Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Dziękuję- powiedziałam wciaż siedząc na podłodze- Jak tam bękart?- wskazałam kubkiem na jej wystający brzuch.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Dobrze. Mam do ciebie pytanie. - uśmiechnęłam się szeroko - Chciałabyś zostać jej matką chrzestną?
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Ścisnęłam wargi i przez chwilę wpatrywałam się w herbatę lekko kiwając głową.
- Jeżeli chcesz, tylko musisz wiedzieć, że ja i ten na górze- wskazałam palcem w sufit- już dawno nam nie po drodze.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Oo super! Będziesz świetną matką chrzestną! - uśmiechnęłam się i upiłam trochę herbaty
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- A podjęłaś już decyzję, kto zostanie ojcem chrzestnym?- wzięłam głęboki łyk.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Nie do końca. Zastanawiam się miedzy Arwellem, a Casimirem. - założyłam włosy za ucho
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Zakrztusiłam się tak, że herbata aż mi trysnęła nosem, jednocześnie wypluwając ją robiac mgiełkę.
- Doprawdy, em... Tak. Przepraszam.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Jednak wydaję mi się, że Arwell będzie lepszy na ojca chrzestnego. Nie sądzisz? - ciekawe czy znowu wypluje tą herbatę. Było by zabawnie, zwłaszcza dla tej osoby co będzie tą podłogę myć
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Z obrzydzeniem wypuściłam herbatę z powrotem do kubka robiąc minę, jakby w jednej chwili stała się kompletnie ochydna. Zupelnie jak wizja stania z Arwellem godzinę w kościele pod ołtarzem.
- Mówiąc obiektywnie to tak, bądźmy szczere, Pan C jest powiedzmy... Hm... Jeszcze mało dojrzały w tych sprawach, a ten drugi- skrzywiłam się- ma dobre podejście do dzieci, więc, nie wierzę, ze to powiem, ale tak. - muszę sobie znaleźć jakieś nowe hobby z dala od tego wariatkowa.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Upiłam herbatę
- To młoda ma już wybranych rodziców chrzestnych. - Wyobraziłam sobie Charlotte i Arwella stojących przed ołtarzem. Jak się nie zabiją to będzie cud. Gorzej jak Elise przyjdzie na tą uroczystość wtedy to ona mnie zabiję.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Tak btw to za ile masz termin? Dostałam urlop i wiesz, jakoś trzeba zaplanowac.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Za 5 miesięcy. Trochę wcześnie na rozmowę o byciu chrzestnym ale wolałam to załatwić wcześniej. - uśmiechnęłam się i odłożyłam pusty kubek na stole.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Przezorny zawsze ubezpieczony.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Będę musiała się zbierać. Mam jeszcze sporo rzeczy do zrobienia. - podeszłam do zlewu i umyłam swój kubek.
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Nie będę cię zatrzymywać. Jakby nie było, ja też muszę już iść- powiedziałam lekko otępiałym głosem. Wyrzuciłam fusy do kosza i na chama opłukałam tylko kubek i postawiła m go do góry dnem w zlewie. - Muszę już iść, nie wiem kiedy dokładniemwrócę, wiec jak coś to dzwoń. Na razie- szybkim krokiem wyszłam zabierając swój kubek.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Co Hans robił na najwyższym piętrze Siedziby? Nieważne. Musiałem z nim porozmawiać, byłem pewien swojej decyzji. Ścisnąłem mocniej papiery w dłoni i wtedy go zauważyłem. Stał o kolumnę i patrzył przed siebie.
- Musimy porozmawiać - rzuciłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nie, nie mam ci tego za złe, że próbowałeś mnie zabić, Castiel - powiedziałem, nie zwracając na niego uwagi i dopalając papierosa.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Nie chcę do tego wracać - mruknąłem i podszedłem bliżej niego. - Odchodzę, Hans. Nie na tydzień, nie na miesiąc. Odchodzę na zawsze. - Wcisnąłem mu w dłoń papiery o moim odejściu. - Nie zamierzam dłużej znosić twojej tyrani. To koniec.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Uniosłem brwi i spojrzałem na niego. Takim... zwykłym wzrokiem.
- Wiesz, że to niemożliwe. Odkąd dołączyłeś, nie było - zauważyłem, wyrzucając przez balkon niedopałek.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Twoje zasady przestały istnieć już dawno temu, Hans. - Uniosłem głos. - To nie była prośba. Nie chciałem odchodzić bez pożegnania. Skończyłem z Legami Liberta raz na zawsze - powiedziałem dobitniej.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Jak chcesz. - Wzruszyłem ramionami. - Od tego się nie wydostaniesz. Wiesz co za tym czeka, znasz zasady. - Naprawdę? Serio o tym myślisz?
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Wiesz co, mam cię dość, Hans. - Wyrwałem ten papier i przerwałem go na pół. - Spokojnie, i tak byś tego nie przeczytał, pieprzony egoisto. Odchodzę i mnie nie powstrzymasz.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Obawiam się, że...
- ALLAHU AKBAR.
- Idioci - mruknąłem, ale jednak... coś było niepokojącego.
Coś usłyszałem.
- Dokończymy tę rozmowę kiedy indziej.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
- Nie, nie będzie innego razu - warknąłem i chciałem dopowiedzieć coś więcej, gdy nagle rozbrzmiał huk. Duży huk. Wyczułem zapach spalenizny, a kolumny zaczęły lecieć, jedna po drugiej wprost na Hansa. Na tego idiotę Hansa. A on tam stał i się przyglądał. Popieprzyło go?! Złość w jednej chwili wyparowała, a na jej miejscu pojawił się strach. - Hans! - wrzasnąłem, ale ten się nie poruszył. Kolumna była coraz bliżej, zaraz go zmiażdży. Umrze. - Cholera, Hans!
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Chłopak rzucił się przede mnie. Jeb się Mohamed. Wszystko mógłbym powiedzieć, że działo się w spowolnionym tempie. I to jego trafiła kolumna. Czy coś się w tobie zmieniło Hans?
- Cholera, Cas - prawie, że krzyknąłem, gdy kolejne częsci budynku zaczęły spadać.
Były tylko huki. Nawet nie zorientowałem się, gdy próbowałem coś robić, próbować podnieść. Wiesz jakie będzie zakończenie.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline