć przed przyjściem Deana. Nie powinien widzieć tego bałaganu.
Offline
- Rozumiem. W takim razie nie będę ci przeszkadzać. W razie co wiesz gdzie mnie szukać. - przutulilam go szybko zanim zaczął protestować - Do zobaczenia ! - rzuciłam i wyszłam z jego domku
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Strony: 1