Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Za to masz fazy, jak każda kobieta przed okresem. - Prychnąłem. - Szerokiej drogi. - Rzuciłem za nim, a potem ponownie wróciłem do Aleksa. - To co nam jeszcze opowiesz? - Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, niczym banan.
Offline
- No nie mogę - mruknęłam, schodząc ze Stilesa. - Zaraz wracam. - Uśmiechnęłam się najbardziej jak mogłam i pobiegłam po piasku prosto do Tobiasa. - Koleś, jesteś jakiś niewyładowany seksualnie? Co z tobą nie tak? Ona ma szesnaście lat debilu. SZESNAŚCIE. - Kopnęłam go prosto w krocze i pociągnęłam do wody. - Jesteś jakiś podziurawiony psychicznie.
Offline
-Pomożemy jej?
Offline
Zaśmiałem się.
- W tym małym ciałku siedzi prawdziwy potwór. Nie popieram przemocy, więc nie wypowiem się na ten temat, ale tobie nie mogę zabronić dołączenia do tej zabawy. - Wzruszyłem ramionami, obserwując uważnie Rowenę i Aleksa.
Offline
- Heri, pomóż! - krzyknęłam z oddali. - A TY LATEKS, CHODŹ TU. - Ten debil był całkiem ciężki ii.. no przydałaby się pomoc.
Offline
Poszedłem do Roweny i Tobiasa.
-W czym pomóc?
Offline
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się.
- Noo, przeniosłabym go na skały, żeby się przebił, ale tata może się wkurzyć ii... Przytopmy go. Chociaż wtedy ja będę mokra. Kastracja byłaby najlepsza, ale on sam w sobie jest ohydny.
Offline
Podnioslem go i zanioslem na głębszą wodę, gdzie zacząłem go topic.
-W sumie to już jestes mokra.-Spojrzałem w dół, na topiacego się Tobiego.
Offline
- Ty się źle czujesz, Aleksie-lateksie. Jestem sucha - odparłam. - HERI, FRAJERZE JEDEN, CHODŹ! Może spotkamy Lucy!
Offline
W końcu zostawiłem Tobiego. Ten wynurzyl się i zaczął szybko i lapczywie oddychać. Gdy brał kolejny oddech znów go zanurzylem.
Offline
- Tylko nie pobrudź sobie rąk, Aleksie. Lubię cię i nie chciałbym, aby wasze role się odwróciły. - Zaśmiałem się cicho, dołączając do Roweny.
Offline
- Masz może krem do opalania? - zapytałam. - To taki piękny widok, kiedy dwójka matołów się topi, ah, trafiliśmy na szczęśliwy dzień, Heri. Jeszcze brakuje co prawda Lucy, ale może Dean się wreszcie ogarnie i jej coś zrobi. - Prychnęłam.
Offline
-Jasne..-Znów puscilem Tobiego. I znów zanuzylem, tak kilkakrotnie, aby dużej cierpiał.
Offline
- Powiedz mi moja droga, czemu jej aż tak nie lubisz? Co ona ci zawiniła hm? - Odwróciłem się jeszcze raz, aby zobaczyć jak Aleks radzi sobie z Tobiasem. Całkiem nieźle.
Offline
- Niektóre dzieci są atencjuszami, bardzo często zajmują się nieswoimi sprawami ii... powiedzmy wprost, mądrość nie jest jej mocną stroną. A dlaczego ty ją lubisz, hm? - Spojrzałam na niego spod uniesionych brwi.
Offline
Szłam plażą w stronę domu rodziców, mając nadzieję, że na nikogo nie wpadnę i oczywiście - musiała być to płonna nadzieja. Zastygłam w przerażeniu, gdy zobaczyłam ludzi. Rowena, Aleks i Stiles. Ludzie.
Miałam się wycofać, jednak zobaczyłam coś jeszcze. Zaraz, zaraz... czy oni topili Tobiasa?
Podeszłam parę kroków bliżej, skacząc z twarzy na twarz, próbując się zorientować w sytuacji.
I niech ktoś cierpi za nas, przyzwyczaimy się
I niech ktoś cierpi za nas, przyzwyczailiśmy się
Offline
- Głupie pytanie. - Prychnąłem. Miałem kontynuować moją odpowiedź, lecz zauważyłem stojącą w tle postać. - Twoja koleżanka? - Zmarszczyłem brwi, patrząc za plecy Roweny.
Offline
- Ty się źle czujesz, tak? Brak przyjaciółek, nie bawię się w takie coś. - Po chwili przyszła mi do głowy pewna myśl. - Diana Carls? - zapytałam. - Zapraszamy do kącika wzajemnej adoracji.
Offline
W końcu znudziło mnie topienie Tobiego. Szczególnie gdy ledwo żył. Wyszedłem z wody, zostawiając go, ledwo przytomnego. Za Rowena zobaczyłem jakąś dziewczynę, której nie kojarzylem.
Offline
Boże, on topił Tobiasa. To znaczy... pewnie sobie na to zasłużył.
Zaraz ja się utopię.
Chwilkę... Rowena coś do mnie powiedziała. A, tak, zaproszenie.
Nogi miałam jak z waty, gdy podeszłam do nich.
- C-co tym razem? - Kiwnęłam głową w stronę ledwo żywego Tobiasa.
I niech ktoś cierpi za nas, przyzwyczaimy się
I niech ktoś cierpi za nas, przyzwyczailiśmy się
Offline
Wywróciłam oczami. Głęboki oddech... Świetnie.
- Utop go! - Prychnęłam i zwróciłam się jakże nieśmiałej osóbki. - Czy nie zechciałabyś oglądać z nami tego cudownego widoku? Gwałciciel wreszcie umrze, ach.
Offline
Gwałciciel? Ach, tak.
Skrzywiłam się.
- Hm... Mhm. Chyba taa... - Mruknęłam.
Weź się w garść, Diana!
Prawda była jednak taka, że miałam ochotę uciec. Opcja z utopieniem się stawała się coraz bardziej kusząca.
- Kogo tym razem próbował zgwałcić? - Odezwałam się po dłuższej chwili namysłu.
I niech ktoś cierpi za nas, przyzwyczaimy się
I niech ktoś cierpi za nas, przyzwyczailiśmy się
Offline
Szturchnąłem Rowenę w bok. Czy ona nie widziała, jak bardzo przestraszona była Diana?
- Hej, spokojnie. Nikt nikogo nie gwałcił, mała ma różne wymysły. - Przyłożyłem palec do głowy, kręcąc nim.
Offline
Podszedłem do nich.
-Cześć-Usmiechnalem się do dziewczyny. Wygląda na bardzo wystraszona.
Offline
Ostatecznie powstrzymałam się od kolejnego wywrócenia oczami.
- Przecież widzisz, że... - oho, Aleks-lateks wrócił. - Dobra, nieważne, już po Tobiasie. Nic nie miało tutaj miejsca. - Uśmiechnęłam się wesoło.
Offline