Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jejku, to mega długo. To już podchodzi pod stałą relację i to tak mocno. I nic cię to nie ruszyło? Znaczy... Ja staram się nie spotykać z kimś dłużej niż parę miesięcy. Rok? - powtórzyłam pytająco. - Serio, zostań moją mentorką. Potrzebuję wzoru kobiety - podsumowałam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Elise... - zaczęłam. - My, kobiety nie potrzebujemy mentorów i mentorek. Same nimi jesteśmy dla siebie. Wystarczy, że się nie zakochasz. Wiesz, mówią że miłość to siła, ale też każdy wie, że to słabość. Łatwo się w tym wszystkim zakręcić, gdy przez jeden rok próbujesz zrobić wszystko, żeby uwieść kogoś kto jest zimnym człowiekiem. Ale gdybyś czegoś potrzebowała, przyjdź. Sekta potrzebuje kobiet takich jak ty. Spróbuj z tą wyższą rangą. - Uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
Family don't end with blood
Offline
- Musiałabym się przełamać i mieć powód by zacząć rozmawiać z nim. Ugh. - Westchnęłam i pokręciłam głową. - Może będę do ciebie wpadać ale bardziej w celach towarzyskich niż tych, które oferujesz zazwyczaj - parsknęłam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Mam nadzieję. - Potwierdziłam jej słowa kolejnym uśmiechem. - Dobrze jest porozmawiać z kimś, kto jest doświadczony w tej całej grupie. No i jest oczywiście kobietą. - Dodałam. - Ślepota mężczyzn jest męcząca. No i wrzaski.
Family don't end with blood
Offline
Przymknęłam powieki.
- A Charlotte? Znacie się jakoś bliżej? Chyba musicie... Czy się mylę?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Czasem tak. Jednak sądzę, że bardziej przepada za towarzystwem... Casimira i Arwella. - Stwierdziłam. - Chociaż nie zajmowałam się tym dogłębnie. Nie było zresztą czasu, patrząc na to co się dzieje. Rozdawanie misji, jakieś nowe kwasy... Wszystko. Wątpię, żeby ci nowi sobie poradzili. - Prawie wywróciłam oczami. - Łatwość wyczytać przerażenie w oczach.
Family don't end with blood
Offline
- Zdecydowanie - przytaknęłam. - Im młodszym się jest tym łatwiej - stwierdziłam na własnym przykładzie.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Zgadza się. Ale trzeba umieć być spostrzegawczym i podstępnym. Na przykład ta blondynka. - Przypomniałam sobie o drobnej dziewczynie, gdy rozdawano misję. - Prawie się trzęsła, gdy jej misja miała polegać na udawaniu prostytutki.
Family don't end with blood
Offline
- Hmm. - Kiwnęłam głową. - Fakt, biedula -powiedziałam bez cienia współczucia. Przywołałam do siebie ręką tego faceta co się gapił. - No hej, zamówił byś mi duże piwo, a mojej koleżance jakiegoś fikuśnego drinka? - zapytałam słodko, a on bez problemu się zgodził. - Nie chciało mi się wstawać - wytłumaczyłam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Mnie się nie tłumacz. - Parsknęłam. - Uwielbiam takie sytuacje. Trzeba postawić facetów do pionu. Chociaż eh, teraz zabrzmiało jakbym była jakąś feministką. - Skrzywiłam się. - Nieważne. Masz jakieś nowe misje? - spytałam, patrząc jak mężczyzna zamawiał alkohol.
Family don't end with blood
Offline
- Na chwilę obecną dostałam tylko premię i cieszę się wolnym dniem jutrzejszym - oznajmiłam z uśmiechem. - Nie potrwa to pewnie długo. Znając życie dostanę coś szablonowego: zwiedź, uwiedź i weź to czego potrzebujesz. - Westchnęłam ciężko. - Nuda, to się zrobiło za proste. - Zaśmiałam się.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- A może... Tym razem Casimir postara się o coś szczególnego? - zapytałam z lekkim błyskiem w oku.
Family don't end with blood
Offline
- Nie przejdzie. To by się kłóciło z moim planem - stwierdziłam. - Najlepiej robić powoli. Nowe zadanie dostanę jutro lub za dwa dni. Max trzy. - Zmrużyłam oczy.
W tym momencie do stołu podszedł ten uroczy koleś. Chciał się dosiąść ale bardzo umiejętnie przekonałam go, że ja i moja bliska "koleżanka" nie jesteśmy zainteresowane płcią męską przy naszym stole. Rozbawiło mnie zgorszenie na jego twarzy, jak łatwo było go przekonać.
Odsunęłam się o Marie.
- Widziałaś jego minę. - Wybuchłam śmiechem.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Roześmiałam się widząc go gdzieś w oddali ze zdegustowaną miną.
- Niepotrzebnie się napalił. - Mówiłam, próbując powstrzymać śmiech. - A już miał nadzieję.
Family don't end with blood
Offline
- Obstawiam, że miał nawet nadzieję na trójkącik po tym jak powiedziałam "koleżanka" - stwierdziłam i zaczęłam pić. - Um, może trzeba ogarnąć te nowe - zastanawiałam się na głos. - Będzie lżej i wygodniej. One wezmą brudną robotę i zostanie coś przyjemnego. - Zaśmiałam się. - Wystarczy chwilę się potrudzić.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Mówisz o Larissie i Ester? - uniosłam brwi. - Jedna się zbyt boi, a druga ma problemy z osobowością. Kary w tym wypadku nie podziałają. Chyba, że masz jakiś plan. - Zastanowiłam się na głos, pijąc kolejnego drinka.
Family don't end with blood
Offline
Wzruszyłam.
- Coś można wymyślić... - mruknęłam. - Obecnie nic mi nie przychodzi do głowy. Na tą Ester wystarczy spojrzeć, a się będzie już bać - zachichotałam.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Mhm. Zawsze można też spróbować... delikatnie porozmawiać z Hansem. Jakieś dodatkowe szkolenia się im przydadzą. Chociaż w uwodzeniu będzie już trochę trudniej. Trzeba im pokazać jak działać. - Odparłam, patrząc na nieudolne metody prób podrywu przez jedną z wielu małolat z sekty.
Family don't end with blood
Offline
ELI: JA JESTEM MAŁOLATĄ XD
Kiwnęłam głową.
- Po prostu można im pomóc. Między zadaniami. Albo niech przyjdą na nasze zadania. Pogadam z Casem o tym. Szczerze nie wiem co wolę: kolejną misję z uwodzenia czy uczenie kogoś bez talentu. - Pokręciłam głową.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
CIII XDD. TO TO TAKIE NIEDOŚWIADCZONE.
- Większa szansa na ochronę przed karą - wzruszyłam ramionami. - Zawsze to jakaś tam szansa. Dla nich na powodzenie misji, dla ciebie przybliżenie do awansu. - Uśmiechnęłam się krzywo.
Family don't end with blood
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Idę się pobawić. I nie mam zamiaru myśleć o zadaniach i o Legami Liberta - rzuciłam i wstałam z miejsca. - Dziś jestem wolna - oznajmiłam głośno.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zaśmiałam się cicho i trzymając szklankę, powoli ruszyłam w stronę tłumu. Relaks. Jutro wolne. I wyjątkowo zamierzałam z tego skorzystać, dopatrując kątem oka gdzieś Elise.
Family don't end with blood
Offline
- Desiiiireee - w tle leciał jeden z kawałków z dawnych lat.
Poczułem, że wróciłem do domu. W klubie roiło się od pożądliwych spojrzeń. Może i trochę upitych, a może i... całkiem ciekawych. Zainteresowanych. Podszedłem do pewnej blondynki z drinkiem w ręku.
- Zatańczysz...? - spytałem z rozbawieniem na twarzy.
Oczywiście, że dostrzegłem te rumieńce na twarzy. Delikatnie musnąłem dłonią jej palce i tak zaczęła się kolejna nocna przygoda.
Offline
Jak to Hans powiedział? Praca prowadzi do zwycięstwa? Dzisiaj zamierzałam się sprawdzić w tej roli. Czułam na sobie pochłaniające spojrzenia mężczyzn, gdy przemierzałam salę. Wreszcie stare kawałki się skończyły i w głośnikach rozbrzmiewał Enrique Iglesias. Uśmiechnęłam się niezauważalnie. Uwielbiałam jego utwory. Ale najpierw trzeba było rozejrzeć się za potencjalnymi kandydatami do sekty. Zasiadłam na jednej z czerwonych, pluszowych kanap. Moją uwagę przyciągnął mężczyzna, do którego kleiły się wszystkie laski. Wyglądał identycznie jak Hans, kropka w kropkę. Ale.. był opalony i posiadał całkowicie inny kolor włosów. A jeśli to on pod przykrywką...? Mówił, że nie chodzi do klubów, ale każdy próbował się zabawić, gdy tylko była okazja. Czekałam aż skończy tańczyć z blondynką, a pote resztę zamierzałam wziąć w swoje ręce. Przesiadłam się odrobinę bliżej tak, aby mógł mnie zauważyć. Teraz pozostawało czekać na kontakt wzrokowy. Jeśli dobrze pójdzie, ta noc faktycznie dostanie plusy.
Family don't end with blood
Offline
- To była przyjemność. - Zaśmiałem się i wyszeptałem dziewczynie do ucha parę słów.
Przegryzła zmysłowo wargę i uśmiechając się, zniknęła w tłumie. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Miałem wrażenie, że za tym spojrzeniem dziewczyn był jeszcze ktoś, kto czegoś oczekiwał. Domagał się o to. Odwróciłem się za siebie i spojrzałem na tę osobę. Miała poważne spojrzenie w przeciwieństwie do dziewczyn, które przyszły się bawić. Jednak jej strój mówił zupełnie co innego. Czerwona obcisła sukienka z ramionami do łokcia dodawała odwagi i seksapilu. Nie miała na sobie mocnego makijażu, wręcz przeciwnie. Głównie zajęła się ustami. Zaś włosy delikatnie opadały jej na ramiona. Podniosła się z siedzenia i na około dziesięciocentymetrowych obcasach ruszyła w moją stronę.
Offline