Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zmarszczyłem brwi, po chwili odwracając się i znowu patrząc na jej ojca.
- Jesteś pewna? Nie mogę cię tak zostawić. - Prychnąłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Rozumiem, że chcesz się tam wtaczacz razem z nami. -Zerknęłam w stronę ojca ale zaraz szybko odwróciłam wzrok. - Zawsze radziłam sobie z tym sama.
Czasem pomagał jakiś miły taksówkarz...
Poza tym teraz nie jesteś sama. On chce pomóc. Ugh.
Westchnęłam ciężko.
- Szczerze to nie jestem pewna - wyznałam. Przecież nie mogłam się tak po prostu przyznać, że sobie nie radzę... Czasem miałam dość samej siebie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Bez odpowiedzi wysiadłem i niezbyt delikatnie pociągnąłem jej ojca w górę.
- Wstawaj - warknąłem i poprowadziłem go w stronę domu. Rzuciłem na kanapę. - Obyś nie sprawiał więcej takich problemów.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Ojciec wybełkotał jakieś slowo - zapewne przekleństwo - ale mówił tak niewyraźnie, że nie byłam w stanie go zrozumieć.
Zamknęłam drzwi od jego pokoju i odepchnelam z ulgą.
- Dziękuję - mruknęłam spokojne.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Kiwnąłem głową.
- Jesteś pewna, że chcesz zostać? - dopytywałem. - Mogę... zabrać cię do siebie i... pokazać ci coś. - Spojrzałem na nią znacząco.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko i pokręciłam głową.
- Ale jesteś niegrzeczny. Z jednej strony poważny, opanowany i grzeczny, a zdrowiej lubieżny psotnik. Ile masz jeszcze twarzy, Casimir?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Tyle ile potrzeba - mruknąłem jej nad uchem. Ostatni raz na nią spojrzałem i odwróciłem się w stronę wyjścia. Zacząłem iść. - Czekam w samochodzie. Zastanów się nad moją propozycją, skarbie - rzuciłem przez ramię i wyszedłem z budynku.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Westchnęłam ciężko. Schodząc po schodach do jego samochodu toczyłam w głowie wojnę.
Gestem dłoni pokazałem mu aby otworzył szybę od strony pasażera.
- Cas, na nie wiem czy mogę jechać. On potrafi wstać i narobić bałaganu - stwierdziłam. Chciałam wrócić z Casmirem. Wcale nie miałam ochoty na kolejną noc w domu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Potarłem palcami skroń.
- Dobra, jak chcesz - odparłem wzdychając. Musiałem coś wymyślić. - Widzimy się jutro?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Otworzyłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Pocałowałam go w policzek.
- Położysz się spać? - spytałam kontrolne.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wywróciłem oczami.
- Jasne - odparłem może nieco ironicznie. - Daj znać, co z nim. - Wskazałem ruchem głowy na dom i w ostatniej chwili, gdy chciała wysiąść z samochodu, przyciągnąłem ją za bluzkę i namiętnie pocałowałem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wsunęłam dłoń na jego policzek.
- Robi się ckliwie - mruknęłam w jego usta. Złapałam zębami jego dolną wargę i lekko pociągnęłam. - Czy to jakieś pożegnanie, o czymś nie wiem?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie wiesz jeszcze wielu rzeczy, Johansen - odparłem rozbawiony, odrywając się od niej. - Leć i bądź grzeczną dziewczynką. - Parsknąłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Ja jestem bardzo grzeczna. To ty zachowujesz się jak zły chłopiec - mruknęłam na pożegnanie i wsiadłam z samochodu. Posłałem mu jeszcze złośliwy uśmiech i wróciłam do domu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Siedziałam pod drzwiami mieszkania Casimira i to już dobre trzy godziny. Na początku myślałem, że to ta stypa się przeciągnęła i zaczęłam mieć wyrzuty, że go zostawiłam, jednak taka sztywna impreza, trwająca do 23? No chyba nie.
Próbowałam się do niego dodzwonić ale ten debil wyłączył telefon.
Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi windy, po czym wypadł z niej zalany w trupa koleś.
Podniosłam się z ziemi.
- Boże, Cas, ale ty jesteś kretynem - stwierdziłam, podchodząc do niego. - Chciałam z tobą pogadać, ty pieprzona cholero - jeknęłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Machnąłem ręką. Zaczynało do mnie docierać, że brak snu plus alkohol to niezbyt dobre połączenie.
- Odczep się, Elise - wybełkotałem. Drżącą ręką wyjąłem klucze z kieszeni, te jednak z brzdękiem upadły na ziemię. - Cholera. - Westchnąłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Podniosłam klucze.
- Powiedzialam, że przyjdę. - Otworzyłam drzwi. - Zrobiłeś to na stypie, czy poszedłeś do baru? - spytałam zamykając za nami drzwi. Cas się zataczał. - Mówiłam, że takie imprezy to beznadziejna sprawa. Było lepiej. A teraz... - Spojrzałam na niego z bólem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wybełkotałem coś pod nosem, czego sam nie zrozumiałem. Co się z tobą stało, Casimirze? Wszedłem do środka, przytrzymując się każdej napotkanej rzeczy, aby nie upaść.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Cas złapał się krzesła, które nie było zbyt stabilne i przewróciło się, za to Casimir prawie stracił równowagę. Automatycznie złapałam go za ptzedramie, jednak po chwili zoriętowałam się, że gdyby oparł ciężar ciała na mnie to oboje wylądowaliśmy by na podłodze.
- I co? Teraz pewnie czujesz się świetnie - mruknęłam, patrząc na jego rozbiegane oczy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Zajebiście - wymamrotałem. Mój wzrok nie zatrzymywał się nigdzie, wędrował tu i tam. - Jaki jest sens twojego bycia tutaj? - Zmarszczyłem brwi. - Jaki sens jest bycia czyjąś dziewczyną? Zaraz, ty jesteś moją dziewczyną. - Zaciąłem się i odleciałem w tył. Zacząłem kierować się w stronę sypialni. - Po co mi dziewczyna?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Pewnie po to aby ci truła nad głową - stwierdziłam idąc za nim. Doszedł do drzwi sypialni i oparł się o framugę drzwi. - Choć szczerze mówiąc ja też nie mam pojęcia - przyznałam się i również oparłam się o framugę na przeciwko Casa. -Będziesz teraz rozpracowywał jak działa wszechświat, Casimir? - spytałam, a jeden z kącików moich ust uniosły się ku górze.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Podrapałem się po karku i zsunąłem w dół.
- Dziewczyna. Ciągłe kłótnie, sprzeczki, zaborczość. - Zacząłem wymieniać na palcach. - To nie ma sensu. - Westchnąłem i rozłożyłem ręce. - Nie lepiej być wolnym człowiekiem?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Parsknęłam, patrząc na niego - dla odmiany - z góry.
- Może pogadamy o tym jutro? - Przykucnęłam przy nim. - Wiem, że nie jest Ci łatwo - szepnęłam mrużąc oczy. - A przynajmniej próbuje zrozumieć co przeżywasz - dodałam w zastanowieniu. - Wstaniesz?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Bzdury. - Prychnąłem i spuściłem głowę w dół, gdzie zauważyłem... wymiociny? Skrzywiłem się i podciągnąłem chwiejnie do góry. - Idę się umyć - rzuciłem bełkotliwie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Cas powędrował do łazienki. Westchnęłam ciężko, poszłam do kuchni i wzięłam papierowe ręczniki. Rzuciłam sterte papieru na wymiociny i poszłam do jego sypialni. Wyciągnęłam z komody czyste rzeczy dla tego idioty i poszłam do łazienki. Weszłam do środka.
- Przyniosłam ci czyste rzeczy, śroto - mruknęłam, rozglądając się. - Łał, ty robisz bałagan. Mhm, nie spodziewałam się tego.
Sięgnęłam po ręcznik, aby mu podać.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline