Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
/tutaj jest zdjęcie, którego nie widzicie, ale no jest/
Family don't end with blood
Offline
Postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej o Elise. Ukrywała coś, byłem pewien. Tyle lat pracowałem z takimi osobami, że byłem w stanie wychwycić prawdę, a kłamstwo. Pytanie pozostawało jedno: Co ukrywała?
Bez wahania wykierowałem numer Marie. Musiałem wiedzieć.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Co to ma znaczyć, że ten ekspres się zepsuł? - zapytałam dostawcę. - Zamawiałam go i... - Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. - Dobra, spadaj, później pogadamy.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Witam z nie-zadupia, Casimirze - powiedziałam, siadając na kanapie. - Coś się stało?
Family don't end with blood
Offline
Przewróciłam oczami.
- Czy to takie dziwne, że dzwonię, aby dowiedzieć się co słychać u mojej dobrej znajomej? - spytałem z pozoru rozbawiony. Całe zdenerwowanie przelałem na zachowanie, przez co teraz nie mogłem spokojnie siedzieć, a chodziłem po całym pomieszczeniu.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Tragedia, ekspres do kawy się zepsuł - stwierdziłam niezadowolona. - Za to u ciebie pewnie wspaniale, czyż nie?
Family don't end with blood
Offline
- Zwróć towar. - Prychnąłem. - I tak, powiem ci, że minęło dopiero kilka dni, a zaczynam tęsknić za sektą. - Zaśmiałem się nerwowo. - Choć miło poczuć ten klimat wakacji. - Zastanawiałem się, jak gładko zmienić temat. Cóż, najwyżej wpadnę. - A właściwie, to dzwonię w jednej sprawie. Mianowicie Elise - zacząłem. - Czy tobie również zwierzała się ostatnio z pewnej sytuacji...?
Powiedz, że nic się nie zdarzyło. Powiedz, że tylko sobie ubzdurałem jej brak zaufania do mnie. Że mówiła prawdę. Cholera, powiedz to Marie.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- O, czyli już wiesz o tym? - zapytałam, zagryzając wargę. - Nadal uważam, że powinniśmy przeszukać tamto mieszkanie, bo sam wiesz jak kończą się takie sytuacje. Niby jeden raz, a... to po prostu niebezpieczne. - Westchnęłam.
Family don't end with blood
Offline
Marie, miałaś zaprzeczyć. Jasna cholera, dlaczego Elise mi nie ufasz?!
- Rozumiem. - Musiałem dowiedzieć się, jak najwięcej. Dlaczego znowu mnie okłamała, słyszała moje słowa. Ryzykowała kolejną kłótnią? Kurwa, Elise. - Myślisz, że taka sytuacja zdarzy się ponownie? - Co się tam wydarzyło?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Nie mam cholernego pojęcia, Cas. Las Vegas to Las Vegas i tego nie zmienisz, ale pobicie we własnym domu? To jest... to przesada. To straszne - przyznałam, zrzucając filiżankę ze stołu. - Fuck. Kiedy z nią o tym rozmawiałeś?
Family don't end with blood
Offline
Mam przesrane bardzo -_-
DZIEKI MARIE
Cas ty podstępna żmijo, było mi ufać i byś się wgl nie denerwował, a tak to co? Teraz żyłka ci na czole pęknie... -.-
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałem, co miałem powiedzieć. Zatrzymałem się na środku pokoju, próbując złapać spokojny oddech. Marie ufała bardziej ode mnie? Cholera, myślałem, że już między nami wszystko okey. Cholera, po powrocie chciałem ją o coś zapytać. Kurwa, Elise. Dlaczego nie potrafisz mi zaufać? A ja myślałem nad odpuszczeniem sprawy z awansem. O zapomnieniu. Miałaś już tego nie robić. Miałaś.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Halo... Żyjesz? Czy może otrułeś się czymś? - W słuchawce było głucho. - Cas, to ważne, powiedz coś.
Family don't end with blood
Offline
Zapomniałem o telefonie przy uchu.
- Tak, em... wybacz, Marie - powiedziałem nieco roztrzepany. - To był zakręcony dzień, wiesz Um... zadzwonię później, okey?
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Ukrywasz coś - stwierdziłam zrezygnowana. - Jasne. Nie udław się kalmarami. Miłego wypoczynku, Cas - pożegnałam się.
Family don't end with blood
Offline
- Obiecuję, że jak wrócę to pójdziemy na kawę i wszystko ci wyjaśnię. Tylko teraz.. muszę coś załatwić. Odezwę się. - Jak najszybciej się rozłączyłem i nie myśląc, wybrałem numer Elise. Odczekałem parę sekund zanim odbierze.
- Cześć, kochanie. - Wycedziłem przez zęby.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Miałeś odpoczywać - burknęłam. Zatrzymałam się w pół kroku. - Zaraz, co Ci jest? - spytałam marszcząc brwi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Zacisnąłem usta w wąską linię.
- Jak się dziś czujesz? Mam nadzieję, że się wyspałaś. Nie chciałbym abyś chodziła, tak jak wczoraj. - Olałem jej pytanie. Chciałem usłyszeć to z jej ust.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Spięłam się ale zaraz odepchnelam. No bo niby skąd miał wiedzieć?
- Jesteś jakiś nabuzowany. Może ty dziś słabo spałeś, he? - spytałam łagodnie. Marie by mu nie powiedziała... Prawda? Intuicja podpowiadała jednak co innego. Cholera! Jaka intuicja? On już wie. - Właśnie idę na trening z Arwellem, może pogadamy później...
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Pokręciłem głową. Opanowałem ton.
- Spałem dzisiaj wyjątkowo świetnie - odparłem. - Powiedz mi, Elise. Nie chciałabyś się czymś podzielić? - spytałem z chrypką.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Oparłam się o ścianę i Westchnęłam ciężko, jak by uleciało ze mnie całe życie.
- Chciałam Ci powiedzieć jak wrócisz - wyznałam. - Prosiłam Marie aby nie mówiła nikomu. - Rozejrzałam się po korytarzu, jakbym mogła się czegoś złapać i uciec od tej rozmowy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Rouzmiem - odpowiedziałem na pozór normalnie, choć w środku mnie się buzowało. - Nie uważasz, że takie rzeczy powinnaś mi mówić? Choćby wczoraj? Kurwa, Elise. Słyszałaś moje słowa i nic nie zrobiłaś - powiedziałem z wyrzutem.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
Skrzywiłam się, jednak czułam że narasta we mnie złość.
- A nie uważasz, że o takich, cholerny, rzeczach nie mówi się przez telefon? - syknęłam. - Nic mi nie jest, nie kłamałam. I naprawdę źle spałam - dodałam. - Nie leżę w szpitalu, czuje się znakomicie. Zadowolony? - spytałam zirytowana.
Cholera Marie. Nikomu nie mogę ufać.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Mogłaś wytłumaczyć, cokolwiek, Elise, cokolwiek - warknąłem. - Wiesz co? Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nic o tobie nie wiem. Mimo tych wszystkich akt, jesteś wciąż zagadką. Ile razy mnie okłamałaś, hm? Albo ile jeszcze zamierzasz? - zapytałem z irytacją. Miałem dość tego jej przekomarzania. Potrzebowałem stałej odpowiedzi.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline
- Bredzisz, Cas - mruknęłam, krzywąc się. - Gdyby było o czym mówić to bym mówiła - odparłam. - Poza tym, nigdy nie okłamałam cię z myślą o zrobieniu ci krzywdy - warknęłam. - Chciałam dobrze. Uspokój się i zadzwoń później.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie, Elise. Nie będzie żadnego później. - Pokręciłem przecząco głową. - Nie mogę ci ufać - stwierdziłem zupełnie bez emocji, tak obojętnie, że aż sam sobie się dziwiłem. Rozłączyłem się. Ta rozmowa nie pomogła. Pogorszyła jedynie sprawę. W jednym momencie czułem się tak źle, tak okropnie, że nie wytrzymałem. Rzuciłem telefonem o ścianę, roztrzaskując go na małe kawałki. Wciąż miałem w sobie za dużo agresji. W jednej chwili mój pokój zamienił się w istny burdel, a przy wyjściu rzuciłem jedynie do Amber: "Nie wiem, o której wrócę. Posprzątaj." I wyszedłem. Musiałem odpocząć od tego wszystkiego. A zdecydowanie od Elise.
I don’t want to be the one
The battles always choose
Cause inside I realize
That I’m the one confused
Offline