Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Napiłam się porządnie ze szklanki. Barman wziął sobie za honor zrobienia drinka, który mi posmakuje.
- Próbowałam popełnić samobójstwo. Miałam dość wszystkiego- powiedziałam bawiąc się płynem w kieliszku. - a on mnie znalazł.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Trochę mnie zamurowało.
- O mój Boże, dobra. - Pokręciłam głową. - Wybacz, nie chciałam... - Westchnęłam. - On wziął sobie za cel aby ci pomóc, a ty masz go już dość?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Przepraszam, nie powinnam o tym mówić, miałyśmy się dobrze bawić. Ale po części i tak i nie. Postanowił mi pomóc. Wtedy byłam dość samotna w sekcie. Casimira był strasznym gówniakiem. No i wyszło tak, że byliśmy kimś na wzór przyjaciół. Aż pewnego dnia Hans wysłał nas razem na misję. Podobną do tej twojej. - ciągnęłam historię.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Skoro się przyjaźniliście to chyba nie było z tym problemu. - Zaśmiałam się, odróżniając kolejną szklankę alkoholu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ale po tej misji był. Widzisz, czy kiedykolwiek byłaś na kogoś wściekła, ponieważ zrobił coś, na co nie miał wyboru, a to wszystko przez ciebie?- chyba trochę poplątałam. Patrzyłam jak dziewczyna powoli wpada w stan upojenia. Spojrzałam w swoją szklankę. potrzebuję czegoś mocniejszego
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Charlotte poprosiła o kolejną szklankę alkoholu.
- Ja też poproszę - dodałam. - Czekaj, czekaj, czekaj... Omg, pogubiłam się - zaśmiałam się. - Da radę to prościej powiedzieć? - poprosiłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Widzisz, ktoś taki jak ja i on nie są w stanie być razem. Zniszczylibyśmy siebie nawzajem. Nasze charaktery są zmuszone na bycie samotnikiem. - próbowałam ugryźć temat od innej strony.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Wywróciłam oczami.
- Nieprawda. Sratytaty - zaprzeczyłam. - Wmówiłaś to sobie. Widać, że ci się podoba, a skoro on ciągle do ciebie wraca to coś musi to znaczyć. Czas i pora coś z tym zrobić!
Uniosłam szklankę z alkoholem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Powiem tak, oboje nie nadajemy się do bycia w związku, porównała bym nad do dziecka, które wygra na loterii złotą rybkę. Jest nią zachwycony, ale zanim doniesie do domu rybka jest już martwa, bo całą drogę rzucał i trząsł nią jak jakiś debil, tam to mniej więcej wygląda.- miałam.nuż.dość alkoholu. To jest niedobre.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Charlotte. On. Ci. Się. Podoba. To widać, więc po prostu coś z tym zrób! Albo jaaa zrobię za cieebie!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Żeby to było takie proste- uśmiechnęłam się smutno- widzisz, nie jestem w stanie na niego patrzeć. Nienawidzę go.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- TO MIŁOŚĆ - stwierdziłam głośno. Przechyliłam głowę. - Choć w sumie... Ja się na tym nie znam, gdyż, ponieważ, iż... Moje relacje ograniczają się zazwyczaj do tygodnia, max dwóch - powiedziałam z przymrużeniem oczu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Jestem przegrywem.
- Nie wiem co to jest, ale na pewno nie miłość. Nie dopóki sama sobie nie wybaczę.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
EJ LUDY, ZMIENIŁAM ZDANIE I ROZMOWA JEST PO MISJI ELISE I W OGÓLE POTEM EDYTUJE CO TRZEBA NO ALE TERAZ MÓWIĘ ŻEBY NIE BYLO, NO XDDD
- No weź przestań - mruknęłam trochę wypadając z rytmu. - Nie jesteś w stanie z nim pogadać? Najlepiej w miejscu publicznym, wtedy nie można się wykłócać bo głupio - zaproponowałam i nie.moglam się powstrzymać od zachichotania.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie o to chodzi, widzisz Hans jest bardzo niebezpieczny gdy się rozmyśli. I popełniłam błąd. A to co zrobił Arwell było jego następstwem. Za każdym razem, gdy go widzę czuję się znowu, jak ostatniego dnia które spędziłam w Europie- zaczęłam nerwowo skubać skórkę przy palcu.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- To co soe stało? - spytałam prosto z mostu. Wypiłam do końca kolejną szklankę alkoholu, nawet nie wiedziałam już która to była z kolei.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Wiesz co grozi za związek z osobą spoza sekty, prawda?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Otworzyłam szerzej oczy.
- Dosyć nieprzyjemna kara - mruknęłam nieco pochmurniejąc.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Ano- wypiłam jednym łykiem całą zawartość kolejnego drinka. - Kara dla mnie, śmiertelna dla niego.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- No ale zaraz... - Próbowałam wszystko sobie ułożyć w tej pisanej blond główce ale gówno mi wychodziło z tego. - Zakochałaś się w kimmmś w tej Europie? - dopytywałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
/UWAGA HISTORIA ŻYCIA JAK KTOŚ CHCE MOŻE SOBIE PUŚCIĆ ANOTHER LOVE W TLE/
Uśmiechnęłam się smutno.
- Miał na imię Tom. Dotarcie na uniwersytet Harvarda jest jednym z moich największych osiągnięć w życiu.i najtrudniejszych Miałam tam współlokatorkę, która miała chłopaka. Tom był jego bratem, też studiował ale na innym wydziale. - napiłam się- chciał być poetą. Trochę razem muzykowaliśmy by sobie dorobić. i nie tylko to robiłam . Po skończeniu studiów Hans wysłał mnie na Islandię. Ii okłamał spotkaliśmy się tam. Widzisz, z początku miałam nie należeć do sekty. Po prostu wykonywałam zlecenie. Ale rozmyślił się. Tom gdy się dowiedział chciał mi pomóc. Chciał bym miała normalne życie. - czułam się pusta w środku. Po prostu pusta. - Aż pewnego dnia wracaliśmy z pracy, pracowałam w aptece, on zawsze wieczorem przychodził do mnie. Jakoś sobie radziliśmy. - dziwnie się czułam mówiąc o tym. Jedynie osoby będące naprawdę długo w sekcie wiedzą o tym- ale on czegoś zapomniał, nawet nie pamiętam czego. Dał mi klucze i wyszedł w noc. Chwilę później usłyszałam strzał. Mówiąc szczerze nie pamiętam dokładnie co się potem działo kłamiesz, pamiętasz wszystko i to z najmniejszymi szczegółami. Znalazłam go martwego w kałuży krwi. Następnego ranka byłam już tutaj, w Las Vegas na usługach Hansa. - przełknęłam głośno ślinę.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Siedziałam i gapiłam się tępo w Charlotte. Ona zawsze była dziwna, tak pozytywnie dziwna, oczywiście. Myślałam, że ona po prostu taka jest, że taka była od zawsze. Teraz wszystko soe odwróciła o sto osiemdziesiąt stopni.
Jedyne co zrobiłam to powoli popchnęłam szklankę z alkoholem w jej stronę. Smutki najlepiej zapić, no nie?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Spojrzałam smutno na szklankę Elise i wypiłam do dna to co w niej było. Nawet się nie skrzywiłam.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- O. Mój. Boże - westchnelam i oparłam policzek na dłoni. Przyglądałam się Charlotte. - To kompletnie chujowo - stwierdziłam. Zamrugałam kilka razy. - I tak po prostu wróciłaś... I nic? I dalej trzymasz to w sobie? Omg, omg, omg, dziewczyno. Wiem, ty się cały czas winna czuuuujesz za to! Boisz się. Nie jesteś skazana na samoooootność, tylko ją wybrałaś - powiedziałam głosem mądrości, czyli po prostu pierwszego lepszego pijaczyny spod monopolowego.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Widzę, że Elise ma już mocno promile we krwi. Spojrzałam na zegarek. 3 w nocy. Trzeba by rozluźnić atmosferę.
Do: Casablanca
Czy gdybyś miał być pierogiem,
jakie chciałbyś mieć nadzienie?
Klub tam gdzie zwykle
Charlotte
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline