Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Ty zawsze jesteś zła, a ja chętnie zaryzykuję i będę dalej cię denerwował.
Offline
Jęknęłam rozzłoszczona.
- W takim razie nie mam ochoty na współpracę z tobą - odparłam i rzuciłam się biegiem do przodu, zostawiając go w tyle.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Ej!-Krzyknalem rozbawiony i pobiegłem za nią. Gdy ja dogidnilem to złapałem i podnioslem.
-Nie uciekaj Addy.
Offline
Zmarszczyłam nos i zmrużyłam lekko powieki.
- Wiedziałam, że pobiegniesz za mną, Jesteś jak wrzód na tyłku. Chciałam szybciej dojść do wodospadów, bo wleczesz się jak kulawy żółw - prychnęłam. - Odstaw mnie na ziemie, frajerze.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Mhm-Przewrocilem oczami.-Nie postawię cię, bo znów uciekniesz.-Szedłem do wodospadu.
Offline
- Następnym razem nie pozwolę się złapać w takim razie - bąknęłam. - Weź, jest gorąco - odezwałam się po chwili, nie umiejąc dać za wygraną. - To, że mieszkamy w błocie nie znaczy, że musimy oboje śmierdzieć potem i się kleić - westchnęłam oburzona i próbowałam się wyplątać.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Moja wina ze jestem gorący?-Zatrzymałem się i spojrzałem na nią. -Weź się uspokoj. Bo będzie ci jeszcze bardziej gorąco od wysiłku.-Przewrocilem oczami i ruszyłem dalej, mocno ją trzymając.
Offline
Prychnęłam.
- Bucha od ciebie głupota. Duszę się od niej - powiedziałam sarkastycznie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie jestem głupi.-Powiedziałem nie patrząc na nią. Po chwili byliśmy przy wodospadzie. Wrzuciłem ja do wody. -Chłodniej?
Offline
Kiedy tylko przystaną na kilka sekund przy wodzie, od razu zrozumiałam co chciał zrobić. Zanim uderzyłam w tafle wody, wzięłam głęboki oddech. Dzięki wiecznemu nabieraniu Stilesa, że utonęłam, umiałam naprawdę długo wstrzymywać oddech.
Więc zamiast od razu kierować się w górę, z uporem podpłynęłam do skały i złapałam się niej aby prąd mnie nie zniósł.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Addy?-Powiedziałem gdy się nie wynurzyla.
-O kurwa.-Ściągnąłem bluzę i wskoczylem do wody po nią.
Offline
Zamykałam i otwierałam oczy, które zaczęły mnie nieco szczypać. Obraz miałam rozmazany ale trudno było nie zauważyć bałej chmury, która utworzyła się w wodzie, gdy tylko Tobi złapał haczyk.
Pospiesznie odbiłam się od skały i wypłynęłam na powierzchnię, a gdy tylko chłopak się wynurzył aby nabrać powietrza ochlapałam go wodą.
- Frajer - stwierdziłam, parskając śmiechem.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Addy!-Powiedzilalem zły, patrząc na nią. -Powalilo Cię? Wiesz jak się bałem?!-Wyszedłem z wody.
Offline
Nie poszłam w jego ślady i zostałam w wodzie, w której było zdecydowanie przyjemniej niż na lądzie.
- Już dawno, gdybym nie była powalona, to bym nie mieszkała na tej wyspie - stwierdziłam od niechcenia i znów zanurkowałam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Wyjdź z wody Adelaide. Mieliśmy szukać ich.-Powiedziałem ściągając bluzkę i wykrecajac ja z wody.
Offline
Usiadłam na brzegu. Zerknęłam kontrolnie na swój plecak, który leżał na brzegu i ocalał od zanurzenia.
- Wiem - odparłam, zdejmując z nadgarstka gumkę i unoszac ramiona w górę aby związać włosy w wysoki kucyk.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Przeczesalem swoje mokre wlosy do tyłu.
-Nie rozchoruj się.-Powiedziałem, ubierajac bluzkę. Wziąłem bluzę na ręce i rzuciłem w nią. -Ubierz.
Offline
- Posrało? Sam se to załóż. Jest gorąco - prychnęłam, podnosząc się do góry. - Dobra, idziemy do pieczary, tu nikogo nie ma.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Rozchorujesz się.-Wywrocilem oczami i założyłem bluzę.
Offline
Po chwilę już wchodziliśmy za wodospad.
- Boże, nawet moja matka nie ględzi jak ty - jęknęłam. - Serio, zamknij się - ponowiłam "prośbę".
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Może dlatego że Cię nie kocha?-Powiedziałem.
Offline
Zatrzymałam się tak gwałtownie, że chłopak nie dał rady się zatrzymać i wpadł na mnie, przez co oboje prawie wywróciliśmy się na mokrej i gładkiej - przez co śliskiej - powierzchni.
- Coś ty powiedział? - spytałam z jadem, marszcząc nos.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Przepraszam.-Wmamrotalem cicho. Przesadzilem.
Offline
Stanęłam pewnie i wyprostowałam się. Parsknęłam śmiechem. Tyle, że nie było w nim nic przyjemnego.
- Nie, nie. Powtórz - nakazałam z kpiną, popychając go. Zachwiał się przez mokre skały ale nie wywrócił i pożałowałam, że nie użyłam do tego więcej siły.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Milczałem, patrząc na nią. Baardzo przesadziłem.
Offline