Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wziąłem go bez słowa i po chwili wypełzłem z łazienki w czystych ubraniach i rzuciłem się na łóżko. Schowałem twarz w poduszkę, jednak po chwili zorientowałem się, że nie mogłem oddychać. Odchyliłem gwałtownie głowę do tyłu, kaszląc.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Masochista - mruknęłam, stając przy łóżku. Casimir zwinął się w kłębek na boku i zamknął oczy. - Przynajmniej będziesz spać, szkoda, że obudzisz się z kacem - podsumowałam, naciągnąć na niego kołdrę. Usiadłam obok i spojrzałam na niego, krzywąc się. - Oj, Casimir - szepnęłam, ogarniając mu z twarzy kosmyki trochę za długich włosów.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Byłem spokojny dopóki koszmary znów mną nie zawładnęły. Teraz było gorzej. Nie umiałem nad nimi zapanować, jakbym stracił racjonalne myślenie. Wyciągnąłem na oślep dłoń, która zaczęła szukać jakiejś deski ratunku. Czegokolwiek, co by to wszystko przejaśniło.
- E... Ell-l...
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Leżałam obok Casa przysypiając gdy nagle mężczyzna zaczął się wiercić. Rozbudziłam się i z wyrzutem spojrzałam na niego, jednak po chwili na moją twarz wypłynęło zmartwienie.
- Casimir? - Uniosłam się na łokciach. Cas zaczął coś bełkotać. Złapał na oślep za rękę przed łokciem i zacisnął palce. Skrzywiłam się. - Cas,, obudź się - poprosiłam wystraszona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Otworzyłem oczy, rozglądając się wokół. Jedyne co zauważyłem to zwisającą nade mną Elise i jej twarz, wykrzywioną w grymasie. Sam się skrzywiłem i obróciłem w drugą stronę. Złapałem za jej dłoń i jedynie przyciągnąłem do ust, całując wierzch.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Minął pierwszy etap - jestem zły na cały świat, a teraz zaczął się drugi - jak ja cię uwielbiam?
Ale tutaj było coś bardzo nie tak.
- Casimir, co się dzieje? Chcesz wody? - powiedziałam, patrząc w jego plecy
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Słowa z trudem do mnie docierały, ale czego tak naprawdę potrzebowałem? Nadal z zamkniętymi oczami odparłem, jeśli nie poprosiłem, cicho.
- Zostań.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Opadłam na poduszkę i zacisnęłam palce na jego dłoni.
- Nigdzie nie idę - obiecałam. Wzięłam głęboki oddech i oparłam czoło o jego plecy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Poczułem, jak moje oczy znowu przysłanka ciemność. Ale tym razem byłem jakiś spokojniejszy. Jakby osoba obok mnie była moim światłem w ciemnym tunelu. Jakby była tą jedyną.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
***
Skończyłam jeść kanapkę i poszłam do sypialni z butelką wody w ręku. Była już 12, a on nadal spał. Rzuciłam butelkę na łóżko i miałam zamiar wyjść ale Cas zaczął się wiercić, więc się zatrzymałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Czułem, jak każda cząstka ciała bolała mnie od tego leżenia. Nie mogłem tak dłużej, więc się podniosłem, napotykając Elise.
- Skąd... - Zmarszczyłem brwi. Brawo, nic nie pamiętasz. - Co tu robisz?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Ja się zastanawiam jak doszedłeś do mieszkania o własnych siłach - mruknęłam i usiadłam na łóżku. Sięgnęłam po butelkę i podałam mu ją. - Pełzałeś po ścianach. - Uśmiechnęłam się krzywo i zmarszczyłam nos.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wywróciłem oczami.
- Niczym pieprzony Spider-Men. - Prychnąłem i złapałem za butelkę w ostatniej chwili. Odkręciłem ją, jednak coś nie dawało mi spokoju. - Wyszłaś stamtąd. - Przypomniałem. - Nie zadzwoniłem po ciebie, prawda? - Skrzywiłem się na tę myśl.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wywróciłam oczami i spojrzałam na ścianę.
- Mówiłam, że wpadnę. Czekałam i czekałam... Nawet dzwoniłam ale najwidoczniej nie chciałeś aby ktoś ci przeszkadzał w piciu i wyłączyłeś telefon. - Westchnęłam cicho. Zerknęłam na niego ale zaraz odwróciłam wzrok. - Nie przejmuj się, nie zadzwoniłeś do mnie z płaczem, że chcesz do domu - szepnęłam rozbawiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Mruknąłem coś załamany i wstałem. Miałem na sobie szare dresy i koszulkę z napisem "I'm unicorn". Zdziwiony spojrzałem na Elise w ramach odpowiedzi.
- Co się wczoraj wydarzyło?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Obrzygałeś się, więc wybrałam ci wygodne ubrania. - Uśmiechnęłam się niewinnie. - Jak ją zobaczyłam to nie mogłam się powstrzymać To kolejna rzecz, której się po tobie nie spodziewałam - przyznałam się. - Ostatnio jesteś strasznie nadpobudliwy, zdajesz sobie z tego sprawę?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem, nie zauważyłem. - Podszedłem do szafek, gdzie wyciągnąłem jakieś prochy. Popiłem wodą i oparłem się plecami o blat, mierząc wzrokiem Elise. - Hans niedługo wróci. Wszystko się ustabilizuje. Żałoba nie może trwać wiecznie - dodałem już obojętniejszym głosem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Jesteś nadpobudliwy - powtórzyłam, chcąc mu to w pełni uświadomić. - W nocy - stanęłam blisko niego - się obudziłeś. Masz koszmary? - spytałam wprost, odrzucając go czujnym spojrzeniem. - Wystraszyłeś mnie - przyznałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wytrzymałem jej spojrzenie.
- Zwariowałaś. - Prychnąłem. Po co miała o tym wiedzieć? To były moje demony przeszłości. - Wina niewyspania - wytłumaczyłem. - Zmieńmy temat. Nie sądzę, aby rozmowa o tym była koniecznością.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Niby czemu? - oburzyłam się lekko. - Mamrotałeś wystraszony i nie chciałeś puścić mojej ręki - powiedziałam powoli. Położyłam dłoń na jego piersi. - Poprosiłeś żebym została. - Zmrużyłam oczy, a ton głosu zniżyłam do szeptu. - Powiedz mi, dręczą cie jakieś koszmary?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Elise, odpuść.
- Nie takie, o których powinnaś wiedzieć. - Westchnąłem i ściągnąłem jej dłoń na dół. - Naprawdę jestem ci za wdzięczny za to co robisz, ale świetnie sobie radzę. - Nie kłam. - Będziesz pierwszą osobą, która dowie się o tym, że coś jest nie tak.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Jak ty to mówisz? - spytałam ironicznie. - "Nie okłamuj kłamcy"? Czy jakoś tak. - Rzuciłam mi znaczące spojrzenie i poklepałam po twarzy. - Jesteśmy okropni - stwierdziłam rozbawiona. - Wiesz, że pierwszy raz widziałam cie pijanego? Widzę jak świetnie sobie radzisz.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Nie próbuj oszukać oszusta.
- Pierwszy i ostatni raz. - Zaznaczyłem. - Wszystko w porządku. - Odsunąłem ją od siebie, nieco zirytowany tym niańczeniem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- To może ja wezmę prysznic, a ty zastanawiasz się nad tymi swoimi koszmarami? - zaproponowałam z szalonym uśmiechem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uniosłem brwi, być może nieco zaintrygowany. Poważnie, Casimir?
- Jak chcesz. - Wzruszyłem ramionami, nie spuszczając z niej wzroku. Nie. Nie możesz. Jest cholera jasna po stypie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline