Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Jej zdolność zakładania 'masek' jest niesamowita.
- Zadzwoń- rzuciłem do niej. - Dobrej nocy pani Thompson. - minąłem Elise, której piana już wzbierała się w ustach i wyszedłem w ciemną noc.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Ja pierdole, jak on mnie irytuje. Poprosiłam tą cholerę o mały kurs samoobrony. - Ogarnęłam włosy na plecy. - A on... Ugh. No podobno ty też przez to przyszłaś. - Uniosłam koszulkę, pokazując siniaki. Największy był ten na biodrze.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Obejrzałam dokładnie jej sińce.
- Nie no, jakikolwiek Arwell by nie był z jego wadami, samoobrony i sztuk walki z kataną uczy dobrze. Naprawdę. Może to trochę staroświeckie, ale skutecznie. Lubiłam treningi z zanim, te z Czasem są o wiele nudniejsze. I jak dla mnie mniej skuteczne, bardziej się męczę, a w sumie nic nie osiągam. Z Arwellem przynajmniej można było pożartować- zamyśliłam się na chwilę. - Chcesz coś do picia?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Tak poproszę - mruknęłam, prostując się. - Jest przekonujący. Aż za bardzo. Poza tym nie mam porównania. Kiedy doszłam do sekty ani jeden ani gdrugi mnie nie trenował. - Wzruszyłam ramionami. - Poza tym, nir poprosiłbym Casa o trening, a słyszałam,że Arwell ma dobre wyniki ale mało czasu. Ciekawe komu go tyle poświęca - Spojrzałam znacząco na Charlotte.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Ignorowałam jej wzrok uporczywie robiąc kawę.
- Wiesz, on ma sporo spraw na głowie. Pracuje nie mniej niż Casimir, jednak on zajmuje się trochę innymi sprawami.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Pseudo sadysta - mruknęłam. - Zawsze taki był, czy stał się taki przez wpływ Hansa? - spytałam, podchodząc do Charlotte.
Dziwnie się czułam w mieszkaniu Casa bez niego samego. Poza tym nie odpisał mi na sms, więc jest pewnie na mnie bardziej niż wściekły, przez co byli mi aż niedobrze.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Szczerze nie wiem, ale i tak nie jest teraz aż taki zły. Można powiedzieć, że odnalazł wewnętrzny spokój- dlaczego to tak zabawnie brzmi- Ale wiesz, on był na misji w Afganistanie zanim dołączył do sekty. Nie znam szczegółów, ale z całego jego pułku przeżyło tylko kilka osób. To zmienia człowieka- dodałam troché smutno. Wtem usłyszałam pikanie drukarki i aż podskoczyłam, podeszłam do niej i wyjęłam cały plik kartek zadrukowanych głową Nicholasa Cage'a różnej wielkości. - Pomożesz mi wycinać?- ruszyłam znacząco brwiami.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Po co ci to? - spytałam, wyjmując jedną kartkę z jej rąk.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uśmiechnęłam się sadystycznie.
- Wcale nie mam zamiaru zakleić twarzy na wszystkich jego zdjęciach jakie tu znajdę.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Charlotte... Jesteś świadoma tego, że on trzci swoje mieszkanie jak najświętrzą świątynie? Bo
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Spokojnie, użyję takiego kleju, by mógł łatwo oderwać je. Zresztą to nie jedyne, co mam w zanadrzy- lenny face as fuck.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Zamierzasz zrobić remont w jego mieszkaniu? - spytałam rozbawiona. - Casimir i rąk będzie wściekły. Cokolwiek zrobisz, on ciągle się denerwuje - mruknęłam, wywracając oczami.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Aż taka szalona nie jestem, zresztą nie chce by zauważył to tylko jak wejdzie do domu. - poszłam po duże pudło w kącie pokoju.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Odłożyłam kartkę na blat i poszłam za Charlotte.
- W takim razie co planujesz?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Otworzyłam pudło. Było w nim pełno plastikowych oczek różnej średnicy.
- Planuję poprzyklejać je na wszystkie jego osobiste rzeczy, jedzenie, kubki, talerze, sufit w sypialni i gdzie jeszcze się da- powiedziałam z dumą w głosie.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Roześmiałam się. Oczami wyobraźni widziałam czerwonego na twarzy, wściekłe Casa, prawiacego kazania Charlotte, o tym, że nigdy nie powinna robić czegoś takiego, że więcej nie pozwoli jej wejść do domu i że ma to wszystko posprzątać.
- Ty się tu naprawdę nudzisz - mruknęłam z uśmiechem. Pokręciłam głową. - Ale jeszcze nie dostałaś świra... Szkoda, że nie zadzwoniłaś. Przyszłam wcześniej.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Naprawdę staram się pozostać przy zmysłach. Zresztą, chce jeszcze przesunąć wszystkie meble o kilka centymetrów w jedną lub drugą stronę, ale tym zajmie się Arwell bo część jest dla mnie za ciężka. - odstawiłam pudło. - A więc, czeka nas całąanoc, co robimy?- klasnęłam w dłonie.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Oczekujesz, że ci pomogę - mruknęłam, ale to nie było pytanie. - Ciebie Casimir nie zabije, za to ze mną może być gorzej. - Wywróciłam oczami. - Obronisz mnie przed nim - zaśmiałam się. Wzruszyłam po chwili ramionami. - Chyba bierzemy się za to wycinanie. - Wskazałam na kartki.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Sama się obronisz- szturchnęłam ją łokciem- jeszcze parę sesji z Arwellem i sama przerośniesz mistrza Casablancę- poszłam do kuchni po nożyczki.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Uśmiechnęłam się słabo.
- Nie boję się go w ten sposób - mruknęłam pod nosem. Ty się go boisz? - Unikniemy się z tym wycinaniem raz dwa. Myślisz, że ma tu jakieś albumy ze zdjęciami? - spytałam, wracając do poprzedniego nastroju.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jeden czy dwa. Wbrew pozorom jest sentymentalny, zwłaszcza jeżeli chodzi o jego dzieciństwo i to jak tu trafił.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Kiwnęłam głową. Nigdy o tym nie mówił. Ba! Nawet nie wspominał. Więc nawet nie pytałam o to, więc jeśli miałam się o tym dowiedzieć, wolałam aby zrobił to sam Cas.
- Cudownie. - Wzięłam nożyczki od Charlotte. - Wybacz, że pytam... Arwell często tu wpada? - Spojrzałam na nią próbując powstrzymać uśmiech.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Oh wal się! Raz na jakiś czas, gdy opinia ochroniarzy mu nie wystarczy. Zresztą, dzisiaj przywiózł mi tylko parę moich rupieci.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Przecież nic nie mówię! - Uniosłam dłonie do góry, po czym je opuściłam. - Po prostu się zastanawiam. Arwell jest strasznie popieprzona, ale o ciebie się chyba martwi. Jak by mu się przełączało coś w mózgu - zażartowałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Wie ile znaczę dla Hansa. - skupiłam się na wycinaniu- to on dostałby największy wpierdol gdym coś zrobiła. -wcale tu nie chodzi o nic więcej. Wcale w tym nie ma żadnego innego podtekstu.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline