Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Offline
Siedziałem na plaży, patrząc na delikatne fale.
Offline
Błąkałem się po plaży z Roweną u boku. Zachodziło słońce, fale delikatnie unosiły się na powierzchni. Nie sądziłem, że spotkamy tu jeszcze kogoś o tej porze, a zwłaszcza jego.
- Hej, Aleks! - Pomachałem do niego z oddali. - Spójrz, nasz przyjaciel - szepnąłem na ucho dziewczynie.
Offline
- Przyjaciel, który ucieka przed przyjaciółką. On powinien żreć piasek. - Wywróciłam oczami, ale później spojrzałam na Stilesa. - Dobra, Heri. Będę... nie utopię go. Chyba, że pomożesz mi. - Uśmiechnęłam się niczym małe, urocze stworzonko.
Offline
Spojrzałem w stronę Stiles'a i Rowen.
-Cześć-Odkrzyknalem. Nawet chwili spokoju nie można mieć..
Offline
- Jak leci bro? - zapytałem z uśmiechem, patrząc co chwilę na Rowenę. - Oj no, nie panikuj, Tristy. - Zaśmiałem się. - Zaraz będziesz wszystko widziała. - Parsknąłem i chwyciłem ją pod pachy, a w drugiej chwili posadziłem na barkach. - Lepiej, nie?
Offline
- Zaraz to ja mu wypierdolę gonga w ryj - powiedziałam Stilesowi do ucha. - Aleks-lateks /i banan i wszystko/, skarbie, znalazłeś już swój cel życia?
Offline
-Dobrze, a tobie?-Spytałem. Zignorowalem całkowicie Rowene.
Offline
- Wspaniale, zwłaszcza mając rozpieszczonego bachora za uchem. - Zaśmiałem się, trzymając ją za nogi. - Jeśli chcesz, mogę ci ją użyczyć. Słyszałem, że okropnie za sobą przepadacie. - Na mojej twarzy zagościł uśmiech sadysty.
Offline
- Nawet. Nie. Próbuj. - Syknęłam. - Aleks, chora istoto, nawet się do mnie zbliżaj. I nie dotykaj. Utoniesz. - Wskazałam palcem na chłopaka, a później na zbliżające się fale. - Pomożesz mi Heri, prawda? - Rzuciłam temu frajerowi kolejne spojrzenie typu "'umrzesz".
Offline
-Nie mam zamiaru..-przewrócilem oczami. -Jak ty z nią wytrzymujesz?
Offline
Wzruszyłem ramionami, czując jak Rowena podskakuje.
- Lubimy cię stary, noł problemo - rzuciłem z uśmiechem. - Czasem zdarzy się okres buntowniczy, taki mały ninja zabijaka. Musisz jej wybaczyć.
Offline
Szukałem już chyba wszędzie Sydney.. Wszedłem na plażę i szedłem przed siebie, wolajac ją.
Offline
- Wcale nie! - Szturchnęłam Stilesa w ramię i po chwili... - Boże. Heri. Pomyliłam Aleksa z Tobiasem. KAZIRODCZE RODZEŃSTWO?! - Krzyknęłam do tamtego.
Offline
-Jak mogłaś mnie z nim pomylić...-Zalamalem się. I spojrzałem na Tobiasa.
Offline
Przeniosłem wzrok na drugiego.
- Wybacz, bro. Masz dziewczęcą twarz, nic dziwnego, że tak długo ją zwodziłeś. - Ponownie wzruszyłem ramionami. - Co tu szukasz, Robetez?
Offline
-Odwal się Rowena!-Warknalem. - Szukam Sydney
Offline
Miłość rodzeństwa, blah.
- Sydney cię nie kocha, przykro mi. Pewnie spierdoliła od ciebie, bo wchodzenie do łóżka komu się popadnie nie jest zbytnio dobre na popisanie się. Ahh, chociaż ciebie nikt nie chce. To dlatego gustujesz w siostrze! - Klasnęłam w dłonie.
Offline
- Ejejej, przystopuj Tobias. - Wyciągnąłem dłoń przed siebie. - Przypominam, że rozmawiasz z czternastolatką, w dodatku nie zwykłą czternastolatką, więc radzę przystopować swój niewyparzony język. Może czas zapisać się do szkoły? Stamtąd przynajmniej wyniósł byś więcej niż kilka słabych tekstów pokroju "odwal się cioto", bo takie coś możesz powiedzieć sam do siebie w lustrze.
Offline
Zasmialem się. Wspolczuje mu... Chociaż nie, dobrze mu tak.
Offline
- Uwielbiam cię, Heri. - odkrzekłam z uśmiechem na ustach. - Tobiasie, to czemu szukasz swojej siostry? Zachowujesz się zupełnie jak dominat. Biedna, nie ma ojca, a ty próbujesz jej go zastąpić i to jeszcze w złej postaci.
Offline
-Nie twój interes.-Przewrocilem oczami. -Widzieliście ją?
Offline
- Na twojej twarzy widnieje uśmiech zboczeńca, to źle świadczy Robetez. - Zauważyłem. Skrzyżowałem ramiona na piersi, wbijając w niego wzrok. - Zostaw Sydney w spokoju, nieudaczniku.
Offline
- I tak nie zamoczysz. Laska jest straaaasznie skryta. No i nie jest łatwa tak jak ty, sorry not sorry. - Uśmiechnęłam się sztucznie. - A może ty chcesz się utopić?
Offline
-Nie jestem latwy!
Idź się zabij.
Minalem ich i poszedłem dalej szukać Sydney.
Offline