Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Będę, będę.-Powiedziałem.
Offline
Przyglądałam mu się przez chwilę. Kiwnęłam głową.
- Dobra - mruknęłam i ruszyłam dalej. - Mam kilka miejsc. Szczerze mówiąc bardziej zastanawia mnie mama, Dean i Stiles są we dwoje i... - Wzruszyłam ramionami. - Może nic im nie jest - szepnęłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Pokiwałem głową. I poszedłem za dziewczyną.
Offline
- Ej, a może kogoś jeszcze nie ma? - Zastanawiam się. - Może najpierw powinniśmy popytać? - rzuciłam propozycje, ale sama nie byłam przekonana do niej.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Możemy.. w sumie to nie widziałem nigdzie Clementaine..
Offline
Prychnęłam.
- Ona wiecznie siedzi w domu i do nikogo się nie odzywa. Nie dziwię się, że jej nie widziałeś. Ja ją widziałam jakiś tydzień temu - Znów prychnęłam.
Irytowała mnie milcząca i wiecznie wycofana postawa dziewczyny. Mimo że byłyśmy rownieśniczkami, roznilysmy się od siebie pod każdym możliwym względem.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie siedzi ciągle w domu. Wychodzi często ze mną na spacery.-Mruknąłem. -Wczoraj była na dworze, ale zniknęła gdzieś po południu i nie widziałem jej od tego czasu.
Offline
Uniosłam znacząco brew.
- Ho ho, bronisz jej jak lwica - prychnęłam, krzyżują ramiona i nie zwalniając tempa. - Może się zgubiła! Skoro wszędzie ją za rączkę prowadzisz.
Wywróciłam oczami, jakoś nie przyjmując tej opcji na poważnie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Nie prowadzę jej za rączkę, okey? I nie mogła się zgubić, bo wie jak wrócić do domu oraz odnaleźć drogę.-Prychnąłem.
Offline
Doszliśmy do mnie do domu. Zatrzymałam się.
- Dobra, panie ważniaku, pójdziemy do niej do domu i spytam, jak się miewa - powiedziałam z kpiną.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Przewrocilem oczami.
-Ale jej w domu nie ma! Byłem u niej..
Offline
- Oh - mruknęłam, wybita z rytmu. - Nie ma - powtórzyłam po nim. - Czyli tak: brakuje czterech osób, a Hans ma jakiś syf w swoim biurze. I oczywiście nikt nic nie wie. Zajebiście - mruknęłam niezadowolona.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Uważasz że Hans wie co się stało?-Spytałem, patrząc w chmury.
Offline
Szturchnęłam go w ramię, a on spojrzał na mnie. I właśnie o taki efekt mi chodziło.
- Myślę, że za tym stoi Hans - oznajmiłam ponuro.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-To co robimy? Szukamy ich czy próbujemy się wlamac do niego i poszukać czegoś w papierach?-Patrzyłem na Addy.
Offline
- On tam jest, Tobi. W senie u siebie w biurze. On i jeszcze jacyś ludzie. Coś jest na rzeczy - niepokoiłam się. - Nie ma opcji żeby teraz tam wejść.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-To szukajmy.-Wzruszylem ramionami. -Może zacznijmy od wodospadu?
Offline
Kiwnęłam głową.
- Wezmę swój plecak - mruknęłam już biegnąc do drzwi. W mgnieniu oka wróciłam do chłopaka, który zdążył zrobić zaledwie kilka wolnych kroków do przodu. Włożyłam butelkę do kieszeni i dopięłam plecak. - Niech będzie wodospad - przytaknęłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
Szedłem w ciszy z Addy. Myślałem nad tym gdzie może być Clementaine.
Offline
- I skoro ty jesteś, to możemy zajść do popieprzonego Aleksa. Może ten psychol coś widział albo słyszał z tego swojego domku - prychnęłam, niby lekceważąco ale w moich słowach była iskra nadziei, która tliła się we mnie.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Sama się boisz do niego iść?-Spojrzałem na nia, lekko rozbawiony.
Offline
Zagryzłam mocno wargę, czując ciepło na policzkach, choć dzień nie był tak bardzo upalny jak ostatnie.
- Nic ci do tego, frajerze - bąknęłam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Co ci Aleks zrobił, że się boisz?-Spytałem zaciekawiony i lekko zaniepokojony.
Offline
- Nie boje się go, to frajer większy od ciebie - mruknęłam z oburzeniem. - Przyjmij to jako komplement i zamknij ryja - nakazałam.
Nie wszystkie koszmary kończą się tuż po obudzeniu...
Stiles od zawsze miał rację. Niepotrzebnie wymyśliłam sobie kogoś, kto i tak nigdy nie istniał.
Offline
-Tylko się pytałem, nie musisz od razu być nie miła dla mnie..-Podnioslem ręce w geście poddania.
Offline