Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jestem miła, niemiła mogę dopiero być - stwierdziłam posyłając mu złośliwe spojrzenie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Okey. Chodźmy do Aleksa.-Pociągnalem ją za rękę w stronę domku Aleksa.
Offline
Gwałtowny ruch z jego strony spowodował, że zaparłam się nogami i zaczęłam ciągnąć w drugą stronę.
- Czekaj. Najpierw wodospad i pieczary, potem pójdziemy do zatoki, a stamtąd w jedno miejsce na plaży. Jak nic nie znajdziemy, to pójdziemy do popaprańca - grałam na zwłokę. W sumie po co ja o tym mówiłam?
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Chodź do niego, bo uznam ze się boisz tchórzu.-Patrzyłem na nią, ciągle trzymając jej rękę.
Offline
Szarpnęłam się, wyrywając rękę z jego uścisku. Wyprostowałam plecy i uniosłam brodę w górę, prawie zrównując się wzrostem z chłopakiem.
- Pierdol się, frajerze - warknęłam urażona i ruszyłam w stronę domu Aleksa. NIKT NIE BĘDZIE NAZYWAŁ MNIE TCHÓRZEM.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Zaśmiałem się i poszedłem za dziewczyną.
Offline
- Czego rżysz? - parsknęłam, patrząc w jego kierunku i celowo przyspieszając kroku.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Zrównałem z nią kroku.
-Czyżbym Cię uraził?
Offline
Parsknęłam.
- Lepiej już się nie odzywaj - zmarszczyłam brwi - i w ogóle nie wydawaj z siebie żadnych dźwięków - odparłam wymijająco.
Ostatnio edytowany przez Adelaide Thompson (2018-01-28 17:43:46)
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Będę.-Powiedziałem i zacząłem jej śpiewać jakąś durną piosenkę.
Offline
Wywróciłam zirytowana oczami, kiedy zaczął śpiewać jakąś starą rymowankę dla małych dzieci.
- Jesteś nie śmieszny - bąknąłem jedynie, wzdychając głęboko.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Wiem.-Stanąłem przed domkiem Aleksa.
Offline
Zatrzymałam się obok Tobiasa.
- Może czas i pora przejść na kolejny etap i naczyć się na pamięć czegoś więcej niż "Twinkle, twinkle, little star"? - spytałam ironicznie.
Popatrzyłam w górę zaciskając zęby tak mocno, że aż rozbolała mnie szczęka.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Może..-Powiedziałem. -Aleks!-Krzyknąłem. Po chwili wyszedł z domu i spojrzał na nas z dołu.
Offline
Spuściłam głowę w dół. Nie chciałam na niego patrzeć. Gardziłam tym człowiekiem. Gardziłam bardzo.
Nie widziałam go od tej całej akcji z farbą i miałam głęboka nadzieję, że następnym razem zobaczę go jak Stiles będzie walił go w ryj ode mnie. Meh.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Czego?-Krzyknął.
-Widziałeś Elise, Clemi, Deana lub Stilesa?-Spytałem. Pokrecil głową.
-To gdzie teraz Addy?
Offline
Odwróciłam się szybko i ruszyłam w stronę największego na wyspie wodospadu.
- Tam gdzie mówiłam - mruknęłam w odpowiedzi.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Pa Aleks!-Powiedziałem i poszedłem za nią.
-Było tak strasznie?
Offline
- Nie bałam się, nie boje się i nie będę się bać - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. - Nie wiem o co ci chodzi.
Miałam jednak wrażenie, że czuję na plecach wzrok Aleksa. Nie odważyłam się zerknąć za siebie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Jak dla mnie to się trochę balas.-Usmiechnalem się.
Offline
Szturchnęłam go łokciem. Mocniej niż zazwyczaj.
- Nieprawda - sprzeczałam się. - Nie lubię i nie szanuje go. - Wzruszyłam ramionami. - Tyle z tego tematu - ucięłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Zapomialas jeszcze o tym że się boisz go.-Dźgnąłem ją w bok. -Biedna, mała Addy boi się Aleksa.
Offline
Policzki mi zapłonęły. Nie wiedziałam czy bardziej ze złości czy ze wstydu.
- Dobra, już dobra. Daj mi spokój i skończ, okej? - warknęłam naburmuszona.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Ojejku, Addy się focha na mnie.-Usmiechnalem się złośliwie. -I rumnieni, Słodko.
Offline
- Jestem zła - poczułam potrzebę wyjaśnienia tego. - Więc uważaj na słowa - groziłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline