Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Miałam się nie wtrącać, wiem. Miałam dać Ci spokój, to też wiem - zaczęłam, mówiłam dosyć szybko. Możne nawet trochę za szybko. - Wiem, próbowałam ale dostaje świra. Spałeś? Wyglądasz okropnie - stwierdziłam, choć pewnie sama nie wyglądałam najlepiej. - Zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem? - spytałam jak jakaś cholerna desperatka. Nie jestem desperarką. Wzięłam głęboki oddech.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokręciłem głową z cichym westchnieniem.
- Co chciałaś? - zapytałem głupio, spokojnie. Miała tu nie wracać.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Zagryzłam wargę i dokładnie mu się przyjrzałam.
- Po prostu cię zobaczyć, może pogadać. Choć nie myślałam o czym. Byłam prawie pewna, że nie otworzysz, a jeśli otworzysz to zaraz zamknięsz drzwi... - Skrzywiłam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Masz szczęśliwy dzień, że nie mam na nic siły, nawet by cię stąd wyrzucić - mruknąłem zmęczonym głosem i ruszyłem w stronę kuchni. Niech ten dzień się już skończy.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na zamek, chyba z przyzwyczajenia. Wszystkie drzwi zamykam na zamek, to trochę straszne.
- Nie czuje się jakoś bardzo uradowana tym faktem - mruknęłam, rozglądając się. - Spałeś? - powtórzyłam pytanie. Odrzucając go badawczym spojrzeniem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wstawiłem wodę na kawę i wyciągnąłem kubek, przygotowując kolejną z serii kawę.
- Spałem tyle, ile było to konieczne. - Wpatrywałem się tępo w blat przed sobą. - Nie musiałaś przychodzić - rzuciłem, zaciskając dłonie po bokach, aż knykcie mi zbielały.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Wiem. Jestem okropna - zaśmiałam się. - I zaczynam cie nękać, jak jakaś świruska - dodałam, pobierając ramię. - Może powinieneś załatwić mi zakaz zbliżania do ciebie? - Zerknęłam pytająco.
Naprawdę się tak czułam. Nie chciał mnie tu, a ja go nachodziłam. Widzisz Elise! On sobie świetnie radzi bez ciebie. Ty też sobie radzisz. Nie jest Ci potrzebny, nikt nie jest. Skończ z nim i wyjdź.
Dostawałam świra od tego pieprzonego głosiku w mojej głowie. Naprawdę tak myślałam?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zalałem wodę.
- Coś ciekawego w Sekcie? - spytałem, kompletnie ignorując jej poprzednie pytanie. Nie tak to miało wyglądać. Wszystko się spieprzyło.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Uderzyłam dłońmi o blat.
- Casimir do cholery, nie ignoruj mnie - powiedziałam zdenerwowana, unosząc głos. - Proszę cię, to wszystko nie dzieje się bez powodu. Wytłumacz mi swoje zachowanie - syknęłam. - Denerwujesz mnie - jeknęłam, marszcząc nos.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Jedynie wzruszyłem ramionami.
- Nie ignoruję. Udzielam tyle informacji, ile potrzebujesz. Nie musisz znać szczegółów. - Ponownie odwróciłem wzrok, wybijając go tym razem w okno. - Nie musisz - powtórzyłem ciszej.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Patrzyłam na niego zdenerwowana. I teraz nagle przyszło mi coś do głowy... Czy to tak właśnie się czuł Cas kiedy nie mówiłam mu wszystkiego?
- Ale tego potrzebuje - wyszeptałam, patrząc mu prosto w oczy. - Jesteś pierwszą osobą w moim życiu, która nie miała mnie gdzieś. - Zacisnęłam zęby. - Która się mną... Zainteresowała. - Zmarszczyłam nos, a kąciku moich ust lekko się uniosły. - Może zrobiłeś to nieświadomie, ale teraz ci to mówię.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przeniosłem na nią pusty wzrok. Nawet gdybym chciał... Nie. Nie mogło przejść mi to przez gardło, więc milczałem.
- Przykro mi Elise - wydusiłem jedynie z siebie. - Nic więcej ode mnie nie usłyszysz. -Zacisnąłem usta w wąską linię i z kubkiem kawy ruszyłem w kierunku sypialni.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Co ci się stało?! - spytałam nie ukrywając załamującego sie głosu. - A co z tym co mówiłeś wtedy na ulicy? Kiedy mnie pocałowałeś. Po cholerę to robiłeś?! - Nie zatrzymywał sir więc złapałam jeden z kubków stojących na blacie i rzuciłam e jego stronę. Naczynie robiło mu się tuż pod nogami. - Dupek z ciebie. Myślisz tylko o sobie i o czubku swojego nosa! - krzyknęłam ze łzami w oczach. - A ja nie moge się od ciebie uwolnić - wyszeptałam. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Pękłam i musiałam wyjść. Łzy to słabość, płaczą tylko słabi. Przez niego jesteś słaba. Uciekaj.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie ty musiałaś patrzeć na śmierć swoich rodziców. Nie ty musiałaś decydować o ich życiu. Nie ty jesteś mordercą - odpowiedziałem beznamiętnym tonem, choć czułem ten znaczący ból w piersi. Wypuściłem kubek z rąk i ruszyłem w stronę paczki papierosów. Trzęsącą się dłonią ją otworzyłem i odpaliłem jednego. Musiałem ochłonąć.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Stałam tyłem do niego. Słyszałam jak odpala papierosa i się zaciąga.
Wytarłam policzki z łez. Co ty odwalasz?
Poradzę sobie. Chyba.
Odwróciłam się i podeszłam do niego.
- Nie jesteś pieprzonym mordercą, o czym ty mówisz, Casimir? - spytałam zaniepokojona, choć nadal byłam nieco zdenerwowana.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Chciałaś wyjaśnień. Proszę bardzo, oto one. - Wyszedłem na balkon, by nie kopcić w pomieszczeniu, choć szczerze mówiąc średnio mnie to obchodziło. - Poczytaj w internecie. Roi się od tego. Kto by pomyślał, że śmierć Państwa Thompsonów stanie się pieprzoną sensacją - mówiłem pośpiesznie, zdenerwowanym głosem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Chyba muszę zacząć oglądać i czytać wiadomości.
Dlatego wrócił wcześniej... Szybko analizowałam w głowie to co mówił.
Jak mam coś powiedzieć skoro mam w dupie życie innych ludzi. Tak naprawdę nawet przestało mi zależeć na ojcu. Po tym po ostatnio odwala mam ochotę zobaczyć go martwego.
Przecież zależy ci na dwóch osobach, nie okłamuj się. Jedna z nich właśnie stała przede mną. Co bym czuła, wiedząc, że już go nie zobaczę...
Milczałam. Uniosłam dłoń i położyłam ją na jego plecach.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Oparłem się łokciami o barierkę.
- Nie potrzebuję waszego współczucia - powiedziałem, choć dziewczyna milczała. Wypaliłem do końca papierosa, a peta wyrzuciłem na dół. Wbiłem wzrok w horyzont, nie wiedziałem, czemu każde spojrzenie w stronę Elise bolało, tym bardziej, że to właśnie jej zdecydowałem się powiedzieć o wszystkim.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Opuściłam rękę.
- Bez współczucia - mruknęłam. Stanęłam obok niego, tyle, że ja oparłam się tyłem do przepaści. Włożyłam dłonie do kieszeni i patrzyłam przed siebie. - A wsparcie? Chyba jest Ci potrzebne...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie sądzę. - Wywróciłem oczami. - Daj mi kilka dni. - Przetarłem twarz dłońmi i ruszyłem do środka. Od jakiegoś czasu nie mogłem przebywać dłużej niż kilka minut w jednym miejscu. - Nie wiem, czy chcesz zostać, czy nie. Zamknij drzwi, jakbyś wychodziła - oznajmiłem obojętnie. Stała się ona chyba częścią mnie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- A mogę zostać? - spytałam, marszcząc nos. Oparłam się o ścianę. Casimir chodził w tą i z powrotem. - Niepotrzebnie pijesz tyle kawy - mruknęłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Prychnąłem.
- Potrzebuję kofeiny - wytłumaczyłem. To nie tak, że tylko ona trzymała mnie na nogach. Usiadłem na skraju łóżka. - Jeśli masz zamiar zostać, to usiądź, a nie chowaj się po kątach - rzuciłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nie mam zamiaru się chować - mruknęłam lekko naburmuszona.
Usiadłam obok Casa. Wzięłam głęboki oddech.
- Może jednak warto się wyspać? Chcesz się upodobnić do Charlotte?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uniosłem brwi w górę.
- Charlotte to zupełnie inna bajka. Naprawdę będziesz siedziała tu tylko po to, by kazać mi iść spać? - Prychnąłem. - Umiem o siebie zadbać.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Przechyliłam głowę, mrużąc oczy.
- Naprawdę? - spytałam niedowierzając. - Mogę jedynie to zrobić, bo marna ze mnie kucharka. Chyba że lubisz przegotowany makaron, spalone naleśniki i niedosmażone mięso - mruknęłam, a kąciki moich ust uniosły się lekko.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline