Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Taksówka nie stoi daleko - mruknąłem. - W ogóle, jak się tu znalazłyście?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
ALE JA NIE JESTEM PIJANA! No może troszkę... ALE PRAWIE NIE JESTEM!!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przybliżyłam się do Casimira tak, by Elise nie słyszała nas do końca.
- Ona potrzebowała się odstresować. Szczególnie po tej misji. Jako dobra starsza koleżanka zabrałam ją. Poza tym babskie sprawy- uśmiechnęłam się tajemniczo.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Przewróciłem oczami, odwracając się w stronę głupio uśmiechającej Elise.
- Jak dużo wypila? - spytałem zmęczonym głosem. Staliśmy z Charlotte w pewnej odległości od niej. - Dobra. To mi wystarczy - stwierdziłem po tym, jak zaczęła lizać kieliszek. - Idziemy. - Zarzuciłem ją sobie na ramię. - To nie był mężczyzna, Elise. Był zbyt kruchy, jak na ciebie.
Wiadomość dodana po 31 s:
Przewróciłem oczami, odwracając się w stronę głupio uśmiechającej Elise.
- Jak dużo wypila? - spytałem zmęczonym głosem. Staliśmy z Charlotte w pewnej odległości od niej. - Dobra. To mi wystarczy - stwierdziłem po tym, jak zaczęła lizać kieliszek. - Idziemy. - Zarzuciłem ją sobie na ramię. - To nie był mężczyzna, Elise. Był zbyt kruchy, jak na ciebie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Znów zachichotałam.
- Jaki mężczyzna...? Jak to kruchy? - pytałam rozbawiona. - Możesz mnie postawić?! Jesteeeem duuuuża! Umiem chodzić, Caaas - oznajmiłam. - W ogóle czemu jesteś taki zły? Coś cię zdenerwowało? Nie chciałam cie zdenerwować! Czy to przeze mnie? Jesteś zły? - pytałam bez sensu, nie czekając na odpowiedź.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Otworzyłam drzwi by Cas bez problemu wyniósł Elise z klubu. Rozejrzałam się za jego samochodem.
- Gdzie masz kluczyki? To ci otworzę- nagle El stwierdziła, że jej niedobrze.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Ej, Cas serio, postaw mnie już - poprosiłam, czując mdłości.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Postawiłem ją tuż przy samochodzie. Odkluczyłem auto i spojrzałem na nie zrezygnowany.
- Jensen siadasz z przodu - oznajmiłem chłodno. - Ty Johansen... No cóż. Nie będę ryzykować brudnymi siedzeniami. - Otworzyłem bagażnik i powoli wpakowałem tam Elise. - Miłej podróży - szepnąłem i zamknąłem klapę. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Bosze kocham cię- powiedziałam gdy Casimir wpakowywał Elise. Usiadłam z przodu i włączyłam radio. - To było podłe. Ale i piękne. Szanuję bardzo. Wiesz gdzie mieszkam, prawda?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- ZIUU, TAK JESZCZE NIE JECHAŁAM! Eeeej, tu jest lampeczka! Pstryk, pstryk, pstryk...- zapala i gasi lampkę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Kiwnąłem głową.
- Wiem. Nie dałaś się ponieść, jak Elise. Coś się wydarzyło u niej na misji? - spytałem zainteresowany.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Boże, jaki tu porządek. Cas, ty chyba jesteś jakimś pedantem???
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie jestem pewna, mówiła, że było spokojnie. Inaczej Klaudiusz już byłby niewidomy- wystawiłam rękę przez okno i przymknęłam oczy czując wiatr we włosach.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Przez cały czas chichotałam. Wszytko było takie zabawne. Głos Charlotte, głos Casimira. Silnik samochodu też był zabawny. I jak auto podskakiwało. Zaczęłam pukać pięściami w podłogę bagażnika.
- Puk, puk, puk, nic wam nie powiem!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Zapewne. - Westchnąłem. - Schowaj to, jeśli nie chcesz mieć ujebanej ręki. Zderzenie ze słupem nie jest jednym z najmilszych. - Przewróciłem oczami, jednak dziewczyna mnie nie posłuchała. - Nie będę się z tobą bawił - stwierdziłem chłodno i zasunąłem szybę. Ta jednak zatrzymała się w połowie z zaklinowaną ręką Charlotte. - Wyjmij to, bo blokujesz przejście.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Uśmiechnęłam się do niego sadystycznie. Powoli wyjęłam rękę i westchnęłam.
- W zasadzie, dlaczego ludzie piją alkohol? Co w tym takiego jest?- zapytałam filozoficznie.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Ej, ej, ej?? Czeemu Charlotte siedzi z przoduu? To niesprawiedliwe. Też chcę tam siedzieć, ugh. - Westchnęłam naburmuszona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Niezbyt mnie to interesuje. Jednak wiem dlaczego inni go nie piją. By nie skończyć, jak ta idiotka w bagażniku - prychnąłem. - Przez moment myślałem, że chciałaś do niej dołączyć.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Czemu nikt mnie nie sluchaaa?!?!? - Krzyknęłam i zaczęłam uderzać nogami w ścianki bagażnika.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Oh proszę, przecież wiesz, że jako jedna z niewielu osób w tej sekcie się szanuję- prychnęłam. W tym momencie w radiu zaczęło lecieć sweter dreams. Zaczęłam nucić pod nosem. Casimir spojrzał na mnie zaskoczony, bo rzadko śpiewam przy członkach sekty.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Jeszcze - mruknąłem. Jechaliśmy w ciszy, którą zagłuszał jedynie śpiew Lottie i krzyki Elise. - Nie wiedziałem, że śpiewasz. Tak dobrze. Jeszcze po pijanemu. - Uniosłem brwi.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Daleeeko jeszcze? Kiedy będziemy? Czy mogę usiąść z przodu? Proszee...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Uśmiechnęłam się na komplement śpiewając refren. Przyglądałam się przez okno wiecznie żywemu miastu. Gdy piosenka się skończyła jechaliśmy chwilę w ciszy. Co jakiś czas słychać było stukanie Elise. Nagle wybuchłam zmęczonym śmiechem.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Zajechałem pod dom Lottie.
- Pomóc ci? Nie wyglądasz najlepiej - skrzywiłem się.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Ugh ugh ugh - jęczałam dalej. - Caaaasimir... Niedobrze mi w tej pozycji... Ja muszę usiąść - powiedziałam słabym głosem. - Charlotte... Powiedz mu, że ma mnie wypuścić... No weźcie no... Nie chce rzygać. Omg, no proszę noo...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline