Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Okey idź na lewo, ja idę na prawo. Za 15 min przy barze okey? -pytam
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia
Offline
- Jasne. Dzięki. - Odpowiadam i zaczynam się rozglądać, wchodząc coraz w tłum.
Nie dzisiaj... dzisiaj nie mogę nikogo zranić.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
- Za czym się tak rozgladasz? - zapytałam uwodzicielsko, młodego mężczyzne siedzącego przy barze.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Sam nie wiem. Jestem Ben, a ty? -uśmiecham się
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś? To Hans. A wiesz jaki on jest - stwierdziłem, starając się nie mówić o nim zbyt dużo. A przynajmniej tego czego bym żałował.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Uniosłem brew w górę.
- Mam rozumieć, że ten zakaz cię nie dotyczy? - mruknąłem.
"Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy, tak jak okręt potrzebuje balastu, by płynąć prosto i równo."
Offline
Usiadłam z gracją na krześle barowym. Zagryzłam wargę.
- Eli - przedstawiłam się. - Przyszedłeś pić? Jakieś problemy z kobietą? - spytałam wprost. Takich najłatwiej uwieść i zwabić do sekty.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Chłopak, z którym akurat tańczyłam, wydawał się strasznie... nachalny. Nie wiem, ile razy musiałam podnosić jego dłonie z mojej pupy... żałosne. Gdy zaczął mnie obmacywać, odsunęłam się lekko, ale stanowczo.
- Umm... muszę... iść - mruknęłam. Wydawał się nieprzekonany. Uśmiechnęłam się promiennie. - Właśnie widzę mojego chłopaka i nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył, co robisz.
Złapałam pierwszego lepszego chłopaka pod ramię i ucałowałam go w policzek. Zrobiłam się czerwona na twarzy. Mam nadzieję, że nie jest jakimś zboczeńcem... No i że mnie nie wyda.
- Cześć, skarbie. Może pójdziemy gdzieś... dalej? - Powiedziałam i odciągnęłam go kawałek dalej.
Gdy w końcu zniknęliśmy z zasięgu wzroku tego kolesia, puściłam mulata. Założyłam włosy za uszy zażenowana.
- Przepraszam. To było żałosne, ale nie dało się go inaczej odstraszyć.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
- Nie mam problemów z kobietą. I tak jestem tutaj żeby w jakimś sensie pić. A ty, co tu robisz? - pytam zaciekawiony. Jest całkiem niezła
" J’ai fait un peu de bien, c’est mon meilleur ouvrage."
Offline
Podniosłam przerażony wzrok na chłopaka.
- Ja... um... - Zatkało mnie. Nie wiedziałam, że on tu będzie. Że ktokolwiek z nich tu będzie. - Ci ludzie. Wszędzie ich pełno - uśmiechnęłam się nerwowo.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Wspaniale, Benjamin. Wplącz się jeszcze w rozmowę z sekciarską wariatką. Tak jakbym do cholery nie unikał kogokolwiek z nich wszystkich.
- Tak, też żałuję, że ich pełno - przewracam oczami. - Żyjesz? - Dodaję od niechcenia.
Can you save my bastard soul?
Offline
Unoszę brwi, a po chwili uśmiecham się do niej.
- Wszystko okej, serio. - Stwierdzam. - Ten gość raczej nie pobaluje za długo... - spoglądam w tłum.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Wydaje się... normalny. Choć moja ocena jest chyba dość słaba, jeśli chodzi o intencje ludzi. Przechylam lekko głowę.
- Tak myślisz? - Odwracam się, choć oczywiście już dawno go nie widać. - Straszny palant... Nie wiem, za kogo się uważa.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
- Więc co dzisiaj robimy? Szykujemy małe polowanko? Siedzimy i pijemy? A może czekamy na kogoś konkretnego?- muzyka dudniła mi w głowie. Nie byłam tu nawet godziny, a już miałam dość. Nie mogłam przestać myśleć o rzeczach, które mogłam robić w tym czasie.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Kiwam głową i krzywię się gdy ten ktoś tam daleko wywraca się o podest, co wygląda strasznie komicznie.
- Tjaa, dziwny przypadek - śmieję się pod nosem. - Ale ważne, że ci nie jest, um... - i w tym momencie zgubiłem wątek.
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Jeszcze tu jestem. Stoję i oddycham... - zagryzłam wargę. Przez chwilę myśli kotłowały się w mojej głowie. Gdy nagle przed oczami stanęła mi jedyna osoba, o której chciałabym zapomnieć. - Jest tu Hans? - spytałam piskliwie.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Marszczę brwi.
- Chuj go wie. Wolę nie wiedzieć. - Przewracam oczami. - Z reguły nie przebywa z plebsem jak my.
Upijam łyka wody.
Can you save my bastard soul?
Offline
- Zabijam czas. Choć raczej nie wolno nam się obijać, co? - Zauważyłem, że nie jestem jedyny, który nie przepada za tutejszym klimatem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- "Um" co? - Dopytuję się, po czym zaczynam się śmiać. - Chyba wiem, co "um". Mi się często zdarza wyłączyć w trakcie rozmowy. - Kręcę głową rozbawiona, po czym podaję mu rękę i przedstawiam się - Arte. Mogę poznać imię mojego przymuszonego wybawcy?
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline
Potakuję z wolna głową.
- W sumie to i lepiej... Pewnie ma co robić. - Westchnęłam. Mimo jego nieobecności denerwowałam się. Miałam wrażenie, że ktoś inny mnie zaraz rozpozna i doniesie Hansowi. Lub uzna za kompletną wariatkę, jak to bywało.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Mój wzrok powoli sunął po osobach znajdujących się w klubie, aż spoczął na dziewczynie stojącej obok naszego Bena.
- Spójrz kogo tutaj przywiało- kiwnęłam w jej stronę by naprowadzić Casa.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Tobias. - Śmieję się zmieszany i podaję jej rękę. - Zwykle nie brakuje mi języka w gardle, ale... to chyba alkohol. Nieważne. - Macham ręką za siebie. - To... co sprowadziło cię w to dziwne miejsce? Znaczy, oprócz nóg. - Dodaję.
Ostatnio edytowany przez Tobias Carls (2017-04-28 21:15:54)
If the sky can crack
there must be some way back
to love and only love
Offline
Ciekawe kto teraz jest Fap Ręką Hansa, skoro Cas siedzi tutaj.
Kiwam głową. Milczę przez dłuższy czas nie chcąc więcej prowadzić rozmowy. Opróżniam szklankę z wody i zamawiam kolejną. Korci mnie jednak jedno pytanie.
- Nie boisz się tutaj przychodzić, Lily? - Pytam, wzruszając z automatu ramionami.
Can you save my bastard soul?
Offline
Zmarszczyłem brwi, gdy Charlotte dostrzegła Lily.
- Zwariowała do reszty? - mruknąłem. Jest poszukiwana w całym kraju, a przychodzi do klubu, jak nigdy nic. - Co z tym robimy? - zwróciłem się do Lottie, choć wiedziałem, jak należy postąpić. Hans.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Motocykl! - Śmieję się. - Generalnie koleżanka poleciła mi klub. Lubię sobie czasem potańczyć, ale tutaj chyba jednak jest za duży ścisk jak dla mnie. - Obracam pierścionek na palcu. - A ty co robisz? Wyglądałeś, jakbyś kogoś szukał. Przepraszam, przeszkodziłam ci tak zupełnie bez zastanowienia - mówię nieco zmartwiona.
Today I woke up with that whole purpose driven princess warrior save the world kind of vibe.
Offline