Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Co ona znowu odpierdala? Upiła się? Serio Lottie?
Do Lottie:
Jesteś pijana?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Do Casablanca:
Ja nie, tzn trochę wypiłam,
Ale Elise jest ze mną i będę potrzebowała pomocy,
Aby ją wywlec do domu
-Cas odwiezie nas do domu jakby co, to może teraz ty mi coś opowiesz?
Ostatnio edytowany przez Charlotte Jensen (2017-05-15 21:31:05)
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Do Lottie:
Taksówka nie stoi daleko.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Jaaa? A co mam opowiadać? - spytałam rozbawiona. - Chcesz słuchać o tej pieprzonej misji z Klausem? Hihi...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jeśli chcesz bym ją wysłuchała- lenny face
Do: Casablanca
I tak cię kocham
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Musieliśmy udawać małżeństwo. - Wzdrygnęłam się teatralnie i dopiłam to co miałam w szklance. - Zrobiłam to co musiałam zrobić, żałuję tylko, że nie wybuchnęłam go przez okno. Z 10 piętra ładnie by się rozplaskał na ziemi - mówiąc to uniosłam jedna dłoń, a potem opuściłam ją na drugą, udając spadające ciało uderzające w ziemię. - Plać - mruknęłam, klaszcząc.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pijani ludzie mnie brzydzą, jednak w Elise było coś uroczego.
- Nigdy go nie lubiłam, zawsze mnie jakoś odstręczał, a jesteśmy w tej sekcie razem od początku. Powinien skończyć jak Lily. Nie rozumiem człowieka tak bardzo- stwierdziłam.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Zmarszczyłam nos i przechyliłam głowę w bok.
- Może by tak Marie niechcący przesadziła z jakąś karą - zaproponowałam i zaśmiałam się niewinnie. Trochę jak małe dziecko, które planuje popalić nocą swoich śpiących rodziców.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- O tak- zaśmiałam się. Głowa mnie rozbolała od słuchania przez kilka godzin dudniącej muzyki. Gdzie ten Cas.- ale jak widzę przeżyłaś misję bez większych sensacji?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Taaa, jak by były jakieś sensacje to ten świr nie miał by oczu - oznajmiłam. - Było dosyć spokojnie - dodałam. - Nie było złe, choć nie chce więcej z nim pracować. Chyba się pochlastam prędzej - obiecałam i wywróciłam oczami.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Może powinnam Arwellowi tak wydłubać oczy?
- szanowałabym- odrzekłam. Nagle sobie uświadomiłam, że jest sobota. Dziś wieczorem miał być koncert chłopaka z perkusją. Fuck. Zamówiłam kolejnego drinka.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- zastanawiam się tylko... - Westchnęłam ciężko. - Jak bardzo byłby zły Hans... Gdybym to zrobiła - powiedziałam z delikatnym smutkiem w głosie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Szczerze nie wiem, ale myślę, że klaudiusz też siada Hansowi na nerwach, może gdyby miał dobry dzoeń...- zastanowiłam się- jeszcze się nie zdarzyło żadne morderstwo pomiędzy członkami.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- NO TO JA BĘDĘ PIERWSZA! - stwierdziłam i roześmiałam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Kilka osób się na nas spojrzało. Zaśmiałam się.
- Chyba powiedziałaś to trochę za głośno.- w zasadzie to ile ona już wypiła? Ile ja już wypiłam?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Prychnęłam z pogardą.
- JAK CHCĄ ŻEBY BYŁO CISZEJ TO NIECH IDĄ DO BABCI NA HERBATKĘ - powiedziałam równie głośno. Westchnęłam teatralnie i kiwnęłam ręką na barmana aby podał kolejną porcję alkoholu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przewróciłam oczami. Gdzie ten Cas? Głodna jestem. Spytałam się barmana czy mają może coś do jedzenia. Patrzyłam na coraz bardziej chwiejną Elise.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Daaalej jesteś spięta, Charlooootte - stwierdziłam i z uśmiechem napiłam się ze szklanki. - A to ty się miałaś wyczliałtować - dodałam z niesmakiem. - Chcesz wyjść?!? To możemy wyjść!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Jesteś pewna, że będziesz w stanie ustać na nogach?- spojrzałam na nią z konsternacją. - może lepiej poczekajmy na Casablancę, przecież w tym mieście tyle może się zdarzyć dwóm nieświadomym kobietom, jeszcze do jakiejś sekty nas porwą- iks de
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Wpadłem do klubu zły jak nigdy wcześniej. O co byłeś zły, Casimirze? Kilka minut zajęło mi znalezienie dwóch głupich kobiet. Podszedłem do nich i nerwowo złapałem Lottie za łokieć.
- Pokładałem w tobie więcej rozsądku - warknąłem, a mój wzrok przeniósł się na Elise. - O tobie nawet nie wspomnę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Jedyne czego teraz w życiu się boję to śmierci, bo nic gorszego mnie już nie spotka - oznajmiłam z pijackim przekonaniem. Dopiłam koooolejny napój i z impetem odstawiam szklankę na blat barowy. - Wychodzimy! - zażądałam i wstałam. Nie było taaak strasznie źle. Tylko trochę się kiwałam na boki. - Eee, dam radę - powiedziałam wesoło. - Mam dosyć tych szpetnych kolesi GAPIĄCYCH SIE NA MÓJ TYŁEK - zaczęłam mówić głośnym szeptem, a ostatnie słowa wykrzyczałam aby na pewno usłyszeli. Skupiłam, a przynajmniej próbowałam skupić, całą uwagę na Charlotte.
Jednak zanim dziewczyna się odezwała wpadł Casimir.
- No ale co? - spytałam z pretensją. Chciałam być poważna no ale no nie mogłam no. Parsknęłam śmiechem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wstałam spokojnie nawet się nie kiwając. Czułam lekkie szumienie w głowie, jednak mój umysł był przytomny.
- O Casimir, wziąłeś ze sobą portfel?- zażartowałam- nie musisz mnie trzymać za rękę, naprawdę, to że nie pije alkoholu nie znaczy że mam słabą głowę
Ostatnio edytowany przez Charlotte Jensen (2017-05-16 22:16:30)
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Chyba sobie żartujesz - prychnąłem. - Wychodzimy stąd. Natychmiast.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Tak, tak, tak, tak, tak - mruczalam rozbawiona pod nosem. - Właśnie wychodziłyśmy! - oznajmiłam. Przejrzałam soe Casimirowi. - Ty wiesz... Że jesteś słodki kiedy... Się denerwujesz! - Zachichotałam i Zmarszczyłam nosek.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przewróciłam oczami.
- Trzeba ją.zawieźć do domu- powiedziałam bezgłośnie tak, by Casimir mógł wyczytać to z moich warg.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline