Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Na zebraniu o tym porozmawiamy. Nic się jeszcze nie wyjaśniło, a Lily ciągle jest na wolności. Chcę poznać twoją wersję wydarzeń i sensowne powody, dla których jej nie złapałeś. Teraz jest jednym z głównych problemów. - Powiedziałem z niechęcią. - Jeśli nie dowiem się o prawdziwej wersji, cała trójka zostanie ukarana.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
Zmrużyłem lekko oczy.
- Czy moja wersja wydarzeń coś zmieni i będzie miała jakieś znaczenie przy wersji Casimira i Charlotte? Nie wydaje mi się.
Can you save my bastard soul?
Offline
- Jest coś takiego jak uczciwość. Ją przede wszystkim szanuję. Ale jest też odpowiedzialność, którą trzeba za siebie ponieść. Nie toleruję tchórzostwa. Dlatego każda wersja jest ważna, a jeśli nie będziesz skłonny jej opowiedzieć możesz od razu lecieć na tortury. - Stwierdziłem z ciągle chłodnym tonem.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Poślij mnie od razu na szafot. Tylko co ci to da? - Powiedziałem obojętnie. - Wpadła na mnie. Rozmawiałem z nią. Widziałem, że niemalże od początku nasza dwójka wspaniałych nas obserwowała, wiec czekałem na ich działanie. Siedzieli w końcu z pierdoloną radą. A to, że postanowili ruszyć dupska, gdy Lily zaczęła coś podejrzewać, to już inna sprawa.
To, że sam ją ostrzegłem, jest również inną sprawą.
Can you save my bastard soul?
Offline
- Tyle mi wystarczy. - Mruknąłem. - Resztę ustalimy na zebraniu. Nie mam ochoty się babrać w detektywa, ale najwyraźniej tak trzeba będzie zrobić. A co z resztą? Tobias i Elise również tam byli. - Przypomniałem.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Nie mam pojęcia, co z Tobiasem. Elise widziałem później z jakimś gościemm - Powiedziałem zgodnie z prawdą, chcąc już sobie wyjść. - Ja zrekrutowałem ci jedną dziewczynę.
Can you save my bastard soul?
Offline
- Świetnie. W takim razie, to wszystko na dzisiaj. Chyba, że chcesz jeszcze coś powiedzieć. - Spojrzałem na niego podejrzliwie.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Nie należę do tych dużo mówiących - przypomniałem. - Wychodzę, skoro to koniec na dzisiaj - powiedzialem i tak zrobiłem.
Can you save my bastard soul?
Offline
Zaparzyłam sobie herbatę i usiadłam obok, jak zwykle, milczącego Bena.
- Hejka - przywitałam się. Zazwyczaj nie przeszkadzam mu w milczeniu (co musi być niezwykle emocjonującym zajęciem) ale wyszła jakaś spina, a mnie jedynie doszły o niej słuchy. Dokładniej strzępki informacji. - Podobno Hans przesłuchiwał sporo osób... - zaczęłam, zerkając na mężczyznę pytająco.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Podniosłem wzrok na Elise. Patrząc na jej charakter, dziwilo mnie, że z reguły do mnie na siłę nie zagadywała.
- Tak - odpowiedziałem krótko. - Standardowo gwiazdki sekty muszą robić dramaty o nic.
Can you save my bastard soul?
Offline
Roześmiałam się.
- Hans po prostu dba o swoje perełki - stwierdziłam. - Wyszła spina ale już jest spoko? Czy będzie wyciągał konsekwencje? - dopytywałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wzruszyłem ramionami. Perełki. Cholerne błoto, a nie perełki.
- Czekam na swoją karę. Ostatecznie pewnie Fapik i Mądrala nie dostaną kary. - Odgarnąłem włosy z czoła.
Can you save my bastard soul?
Offline
Przyglądałam się mężczyźnie przez chwilę. Kiwnęłam głową.
- Pewnie tak - potwierdziłam. - Ale z Hansem nic nigdy nie wiadomo. Może ma gorszy dzień i im też się oberwie. - Zachichotałam
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uśmiechnąłem się krzywo na samo wyobrażenie.
- Nadzieja matką głupich - rzuciłem. - Mógłbym dostać bicze, żeby tylko zobaczyć jak perełki są chłostane lub głodują w lochu przez 16 godzin.
Can you save my bastard soul?
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Masochista - burknęłam,wywracając oczami. - To zabrzmiało dosyć obsesyjnie, Ben -dodałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Po raz kolejny wzruszyłem ramionami.
- Po prostu nie lubię takich nadętych ludzi. Ty lubisz?
Can you save my bastard soul?
Offline
Zmarszczyłam nos.
- Nie lubię - przyznałam. - Ale tak jak by jedziemy na tym samym wózku co oni. - Zaczęłam powoli pić herbatę, która nieco ostygła. - Na pewno nie ominie cie kara? - Zmarszczyłam brwi. - Może lepiej żeby Hans miał dobry dzień. - Uśmiechnęłam się krzywo do Bena.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przewróciłem oczami.
- Ciekawe czy on kiedykolwiek takie ma - burknąłem. - Nie ominie mnie kara. Zamieszanie jest związane z Lily. Nie wiem po cholerę taka afera.
Can you save my bastard soul?
Offline
- Są zasady - powiedziałam niechętnie. - Hans to świr - powiedziałam prawie bezgłośnie,tak aby tylko Ben był w stanie mnie usłyszeć. - Wszyscy to wiedzą - dodałam już głośniej. - No bo kto o zdrowych zmysłach wymyślił by coś takiego - roześmiałam się, choć wiedziałam, że nie powinnam. Zasłoniłam wolną dłonią usta.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zerknąłem na nią kątem oka. Nie sądziłem, że ktoś tutaj mówi wprost takie rzeczy.
- Wszyscy wyżej postawieni są popierdoleni - mruknalem równie cicho. - Na jednym wózku... Tylko że nasza część wózka jest rozklekotana a ich z jebanego złota.
Can you save my bastard soul?
Offline
Wywróciłam oczami.
- Może i tak - przytaknęłam jednak. - Ale po co się na tym skupiać? - zapytałam ironicznie, nie czekając na odpowiedź. - Dla mnie to wszystko w jakimś stopniu ma sens. - Uśmiechnęłam się tajemniczo. - Pewnie też jestem świtem. - Wzruszyłam ramionami. - Ale ja chyba nigdy nie byłam normalna - stwierdziłam z lekkością w głosie, jednak w głębi duszy bolało mnie to stwierdzenie. To przez tą cholerną rodzinę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ja się na tym nie skupiam - wzdycham nieco sfrustrowany. - Ja czekam na cholerną karę i nie bardzo mi się uśmiecha, że mam przeciw sovie dwójkę zaufanych ludzi Hansa.
Obracam plecioną bransoletkę na ręce.
Boisz się Ben? Nie. Po 6 latach w sekcie nie mam się czego bać.
Can you save my bastard soul?
Offline
Prychnęłam.
- Wystarczy pogadać. Najnormalniej na świecie - stwierdziłam z przekonaniem. - Po co tkwić w nienawiści i niepewności. Lepiej uśmiechnąć się, podać sobie rączki, pójść na piwo i jako tako załagodzić sprawę. Przynajmniej ja tak sądzę - skwitowałam i dopiłam herbatę do końca.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uniosłem brwi. Ciekawa wizja. Naiwna i dziecinna. Nie wydaje mi się, żeby była prawdziwa. Nie skomentowałem tego.
- Nie piję - rzuciłem sucho.
Can you save my bastard soul?
Offline
Po raz kolejny wywróciłam oczami.
- Ugh, nieważne. - Westchnęłam rozbawiona. - Swoją drogą, skoro w końcu z tobą rozmawiam - uśmiechnęłam się szerzej - bo bądźmy ze sobą szczerzy, nie jesteś zbytnio rozmowy. Dlaczego nie pijesz? - Zmarszczyłam brwi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline