Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dziewczyna mnie wyminęła.
- Elise to nie jest najlepszy po...- zamknęła drzwi i przekręciła klucz w drzwiach.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Miałaś stąd iść - rzuciłem, nawet się nie odwracając. - Wszystkim wam załatwię badanie słuchu - dodałem zirytowany.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Elise, nie...!- zrobiłam facepalma. - westchnęłam i spojrzałam na Arwella. - Błagam zrób mi i jemu tę przyjemność i wyjdź- powiedziałam zmęczonym głosem siadając na krześle.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Zacisnął mi się żołądek.
- Okej - mruknęłam zbyt potulnie jak na mnir. Przeleciał mnie zimny dreszcz. - Weź stamtąd zejdź, Cas - poprosiłam. - To nie jest zabawne. - Zawiesiłam ramiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wypaliłem całego i zrzuciłem go na dół. Spuściłem głowę w dół podążając za nim wzrokiem. Szybko go zgubiłem. Odpaliłem następnego.
- To wszystko? Byłbym niezwykle zadowolony, gdybyście stąd wreszcie poszli. Wszyscy - stwierdziłem z powrotem patrząc przed siebie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Westchnęłam ciężko. Dobra, to może inaczej.
- Mówiłeś, że nie palisz - mruknęłam, podchodząc do barierki. Stałam z mert od niego. W międzyczasie odpaliłam własnego papierosa. - Bahamy ci się nie podobały?
Spokojnie Elise, on nie skoczy. Ale może spaść.
Spojrzałam na niego. Dłonie mi się strasznie trzęsły.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Bahamy były cudowne. - Przewróciłem oczami. Usłyszałem za sobą dźwięk zapalniczki. Mimo wszystko nie odwróciłem się. - Czego chcesz - rzuciłem, czując dziwne ukłucie bólu.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Oparłam się o barierke łokciami. Zaciągnęłam się dymem z papierosa.
- Nie mogę się już martwić? - spytałam lekko podirytowana. Spojrzałam w dół. - Cholera, ale wysoko - stwierdziłam pod nosem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zagryzłem wargę i kątem oka spojrzałem na nią. Wyciągnąłem jej papierosa z ust i rzuciłem na dół, następnie obróciłem się i skoczyłem do środka. Podszedłem do komody, biorąc telefon w dłoń i szukając potrzebnego numeru. Musiałem go załatwić raz na zawsze.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Podniosłam wzrok na Arwella.
- Czego jeszcze chcesz?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Splątałem ręce na piersi.
- Nie wyjdę stąd dopóki się nie do wiem co się dzieje.- oparłem się biodrem o futrynę.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Jak zahipnotyzowana patrzyłam na spadającego w dół papierosa. Kiedy zniknął z mojego pola widzęnia rozejrzałam się.
- Casimir, co się dzieje. Wyjdę, tylko weź mi proszę powiedz co się dzieje - powiedziałam twardo. Wyjęłam z jego dłoni telefon, bo miałam wrazebie, że mnie kompletnie olewał.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałem na nią zrezygnowany. Nie miałem siły na rozmowy z kimkolwiek, a tym bardziej kłótnie. I tak niedługo będzie głośno o "morderstwie", musiałem to ukryć, jak najszybciej przed światem.
- Nie mam ochoty na rozmowę z tobą. Wyjdź - powiedziałem zupełnie wypruty z emocji.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Sama chciałabym wiedzieć. Może wiedziałabym gdybyś nie przyszedł tak wcześnie.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Przewróciłem oczami. Zaczyna się.
- Byłem punktualnie. Mogłaś pilnować czasu. - zmrużyłem oczy. Ruszyłem do stołu przyglądając się rozłożonym na nim papierom. - znowu bezsenna noc?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Położyłam telefon na komode. Bolał mnie ton jego głosu i wyraz twarzy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym stąd wyjść i mieć to wszystko w dupie - mruknęłam, krzywąc się. - Ale jak stąd wyjdę to będę się czuła winna, jeśli sobie coś zrobisz. - Zmierzyłam go ostrym spojrzeniem. - Ale skoro tak bardzo pragniesz być sam, to proszę bardzo. Nie musisz dzwonić, nie przeszkadza mi to w ogóle - powiedziałam z bólem wymalowany na twarzy, a mój ton był pełen sarkazmu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nic zabiję się - odezwałem się twardo, wpatrując w nią wzrok. Przetarłem dłonią twarz. - Jestem zmęczony. Daj mi spokój - dodałem szczerze, o dziwo łagodniejszym tonem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nawet nie próbuj. Błagam weź jakkolwiek stąd Elise i idźcie w cholerę. - powiedziałam wpatrując się w to jak jego ręce dotykają moich notatek.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Masz błąd w obliczeniach. - gdy spojrzałem na nią aż się przestraszyłem. Z jej wzrokiem i cieniami pod oczami spokojnie mogłaby grać w horrorze. - Tak to jest gdy się pisze ręcznie, a nie używa komputera. - dodałem dumnie. - podałem jej jedną z kartek - o tutaj, masz błąd. - wskazałem go palcem.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zmarszczyłam nos.
- Nie rób nic głupiego, Cas - powiedziałam miękko. Cały czas patrząc mu w twarz. Uspokoiłam oddech. Spuściłam wzrok i otworzyłam drzwi. - Przepraszam za tamto... - mruknęłam, już na niego nie patrząc i wyszłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałam zszokowana na moje notatki czując jak blednę. Szybko odnalazłam błąd.
- o nie o nie o nie- w tym momencie z pokoju wyszła Elise. Oboje z Arwellem spojrzeliśmy na nią pytającym wzrokiem.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Poczułem, jak znowu dreszcze przejmują nade mną kontrolę. Wpatrywałem się w puste miejsce, gdzie stała jeszcze przed chwilą Elise, a później ruszyłem ponownie na balkon. Usiadłem na zimnych kafelkach, podkuliłem nogi i ze szklanymi oczami spoglądałem w horyzont. Spieprzyłeś, Cas. Spieprzyłeś całe swoje życie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nic nie wiem - odpowiedziałam na niezadane pytanie. - Arwell, musimy wyjść - oznajmiłam, łapiąc za klamkę i otwierając drzwi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałem ostatni raz na Charlotte. Ruchem głowy dała mi znać by wyjść. Przepuściłem ją w drzwiach.
- No to narazie, jeszcze muszę skoczyć na chwilę do chłopaków. Kiwnąłem w stronę ochroniarzy.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Miałem dość szpitali. Wypisałem się na żądanie. Od wczoraj było głośno o morderstwie Państwa Thompsonów. Redakcja nie zgodziła się na usunięcie artykułów, więc jedynie mogłem czekać na pierwsze plotki. Musiałem wyłączyć telefon, aby zaznać choć odrobiny spokoju. Wszelakie firmy pogrzebowe zaczęły się promować, jakby cholera to było teraz najważniejsze. Położyłem się na łóżku, zamykając oczy. Od dawna nie czułem się tak pusty, jak teraz. Ba. Nigdy się tak nie czułem.
Wiadomość dodana po 22 min 54 s:
Odłożyłem wszelakie pisma z trumnami na stolik obok. Od kilku dni nie sypiałem. Gdy tylko byłem pogrążony w śnie, widziałem ich twarze. Błagające o pomoc. Krótko mówiąc wyglądałem jak trup. Zrezygnowałem nawet z patrzenia w lusterko. Wiedziałem co tam zastanę. Przez te kilka dni nie miałem nawet żadnych gości. Do teraz. Zwlokłem się z łóżka i otworzyłem drzwi, będąc nieco zaskoczony osobą, która w nich stała.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline