Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ann to zdrobnienie, którego zawsze będę używać. Mogłabym powiedzieć, że mnie nie znasz, ale wyglądasz na grubszą szychę, więc prędzej czy później czegoś się o mnie dowiesz. Jeśli nie teraz - stwierdziłam z błyskiem w oku dalej się cicho śmiejąc. - Och proszę cię, uśmiechnij się. To proste, mogę ci pokazać.
You don't own me...
Offline
Odchyliłem się w tył, przejeżdżając językiem po ustach (tak seksi mraw).
- Stalkerstwo powiadasz - mruknąłem. - Powiedz mi więc Ann, czego jeszcze się o mnie dowiedziałaś.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Myślałam, że jak będziesz pijany to opowiesz mi jakieś ciekawe fakty z życia jak inni. - Założyłam kosmyk włosów za ucho, bacznie się mu przyglądając. - Chyba to tak nie działa. Jesteś samcem alfa, który nie chce zwierzać się ze swoich tragedii. - Westchnęłam teatralnie.
You don't own me...
Offline
- Przykro mi, że spotkałaś takiego na swojej drodze. Zapewne nie jesteś przyzwyczajona do takich sytuacji. - Parsknąłem i odebrałem kawę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Zwykle są to łatwi, napaleni mężczyźni. Basen robi swoje. - Mrugnęłam do niego.
Taaa, o kimś zapomniałaś.
- Chyba, że pragniesz mi o czymś powiedzieć. Jako prawdziwa stalkerka mam wiele planów.
You don't own me...
Offline
- Wybacz, że nie jestem pierwszym lepszym, który leci na twoje cudowne ciało. - Przewróciłem oczami, upijając łyk kawy. - Homoseksualistów nie przyjmujesz do świadomości, prawda?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Geje są uroczy, ale to oni nie przyjmują do wiadomości czegoś innego niż tego co jest u facetów. - Skrzywiłam się. - I nie zmierzaj do tego, że jesteś gejem. Wtedy będę musiała odpuścić. - Upiłam łyk soku.
You don't own me...
Offline
- Poniosłabyś niezwykłą stratę. - Odstawiłem kubek na stoliczek. - Postaraj się bardziej, Ann - mruknąłem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Masz coś konkretnie na myśli? - zapytałam rozbawiona, ale ciszej. - Jakieś... życzenia, Casimirze?
You don't own me...
Offline
- Przez moje życzenia wyjdę na pierwszego lepszego, a tego nie chcemy oboje - odparłem cichym pretensjonalnym, a jednakże rozbawionym tonem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Ach, zapomniałam. Jesteś wyjątkowy. Czyli muszę zdać się na siebie i coś wymyślić, choć nadal wiem o tobie... no właśnie. Trzeba się dobrze poznać - rzuciłam i uśmiechnęłam się słabiej.
You don't own me...
Offline
Uniosłem wyżej brwi.
- Jeśli twoja znajomość nie polega jedynie na łóżku, to proszę, zaczynaj. - Posłałem jej znaczące spojrzenie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- To właśnie ta chwila, w której zacznę zadawać ci naprawdę nietypowe pytania. - Prychnęłam. - Okej. A więc, skąd jesteś, bo na typowego ciemnego Mohameda to ty nie wyglądasz, Casimirze.
Ostatnio edytowany przez Roxanne Parker (2017-08-07 19:22:53)
You don't own me...
Offline
Przez chwilę zamarłem, a na moją twarz wpłynął kamienny wyraz.
- Wybacz, złe wspomnienia z Mohamedem. - Skrzywiłem się i ponownie sięgnąłem po kawę. - Myślałem, że i tego się dowiedziałaś zaraz po imieniu - mruknąłem i dodałem nieco ciszej "Las Vegas".
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Czyli imprezowy z ciebie chłopak, co? - zapytałam zaczepnie i na chwilę spuściłam z niego wzrok w dół. - Chociaż nie wyglądasz na takiego, ale wiesz "pozory mylą" - stwierdziłam.
You don't own me...
Offline
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Przesunąłem krzesło w bok i usiadłem wprost naprzeciw niej. - Moja kolej. Co fanka Grey robi na Bahamach? - Odbiłem piłeczkę.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Wywróciłam oczami na jego słowa.
- Dorabiam poznając ludzi takich jak ty, choć nieco mniej wyjątkowych. Irytujące, nieprawdaż? - Zastanowiłam się chwilę, po czym zadałam kolejne pytanie. - Jakieś ciekawe hobby?
You don't own me...
Offline
Potrząsnąłem głową.
- Nic specjalnego, jak na wyjątkowego faceta. - Parsknąłem. - Rodzinne miasto?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- San Francisco - odparłam bez namysłu i zmieniłam temat. - Faceci nie upijają się bez powodu. Chyba, że menele, ale jak mówiłam, nie wyglądasz na takiego. Jaki pech cię spotkał?
You don't own me...
Offline
Wzruszyłem ramionami, czując uścisk w żołądku.
- Historia na dłuższy wieczór - rzuciłem i dopiłem kawę do końca. - Tymczasem spotkanie uważam za udane - dodałem z cicha rozbawiony i wstałem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Leć się opalać, pić drinki, obczajać ludzi w basenie i robić resztę wakacyjnych rzeczy - powiedziałam zadowolona. - A ja... będę gdzieś tam czekać. - Uśmiechnęłam się tajemniczo i również wstałam, a potem go wyminęłam.
You don't own me...
Offline