Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Mówisz tak, bo nie jechałeś ze mną - śmieję się. - Ale nie będę cię straszyć. Z reguły staram się jeździć normalnie... Chyba, że mam ku czemu innemu warunki. - Szczerzę się lekko. Zamawiam sobie wodę do picia. Patrzę na zegarek i marszczę brwi. - Kurczę, tylko że ja niedługo będę musiała się zbierać, bo jutro mam kolokwium. - Wzdycham lekko.
Kurczę, kompletnie o tym zapomniałam...
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
Unoszę wysoko brwi.
- Wiesz... może w takim razie lepsza była by kawa...? Chyba, że wszystko ogarniasz. Ale to tak na wszelki wypadek. - Znów macham ręką za siebie.
Wstaję ze stołka i powoli ruszam w stronę drzwi. - Musisz zdążyć się wyspać. I musisz to zdać. - Uśmiecham się do siebie.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Uśmiecham się delikatnie i idę za nim.
- Kawa może kiedy indziej. Wolę dzisiaj zasnąć. - Wyciągam kluczyki z kieszeni. - Dam radę. Chyba. - Marszczę brwi.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
- Jesteś pewna? - pytam na wszelki wypadek. - Wiesz, jak coś jestem jeszcze w stanie trzeźwości i mogę to załatwić. - Spoglądam na nią badawczo.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Kiwam lekko głową.
- Jestem pewna, ale dzięki. - Uśmiecham się lekko. - To co? Podwieźć cię gdzieś? - Marszczę brwi. - Niestety nie mam dwóch kasków.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
- Um... Możesz do Centrum, ale lepiej tam gdzie masz bliżej. Odnajdę się. - Uśmiecham się lekko.
I tak muszę jeszcze iść do cholernego Hansa.
- Poza tym bez kasku jest nawet lepiej. Co jak co, ale tobie ufam. I zgadza się, mówię to po dziewięćdziesięciu paru minutach. - Uśmiech mi się powiększa.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Unoszę lekko brwi rozbawiona.
- Niezła doza zaufania. Większa chyba nawet niż moja. - Uśmiecham się szeroko i siadam na motocykl. - Dobra, wybawco. Trzymaj się. Mam nadzieję, że nie zrobię ci krzywdy, bo szkoda by było.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
- W sumie to tak, ale może będę mieć ładną trumnę jak już. - Siadam zaraz za dziewczyną i znów marszczę brwi. - Jak to było? Na koniec świata i jeszcze dalej?
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
- Najdalej, jak się da - śmieję się krótko i zakładam kask. - Jedziemy, Pozytywne, Ale Rozdęte Ego.
Uśmiecham się lekko i ruszam spod klubu.
Może jednak pójście do tego klubu się opłaciło? W duchu cieszę się, że mam kask. Przynajmniej nie widać moich czerwonych policzków.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
- Ja przyszłam się zabawić - odparłam kiwając się na boki. - Potańczyć, zagadać - dodałam bardziej uwodzicielskim tonem. - Lubię takie klimaty. To co pijemy?
Spojrzałam na niego pytająco i uniosłam jedną brew do góry.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Pewnie! Na co masz ochotę? - spojrzałem pytająco
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Piwo z sokiem - odparłam. - Dobra, to skoro nie kobieta, to co? - ciągnęłam dalej. Uśmiechnęłam się słodko.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zawołałem barmana i zamówiłem dwa piwa w tym jedno z sokiem.
- A jak myślisz po co się chodzi do klubu?
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Tańczyć, zaliczyć kogoś - wymieniam. - No i ulic się. Zazwyczaj jednak ludzie przychodzą po więcej niż upić się - Zachichotała. - Często bywam w klubach więc wiem. - Wydęłam wargi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Hymmm... chodzisz do klubu, żeby kogoś zaliczyć? Pewnie jestem twoim kolejnym celem na liście. - zaśmiałem się
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Nie powiedziałam, że ja - rzuciłam uwodzicielsko i przygryzłam wargę. - Ja lubię się bawić. - Zaśmiałam się. - Poza tym, jestem wystarczająco ładna, aby zaciągnąć do łóżka faceta, który nie jest schlany po pachy. Mówienie, że jesteś kolejnym celem... Jest dosyć rzeczowe. Ja chcę cię na razie poznać - wytłumaczyłam, biorąc piwo z blatu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie przygryzaj wargi chyba, że bardzo chcesz przyśpieszyć naszą znajomość. - rzucam szybko
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Czyli jednak chciałbys być moją kolejną ofiarą? - zapytałam, powoli upijając piwo. Cały czas zmysłowo przyglądałam się mężczyźnie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A może to ty będziesz moją ofiarą? - zaśmiałem się
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Wątpię - mruknęłam z szerokim uśmiechem i oblzałam wargi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Oblizywanie też nie wchodzi w grę. Widzę, że jednak bardzo chcesz przyśpieszyć naszą znajomość.
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Nie wiem czemu ale bardzo bawiła mnie jego postawa, a jednocześnie poczułam ukucie ciekawości.
- Może chcesz zatańczyć? - spytałam i dopiłam swoje piwo. Wolałabym się nie upijać.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Tańczyć? U mnie czy u ciebie? - zapytałem ciekawy jej reakcji
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
- Zwierzak z ciebie - skarciłam go, krzywąc się teatralnie. Potem jednak się uśmiechnęłam. - Zastanowię się - zaczęłam mówić, wstając z krzesła - gdy będziemy iść w stronę wyjścia. - Uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę. Zaczęłam lekko kołysać biodrami.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A jednak! - wstaję od baru - Wiedziałem że nie oprzesz się mojemu urokowi.
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline