Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Offline
Było już późno, ale nie jakoś strasznie, patrzyłam jak ostanie pominie słońca znikają za wodą. Łapałam kamienie i rzucałam je w wodę, było ich pełno. Ukryłam się za wielkim głazem, tak, że z drogi, którą przychodzi tu większość osób nikt mnie nie dostrzegł. choć ktoś kto wiedział, że tu jestem i tak mnie zauważy.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Nie było cię w domu, więc pomyślałem, że jest tylko jedno miejsce, w którym mogłabyś przebywać. Zaskoczona? - Położyłem się na plecach, kierując przyćmiony wzrok na niebo. Ciszę przerywało pękanie gumy do życia, w kształcie balona. Rytmicznie, co kilkanaście sekund.
Offline
Spojrzałam na niego znudzona.
- Nie było mnie w domu? - zapytałam głosem przepełnionym sarkazmem, unosząc wysoko brwi. - Niesamowite. To się tak zdarza - dodałam, wywracając oczami. - Możesz przestać? - bąknęłam, spoglądając na brata, który oczywiście musiał rzuć tą swoją pieprzoną gumę.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Przez jej ton głosu, który był niesamowicie przepełniony goryczą, straciłem skupienie, a guma pękła oblepiając całą twarzą. Extra!
- Tym razem powinnaś sobie darować. Jutro wigilia, być może zdarzy się cud, a ty będziesz znowu wyglądać jak zombie? - Parsknąłem, siłując się z lepką konsystencją.
Offline
Parsknęłam śmiechem, widząc jak siłuje się z gumą na twarzy, w ogóle nie przejmując się jego słowami.
- Ale z ciebie głupek - stwierdziłam, nie mogą się powstrzymać. W sumie to po co bym miała się powstrzymywać? Zmarszczyłam nos. - Wigilia - mruknęłam, znów wywracając oczami. - Kto to w ogólnie wymyślił? Proszę cię, jakaś straszna głupota. Totalnie bez sensu.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Przykleiłem gumę pod głaz, wcale nie martwiąc się skrawkami, które zostały po kątach.
- Jakby na to spojrzeć inaczej, to nie aż taka wielka głupota - mruknąłem. - Spodziewam się różowych kagańców. Będą pasować do czarnego sznura i taśmy. - Prychnąłem. Czym Hans nas zaszczyci w tym roku?
Offline
- Myślisz, że dostaniesz prezent od naszego świętego Hansa? - spytałam sarkastycznie. - Phii - zaczęłam się śmiać i kasłać jednocześnie. Położyłam się na plecach zasłaniając dłonie ustami, jednak już się nie śmiałam. Wzięłam głęboki oddech, patrząc w niebo, na którym było już widać kilka gwiazd. - Może powie, że zostały nam 24 godziny życia - zaproponowałam, odruchowo dotykając miejsca w którym znajdował się czip.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Urządzi nam prawdziwą rzeź. Czekam. - Westchnąłem, przymykając oczy i cofając się w tył. Co roku to samo. Te same uroczystości, zwyczaje, twarze. Idzie do znudzenia. Aż nagle trafiłem na ten moment, którego szukałem, dokładnie ten. - Pamiętasz, jak rok temu podarował Aleksowi wielkie pudło, z krzesłem i sznurem w środku? Już nic mnie nie zdziwi.
Offline
- Nie byłabym taka pewna, Hanseł jest kreatywny. Chciałabym stąd wyjechać, uciec, cokolwiek - mruknęłam, wzdychając. - Może jednak ten pomysł z dzieciństwa ze spierdalaniem stąd na tratwie wcale nie jest taki zły? - mruknęłam pytająco, patrząc z rozbawieniem na Stilesa.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Odwróciłem gwałtownie głową w jej stronę, a w oku majaczył mi się błysk.
- Wbrew pozorom budowanie tratwy nie jest takie trudne. Pokażę ci coś kiedyś. - Na mojej twarzy zagościł diabelski uśmiech. - Będziesz zachwycona.
Offline
- Czekam - odparłam, a moje oczy również rozbłysły. Nie widziałam sensu w dopytywaniu go o to, ten kretyn i tak by mi nie powiedział. Nie miał w sobie porywczości. Jednak wiedziałam, że mogę poczekać, bo i tak mi to w końcu pokaże. - Szukałeś mnie po coś konkretnego? - zmieniłam temat. - Czy po prostu miałeś ochotę mnie powkurwiać...?
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Po prostu. Chciałem się zapytać, jak sobie radzisz z tym wszystkim. Wiesz, kolejna wigilia, kolejne życzenia. Twoje kontakty z Elise? - Uniosłem brew w górę. Ostatnio jej nie widziałem, być może znowu się gdzieś zaszyła.
Offline
Debile z was, miałem dać Aleksowi krzesło i sznur na dzisiaj, frajerzy.
Hello Darkness My Old Friend...
Offline
Spochmurniałam na wspomnienie o matce.
- Chyba siedzi w piwnicy, to bardzo możliwe, bo jej ulubione winko zniknęło. - Pokręciłam palcem wskazującym obok swojej skroni. - Ostatnio świruje. Albo jest depresyjna, albo wkurwia się na mnie 24/7 - bąknęłam. - Wigilię chcę po prostu przeżyć i nie chce patrzeć na Hansa. To moje świąteczne życzenie. Oczywiście się nie spełni, dlatego to wszystko jest do dupy - podsumowałam, patrząc dosyć łagodnie (w porównaniu z moim oburzonym tonem).
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Nie za wysokie wygórowania? - mruknąłem. - Czekam na dzień, w którym Hans zniknie nieodwracalnie. - Wszystko zmieniłoby się na lepsze, nie uważasz? Koniec z wyspą, z durnymi zasadami, z tą całą sektą. Czasami zastanawiam się, w jaki sposób to mogło być wygodne w przeszłości. Czy oni wszyscy mieli brak szacunku do życia? - Prychnąłem.
Offline
- Nie wiem - bąknęłam, obejmując ramionami kolana. - To wszystko jest bez sensu. Może w mieście, gdzie to się zaczęło, był na to pomysł, albo miało to choćbym najmniejszy sens, ale tu? Tutaj te zasady nie mają znaczenia. Nie powinno ich być - potwierdziłam jedynie słowa brata. - Niech Hansa coś zgniecie. Należy mu się - podsumowałam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Dość szkód wyrządzonych z jego inicjatywy. Najchętniej zakończyłbym jego rządy teraz. - Wywróciłem oczami. Mój wzrok przeskakiwał z gwiazdy na gwiazdę. Było ich coraz więcej, prawie, że pokryły całe niebo. - Choć nasze "teraz" musi poczekać jeszcze chwilę. No raz dwa, do góry Addy - mruknąłem. - Jutrzejsza wigilia sama się nie odbędzie.
Offline
Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Serioo? Chce ci się wracać do chatki? - spytałam ironicznie, ale podniosłam tyłek do góry. Otrzepałam spodnie. - Ja chyba pójdę się jeszcze przejść do tego wielkiego drzewa. - Spojrzałam w górę. - Niebo jest dzisiaj super.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Za to twoja twarz jutro nie będzie. - Skrzywiłem się teatralnie, również unosząc do góry. - Jak chcesz. Nie zapomnij drogi do chatki, Addy. Miłej nocy życzę - dodałem stłumionym przez śmiech głosem.
Offline
- Odwal się - burknęłam, jednak na twarzy błąkał mi się cień uśmiechu. - Założę kieckę i oniemiejesz - powiedziałam pewnym siebie głosem. - Uwierz mi, czasami chciałabym zapomnieć. - Wywróciłam oczami i ruszyłam w przeciwnym kierunku niż swój dom. - Narka, nudziarzu! - rzuciłam na pożegnanie, unosząc wysoko prawą rękę i machając mu.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Wywróciłem oczami.
- Jasne, Addy. Tak trzymaj - mruknąłem jeszcze pod nosem, wycofując się w tył. Ten dzień był nużący. Potrzebowałem odpoczynku.
Offline
Chodziłyśmy już przez dłuższą chwilę w milczeniu.
- Wiesz może jaką niespodziankę wymyślił Hans podczas tej całej Wigilii? - przerwałam nie z ręczną ciszę
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline
Zmarszczyłam nos - miałam ten odruch po mamie.
- Nie było cię? - spytałam z lekka pretensjonalnie. Westchnęłam przypominając sobie mokrą dziewczynę, która wracała do domu i skrzywiłam się teatralnie. - Nie gadałaś z nikim? - dopytywałam zdziwiona.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
- Rozmawiałam ze Stilesem, ale zupełnie o czymś innym. Mała niespodzianka od naszej matki. - spojrzałam na nią - To jak opowiesz mi? Jestem strasznie ciekawa
“I’ve been looking for you my whole damn life.”
Offline