Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Podziękować za co?- wzięłam kolejny łyk. Dopiero teraz sobie uświadomiłam jaka byłam spragniona. I głodna.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Za to gdzie szukać mieszkania- wziąłem głęboki łyk piwa ze swojego kufla.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Miło mi, że mogłam pomóc.- Patrzyłam w jego ciemne oczy. Kogoś mi przypominał... Tylko kogo?- a jak z mieszkaniem dla nich, znaleźli coś?- wskazałam głowę na członków jego zespołu, którzy stali i pili przy barze.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Odwróciłem się by spojrzeć na kogo wskazywała.
- Tak, spokojnie, oni osobno wszystko sobie załatwili- poczułem wibracje w kieszeni- przepraszam na chwilę- burknąłem i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Dopiłem resztkę piwa, wstałem i oddaliłem się kilka kroków.
- Halo?
- W ciągu trzech dni zostaną do ciebie dostarczone nasze najnowsze informacje jakie udało nam się uzyskać. Bądź czujny. - mówił kobiecy głos, który bardzo dobrze znałem. Moja partnerka w służbie została w biurze i miała mi wszystko przekazywać.
- I naprawdę musisz mi to mówić o tej porze?- niemal czułem jak przewróciła oczami po drugiej stronie słuchawki.
- Szczerze miałam to zrobić wcześniej, ale zapomniałam. Gdyby szef jutro zobaczył, że tego nie zrobiłam zabiłby mnie- zachichotała- Poza tym tęsknimy już za tobą w biurze- teraz to ja przewróciłem oczami- Jak ci idzie muzykowanie?
- O wiele lepiej niż korpo praca, możemy pogadać kiedy indziej?
- Oh no dobrze dobrze, już nie przeszkadzam, twoja matka była u mnie i prosiła byś do niej zadzwonił. Podobno nie rozmawiałeś z nią odkąd wyjechałeś.
- Taaa... Zadzwonię, pa- rozłączyłem się.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Podczas gdy on rozmawiał dokończyłam wodę i powoli zaczęłam zbierać się ku wyjściu.
- Miłość wzywa?- spytałam się z lekkim uśmiechem gdy wrócił do mnie.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Co? Nnie, to moja ee... Siostra- pośpiesznie wymyśliłem. Miałem nadzieję, że nic nie słyszała z rozmowy telefonicznej. - wychodzisz już?- dziewczyna wstała i poprawiła bluzę na sobie. W jej kieszeni coś się ruszało. Wbiłem wzrok w wybrzuszony materiał.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Niestety muszę jutro wcześnie wstać- powiedziałam nieco zmęczonym głosem. Nagle poczułam, jak mój gryzoń rusza się w kieszeni, w którą mężczyzna wbił wzrok. - Oh, to tylko mój szczur- wyjęła go dyskretnie z kieszeni- Spał sobie wcześniej, a nie wyjmowała go bo wiesz, sanepid i te sprawy.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Spojrzałem że strachem na zwierzę w jej dłoni. Chyba pobladłem.
- Em... Nie za bardzo przepadam za szczurami- prawie potknąłem się o krzesło cofając się- nigdy nie miałem z nimi dobrych doświadczeń... Błagam cię schowaj go. - chyba zacząłem się pocić. Dziewczyna widocznie powstrzymała się od śmiechu i z powrotem włożyła szczurzysko do kieszeni. - Dziękuję. Słuchaj, nie potrzebujesz może podwózki?
Ostatnio edytowany przez Jaxon Knight (2017-05-08 01:07:45)
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
- Żebyś zobaczył gdzie mieszkam? W życiu. Poza tym piłeś- odpowiedziałam idąc powoli w stronę drzwi.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Ruszyłem za nią.
- To może cię odprowadzić- wystarczyło mi samo jej spojrzenie mówiące nie. - To może przyjdziesz chociaż na następny koncert? W sobotę o 22:30.- desperacko rzuciłem gdy stała już w drzwiach.
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch.
Offline
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego starania. Musiałam przyznać sobie, że chyba go polubiłam. Stojąc w drzwiach odwróciłam się i przez chwilę patrzyłam w jego oczy. - Może. - odpowiedziałam. Zrobiłam krok na zewnątrz, lecz jeszcze się obróciłam. - Narazie. - rzuciłam w jego stronę. On podniósł rękę na pożegnanie. Wyszłam na ulicę, a rześkie powietrze owiało mi twarz. W drodze do domu kupiłam spaghetti na wynos w jednej z włoskich budek.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Usiadłam przy barze, czekając, aż podejdzie chłopak. W końcu zawołałam go.
- Przyjdziesz tutaj czy ja mam przyjść?!
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Podszedłem do dziewczyny.
- Zanim zaczniesz się mieć pretensje, wiedz, że ja sam nie wiedziałem co to tak naprawdę jest.
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Zrób mi jakiegoś drinka i sobie w sumie też. Musimy porozmawiać. - mówię
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- A gdzie krzyki? - zapytałem zdziwiony i złapałem za szklanki.
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Jeszcze nie koniec rozmowy więc jeszcze mogą być krzyki. - zaśmiałam się a chłopak skończył nalewać alkochol
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Trzymaj. - podałem dziewczynie drinka. - Jak rozmowa? - zapytałem chociaż znałem odpowiedź
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Podziwiałam podłogę w jego gabinecie. Nie zmieni mi misji i chyba wziął mnie za jakąś chorą psychicznie. - odpowiedziałam
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Cholernie mi przykro - odprałem
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Możesz skończyć? Myślę, że wiedziałeś o co chodzi w tej całej organizacji. Ile dostałeś pieniędzy dzięki mnie? - zapytałam
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Ester, nie zrobił bym tego. I nic nie dostałem, bo nic nie zrobiłem. - Przypomniałem sobie o Elise
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- To skąd wiesz o tym cholernym miejscu? - zapytałam - Przecież sam z siebie nie mogłeś tam się znaleść
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
- Od Znajomej.. o ile można ją tak nazwać. - odparłem
Ostatnio edytowany przez Ben Smith (2017-05-08 16:34:42)
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Ach tak, ktoś złamał ci serce? Gratuluje, ale w sumie to dosyć śmieszne. - odpowiedziałam
"JEŚLI NIE MASZ DO POWIEDZENIA NICZEGO MIŁEGO, MILCZ."
Offline
Wybuchłem śmiechem.
- Nikt nie złamał mi serca po prostu spodobała mi się ta dziewczyna i tyle, nic nas nie łączyło po za łóżkiem.
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline