Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Po raz kolejny graliśmy to jebane Last Christmas.
- Robię przerwę, stary - powiedziałem do Stilesa, który skinął głową i zaczął brzdąkać na gitarze.
Odszedłem kawałek dalej do klifu. Nie dało się skupić, muzyka była głośna, rozmowy były głośne, wszystko było jakieś... niecodzienne. No racja, tkwiliśmy tu uwięzieni.
Son of a bitch wyraża wszystko
Offline
- Żeby lekarze umieli jeszcze jakoś pomóc... - zacząłem podnosić Ester
Początek miłości to czas udawania, że wszystko, co ludzkie, jest nam obce.
Offline
- Mamy najlepszych, wykwalifikowanych chirurgów, Christian - odparłam. - Co konkretnie jest Ester? Może lepiej ją tam zaniesiesz zanim będzie jeszcze gorzej, nie sądzisz? - Uniosłam brew.
Family don't end with blood
Offline
- Ma raka. Ma leczenie, ale tak na nie reaguje. - Ester otworzyła oczy - Ciii, już dobrze. - pogłaskałem jej plecy
Początek miłości to czas udawania, że wszystko, co ludzkie, jest nam obce.
Offline
Wszedłem przez przypadek w jakąś dziewczynę.
-Sorry..-Powiedziałem i spojrzałem w dół na jakąś dziewczynę.
Offline
- I nie mogliście tego zgłosić wcześniej? - Spojrzałam na nich drętwo. - Przecież już na początku trzeba było się tym zająć. Wasze dzieci... - Pokręciłam głową z dezaprobatą. - Nieważne, zanieś Ester do punktu medycznego. Porozmawiamy po wizycie Hansa.
Family don't end with blood
Offline
Siedziałam z dala od tego syfu. Miałam posłuchać do ma do powiedzenia Hans i spieprzać stąd. Może Stiles by mi pokazał "to coś" co miałoby mi się spodobać. Może mu o tym przypomnę jak przestanie mieć parcie na publiczność i przestanie grać raka nieboraka, miałam już dość tej piosenki.
Z "zaskoczeniem" zauważyłam, że ktoś jeszcze postanowił odpocząć. No nie na długo.
Złapałam niewielki kamyk i celnie wymierzyłam go w ramie chłopaka. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, kiedy podskoczył i obejrzał się w moim kierunku. Może to było wredne z mojej strony, a może nie. Mhm.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
http://www.polyvore.com/m/set?.embedder … =218634758
Ugh... No oczywiste, że ktoś musiał na mnie wpaść... Spojrzałam na chłopaka. - Oh... To ty...- powiedziałam cicho bawiąc się wisiorkiem.- Nic się nie stało, nie pierwszy raz ktoś Dzisiaj na mnie wpada.- przewróciłam oczami
"You have no life, just this endless obsession."
Offline
Odwróciłem się i wstałem.
- Adelaide Thompson - odparłem, podnosząc wzrok na dziewczynę. - Czyżby znudziło cię sztuczne przedstawienie, które rok w rok organizuje Hans Williams? - mruknąłem rozbawiony.
Son of a bitch wyraża wszystko
Offline
- Biorę ją do domu. Miała dzisiaj chemioterapie, a tak się dzieję za każdym razem. Marie, przypilnuj proszę dzieci. - spojrzałem na Ester, była osłabiona. wpatrywała się we mnie, ale nie miała nawet siły, żeby się odezwać
Początek miłości to czas udawania, że wszystko, co ludzkie, jest nam obce.
Offline
-Jak ci święta mijają?-Spytałem, odzywając się trochę od dziewczyny, by miała więcej przestrzeni osobistej.
Offline
- Dadzą sobie radę, Christian. Zanieś Ester i zostań przy niej. Wiadomości zostaną wam przekazane - powiedziałam i pokazałam dziecku, gdzie ma iść.
Hans, cholera, czy to naprawę zajmie ci aż tyle?
Family don't end with blood
Offline
Podeszłam bliżej chłopaka, szurając stopami po ziemi.
- Wow, jaki ty jesteś domyślny, Deanie Williams - mruknęłam sarkastycznie. - Od zawsze wiedziałam, że jesteś niesamowicie mądrym człowiekiem. - Powstrzymałam się by nie dodać po tatusiu, to by chyba nie było dobrym wyjściem. A może... Nie. Lepiej nie dziś, w końcu wigilia, matka by wpadła w szał gdybym zrobiła jakąś dramę. Wywróciłam jedynie znudzonymi oczami, po czym zaczęłam się rozglądać za kolejnym kamieniem.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Słychać ironię w każdym twoim słowie, przykro mi. - Uniosłem ręce w geście obronnym. - Masz do mnie żal, jesteś zła, zirytowana - wyliczałem. - O, no i zaraz znów rzucisz we mnie kamieniem. Możesz to jednak przelać na mojego ojca. Będzie... ciekawiej i każdy spędzi tę noc milej - zauważyłem.
Son of a bitch wyraża wszystko
Offline
- Jestem Ateistką. Nie wierzę w te wszystkie bajeczki, przychodzę to bo muszę. Nie obchodzę świąt.- tłumacze szybko.
"You have no life, just this endless obsession."
Offline
-Ou.. Okey.-Usmiechnalem się. - Wiesz, że nie musisz przychodzić?
Offline
Przechyliłam głowę, przygryzając wargę.
- Dobra, fakt. Nie twoja wina, że masz dupka sadystę za ojca - bąknęłam, choć mało przekonana. Skrzyżowałam ramiona, stając kilkanaście centymetrów przed nim. - Przynajmniej twoja mama jest okej kobitą - stwierdziłam, krzywiąc się mimowolnie, jednak zaraz poprawiłam ten błąd. - Zerknęłam w stronę klifu. - Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam ci w zastanawianiu się czy skoczyć? Bo jeśli tak to mogę sobie pójść, większość samobójców woli to zrobić w samotności - zaśmiałam się.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Aż tak zdesperowany nie jestem - przyznałem, śmiejąc się pod nosem, choć... czyżby twój tatuś działał ci na nerwy? - Jeszcze. A ty? - Uniosłem brwi. - Jakieś życzenia na Nowy Rok?
Son of a bitch wyraża wszystko
Offline
- Muszę się przynajmniej pokazać tutaj przez kilka minut.- patrzyłam na choinkę.- Kto co roku ubiera tą wielką choinkę?- zmrużyłam oczy.
"You have no life, just this endless obsession."
Offline
-Ja, Tobias, kilkoro innych osób. Zależy kto przyjdzie.
Offline
- To co zawsze. Żeby ten cały syf się rozpieldolił i żebym mogła stąd wyjechać. - Uśmiechnęłam się słodko, jak na moją angielską urodę przystało. Byłam wtedy bardzo wiarygodna. - Amen - zakończyłam i kiwnęłam do tego jeszcze potwierdzająco głową.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Zastanowiłem się przez krótką chwilę.
- A może w tym roku będzie inaczej, co? - Podniosłem na nią wzrok. - I nie mierz we mnie tym kamieniem, widzę to - dodałem z rozbawieniem. - Może coś się zmieni, akurat na lepsze, hm? Nie myślałaś o tym w taki sposób?
Son of a bitch wyraża wszystko
Offline
-Serio? Nigdy jej nie ubierałam- wzruszyłam ramionami- w sumie dużo mnie omija, powinnam częściej odrywać się od komputera.
"You have no life, just this endless obsession."
Offline
-Za rok możesz przyjść i ubrać z nami.
Offline
Spojrzałam na niego z uśmiechem- Dzięki.
"You have no life, just this endless obsession."
Offline