Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2
- W takim razie zróbmy coś szalonego. - Odwróciłem głowę w jej kierunku. - Nocne włamanko do biura Hansa. Umarł, a każdy mamrocze, że chodziło o wyjazd. Myślisz, że Hans ma dokumenty, które to potwierdzają?
Offline
- Jess - mruknęłam, a policzki mi zapłonęły. Hans jeszcze nikogo nie zgarnął za to, a ja nadal nie poszłam. Po cholerę ja w ogóle powiedziałam, że mogę się przyznać? - Znaczy... - Pokręciłam głową, zastanawiając się jak z tego wybrnąć. - Jestem za, Hans kolekcjonuje tyle papierków i plików w swoim komputerku, że coś musi być. Planował to, i musiał mieć rozpisane co, jak i dlaczego. No i kiedy, bo przecież liczy się moment - bąknęłam, wywracając oczami.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- That's my girl. - Klasnąłem w dłonie z uśmiechem. - Czekam na moment, w którym Dean obali Hansa. Wiesz, jak rycerz. Albo Piłsudski, który ocalił Polskę przed Niemcami. Hans jest takim Hitlerem, a my nic nie znaczącym ludem. Czas to zmienić.
Offline
Prychnęłam.
- Ja tam nie jestem żadnym ludem, może ty - fuknęłam z wyższością, mimo tego, że chłopak patrzył na mnie z góry. - Chyba, że Hans stwierdzi, że Dean się nie nadaje i coś mu się niechcący stanie - powiedziałam zniesmaczona. Zmarszczyłam nos. - Po Hansie możemy się spodziewać wszystkiego. Casimir miał nie żyć, w dodatku on był współwinny temu całemu bałaganowi... Mniejsza, że Casimir nie miał zamiaru umierać - dodałam znudzona. - Ile on może żyć?
Pokręciłam głową.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Za długo. Zasada jest jedna. Człowiek martwy, powinien zostać martwy - odparłem, mimo ukucia w klatce piersiowej. Nie byłem z nim w jakikolwiek sposób powiązany. - Nie zależy mi na kontaktach z nim. A tobie?
Offline
Stiles na pewno dostrzegł moje wahanie wymalowane na twarzy, więc nawet nie starałam się tego ukryć.
- Nie mam pojęcia - wyznałam. - Chciałabym być na to odporna, tak jak ty, oddaj trochę - próbowałam zamienić to w żart. - Będę iść - dodałam szybko, zrezygnowana.
Złapałam zdrową ręką za plecak i zarzuciłam go na ramię.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Kiwnąłem głową, nie będę jej zatrzymywał.
- W porządku. Nie musisz być taka, jak ja. Tylko uważaj na niego. Wrócił i nie jestem do końca przekonany, żeby miał dobre intencje. - Westchnąłem. Casimir był duchem, który nawiedzał nas przez całe życie.
Offline
Kiwnęłam głową. Miałam metalik w głowie i chciałam się go pozbyć, a jedyną opcją było zmęczenie się. Szczerze to nawet miałam ochotę na bieganie - pomimo upału.
- Nie spadnij, brat - mruknęłam jedynie na pożegnanie, dwróciłam się i zostawiłam go na tym drzewie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2