Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Hans. Tak, to on. Tylko on potrafił mnie tak świdrować wzrokiem. Przestałam mieć te liczne obawy i pewna siebie zbliżyłam się do mężczyzny. Ale z drugiej strony... jego oczy były głębokie jak ocean, w którym można było się zgubić. Jak ocean, który zdawał się być gubiący, niemożliwy, wszechmocny.
A z tego oddziaływała z niego ludzka radość, co też było inne.
- Hans? - spytałam wreszcie ze złudną nadzieją.
Family don't end with blood
Offline
- Tak też możesz mnie nazywać, jeśli chcesz. - Odparłem z lekkim uśmiechem, unosząc ręce do góry w geście obronnym. - A twoje imię to...?
Offline
Nie Hans. Chociaż... nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to nie on. Był typem "Uhu, jestem super, wyrywam wszystko co się rusza." Mogła się to jednak okazać zdecydowanie prostsze niż sobie wymarzyłam. Poudajesz łatwą, a później pokażesz prawdziwe oblicze.
- Sądzę, że poznanie go może cię kosztować. - Zmarszczyłam brwi i przegryzłam wargę, patrząc jak przygląda mi się.
Family don't end with blood
Offline
- No dobrze... w takim razie, Brian - odparłem. - A kiedy mam szansę zasłużyć na poznanie twojego imienia...? - dodałem rozbawiony.
Nie wiedziałem czego się spodziewać. To było... inne. Dosyć zaskakujące.
Offline
- To zależy. - Powiedziałam wymijająco. - Od tego czy będzie szansa na kolejne spotkanie, rzecz jasna. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
Family don't end with blood
Offline
Uniosłem brwi.
- A może tak... przystopować na chwilę? - zaśmiałem się pod nosem. - Ledwo zaczęło się pierwsze.
Offline
- Fakt - podniosłam na niego wzrok. - To może... właśnie spróbujemy je rozkręcić? - zaproponowałam z niewinnym uśmiechem.
Family don't end with blood
Offline
Stanęłam pod jedynym znośnym klubie w Las Vegas. Wypatrywałam Elise. Jedną część mnie krzyczała uciekaj stąd wskakuj pod koc i udawaj, że nie istniejesz, alkohol jest beee ty go nie lubisz. Druga, że jesteś aspołecznym przegrywam i musisz wychodzić do ludzi. Aaaaaaaaaaa gdzie ona jest.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Dźgnęłam Charlotte palcami pod bokami, a dziewczyna pisnęła z zaskoczenia.
- No hej, laska - mruknęłam i odrzuciłam ją badawczym spojrzeniem. - Wyglądasz jak byś miała uciec.
Włożyłem dłonie do kieszeni obcisłych dżinsów.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Dotknęła się w miejsce gdzie mnie dźgnęła.
- Ała!- oby to było tego warte. - wchodzimy?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Nie, będziemy tutaj tak stać - zachochotałam. Złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę wejścia.
Tylko pleps stoi w tych głupich kolejkach, więc szybko weszliśmy do środka. W klubie było głośno i duszno.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Umieram. Jest głośno i duszno. Elise pociągnęła nas od razu w stronę baru. Barman się spytał co podać.
- Dla mnie wodę z miętą na początek.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Wybacz koleżance - powiedziałam w stronę mężczyzny. - Dwa piwa na początek, a potem będziemy prosić o coraz mocniejsze napoje. - Barman kiwnął głową. - Przyszłym pogadać, no nie? Sama powiedziałaś, że na trzeźwo nie dasz rady. - Klepnęłam ją po ramieniu.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Liczyłam, że może zapomnisz- krzywo się uśmiechnęłam. Barman podał nam piwo. Napiłam się i ledwo się powstrzymałam by nie wypluć. - blah alkohol, fujka- Elise zaśmiała się. Zwróciłam się do barmana. - To ja jednak może poproszę 3 shoty.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Świetny pomysł! - poparłam. - To ja jeszcze poproszę coś z dużą ilością procentów - dodałam. - Wyglądasz nieco lepiej - zauważyłam. - Przesłałaś się trochę, prawda?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- o tak, i to sporo- wypiłam na raz wszystkie- co to jest?- powiedziałam gdy wypiłam ostatni kieliszek. Barman spojrzał na mnie lekko rozbawiony.
"Wódka- skrzywiłam się.
- Macie tu słabą wódkę. - stwierdziłam. W tej samej chwili.postaeił przede mną sok pomarańczowy.
- Nie zamawiałam tego.
"To jest popitka- rzuciłam mu jedynie sceptyczne spojrzenie. Zwróciłam się do Elise.
- Więc kto mówi pierwszy? Ja zaczynam, ty zaczynasz?
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Wypiłam swój napój do połowy i lekko się skrzywiłam, po czym uśmiechnęłam.
- Ja tu przyszłam rozluźnić się przed tą pieprzoną jutrzejszą misją. - Wywróciłam oczami. - No i żeby pomóc Ci zacząć normalnie funkcjonować - parsknęłam śmiechem. - To co z tym twoim prawie chłopakiem? - spytałam rozbawiona.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Kurfa - zaśmiałam się. - potrzebuję więcej alkoholu. On nie będzie moim chłopakiem.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Szybko wypiłam do końca zawartość szklanki i zamówiłam jeszcze raz to samo, tyle że dwa razy.
- Z problemami najlepiej się przespać, a w szczególności w takim przypadku jak twój. Podryw na rzucanie się mózgami? - Skrzywiłam się teatralnie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Przewróciłam oczami.
- Nie takie akcje już były. - dlaczego ludzie piją alkohol. I dlaczego on na mnie nie chce zadziałać.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Podsunęłam jej szklankę z przezroczystym napojem.
- No już, już, słońce - mruknęłam. - Wypij i mów jak na spowiedzi. Najlepiej szybko - skwitowałam śmiechem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Napiłam się.
- Jak już podają, to mogliby dać prawdziwą wódkę, ta smakuje jak rozcieńczana, ona ma z 87% max, wracając do tematu, to nawet nie wiem od czego zacząć. Poznaliśmy się na długo zanim dołączyłaś do nas.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
Uśmiechnęłam się znacząco.
- Od początku go unikałaś czy unikasz go teraz, bo jednak spałaś z tym problemem i ci głupio? - Zrobiłam zabawną minę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Boże- zrobiłam facepalm- na początku było zwykłe cześć cześć na spotkaniach czy korytarzu, potem...- zamyśliła się na chwilę i pociągnęła nosem. - potem coś się wydarzyło, i proszę nie pytaj nie chce do tego wracać- dodałam od razu- jednak po tym wszystkim byłam samotna. Bardzo. Miałam małe załamanie nerwowe, i...- znowu się zamyśliłam.
We are granddaughters of all the witches you weren't able to burn
Offline
- Dobra, dobra ale to co się stało było związane z nim czy on cie pocieszył? - Poruszyłam zabawnie brwiami aby rozluźnić atmosferę.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline