Na początku jest zabawa, miłość, wolność! Dopiero później dowiadujesz się w jakiej tajemnicy się znajdujesz...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Kiwnęłam głową, a z moich ust wydobyło się niechciane ziewanie.
- Przepraszam - mruknęłam, już leżąc. Podłożyłam dłonie pod lewy policzek, kładąc się na boku. Obserwowałam Bena dopóki nie wyszedł na zewnątrz. Czemu będąc jeszcze w siedzibie nie zauważyłam jego drugiej strony?
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Rzadko mam ostatnio okazję rozmawiać z Benem. Jak nie ja go unikam, to on unika mnie, a przynajmniej takie miałam wrażenie.
Zapukałam do niego kilka razy ale nie otwierał.
- Ben otwieraj - burknęłam, zirytowana. Słyszałam, że jest w domu. - Nie mów, że cię na ma. Zasłoniłeś firanke w oknie.
Westchnelam ciężko. Nacisnęłam na klamkę i zdziwiona stwierdziłam,że drzwi są otwarte.
- Ben...?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Siedziałam ukryta za kanapą. Z trudem mogłam oddychać. Ben wyszedł tylko na chwilę, miał zaraz wrócić. Obiecał. A tymczasem przyszła.. Elise, jeśli dobrze pamiętałam. Czego chciała...?
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Zamknęłam drzwi.
- No bez jaj. Wiem, że tu jesteś. Wyłaź Ben. Chowasz się w kiblu? - Zajrzałam do toalety ale było tam pusto. Westchnęłam ciężko. - Jestem zmęczona. Czemu się do mnie nie odzywasz? Chcesz to usłyszeć? Okej. - Stanęłam w miejscu i wzięłam głęboki oddech. - Ben, potrzebuję cie - powiedziałam.
Odpowiedziała mi cisza.
Zaczęłam wchodzić po schodach na górę, gdy zobaczyłam rude włosy.
- Nie wierzę. - Zbiegłam po schodach. - Lily? Gdzie jest Ben? - spytałam zdenerwowana. - Ja nie moge, co za debil - burknęłam, cała czerwona na twarzy.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Poczułam się, jakby nakryli mnie na czerwonym uczynku. Przez dłuższą chwilę milczałam, aż w końcu postanowiłam wytłumaczyć jego nieobecność.
- Miał wrócić za chwilę. Ja... Elise, prawda? Elise, nie możesz nikomu powiedzieć, że tu jestem. Nie możesz. - Pokręciłam przecząco głową, skubiąc skórki ze zdenerwowania.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Zmarszczyłam brwi zbliżałam się kilka kroki w stronę dziewczyny.
- Ach tak... Nie mogę? Niby czemu? He? - Mój głos był przepełniony jadem. - Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. Pod samym nosem sekty!
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Elise, proszę cię - mówiłam z płaczem. - Benjamin będzie miał kłopoty. Nie możesz nikomu powiedzieć, błagam - poprosiłam cicho.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Przechyliłam głowę.
- Nie pozwolę aby Ben miał kłopoty przez ciebie. Poza tym, co cię obchodzi Ben? Sama go narażasz! Gdyby wszedł tu kos inny? Co ty sobie wyobrażasz. Błagam nikomu nie mów - powtórzyłam, zerkając w bok.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Obchodzi mnie - mruknęłam niezbyt wyraźnie. - On mi tylko pomaga. - Wytarłam twarz w bluzę Benjamina. - Zniknę niedługo, obiecuję. Ale do tego czasu nie mów nikomu, proszę. Mogą go zabić, jeśli Hans się dowie - wysapałam.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Zmrużyłam oczy.
- Wykorzystujesz go - rzuciłam oskarżycielsko. Nagle do głowy wpadł mi pomysł. Zacisnęłam usta. Benowi nie może się nic stać. - Ile czasu masz zamiar jeszcze to robić? Mhm?
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
- Nie! - krzyknęłam i wstałam. - Nie wykorzystuje go. Nie - powtórzyłam, zaciskając zęby. - Jak mówiłam, niedługo mnie tu już nie będzie. - Nie chciałam zostawiać Bena, ale Elise miała rację. Narażałam go. Byłam niebezpieczna. A Ben... musiał być cały.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Wywróciłam oczami.
- Udawaj przed kim chcesz. Wszyscy wiedzą jak bardzo jesteś niebezpieczna. - Odrzuciłam ją spojrzeniem, które mówiło jak bardzo nie podoba mi się, że tu jest. - Lepiej stąd nie wychodz, bo na ciebie polują. Dowiedzą się, że tu nocowałaś. Siedź tu - nakazałam, zastanawiając się co mam dalej robić. - Pogadam z Benem - skłamałam gładko i ruszyłam do drzwi.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Wizyta Elise kompletnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się jej, a tym bardziej przebiegu tej rozmowy. Praktycznie jej nie znałam, nie rozmawiałyśmy, ale wydawała się być w porządku.
- Elise - zawołałam cicho za nią. - Tak samo nie chcę, aby Benowi coś się stało - wyjaśniłam. Przez chwilę zastanawiałam się, czy coś dodać. - Zależy mi na nim - wypaliłam po kilku dobrych minutach. Ostatni raz na nią spojrzałam, gdy łapała za klamkę. - Dziękuję, że to dla niego robisz - powiedziałam szczerze. Nie wydając mnie, ratowała Bena.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Robię to tylko dla niego - rzuciłam. - Zamknie drzwi od środka i siedź spokojnie na tyłku. - Zamknęłam drzwi i szybkim krokiem ruszyłam do przodu. Obejrzałam się za siebie. Muszę coś z tym zrobić.
Życie to różnorodne, subtelne odcienie uczuć... od zmysłowej
słodyczy, po gorycz... od sentymentalnej czułości, po dziką nienawiść.
Tak bardzo brakuje nam dotyku, że
zderzamy się ze sobą, aby cokolwiek poczuć.
Offline
Chodziłam w kółko po mieszkaniu. Elise nie ma zaledwie kilka godzin, ale miała go znaleźć. Co jak się rozmyślił? Nie zrobiłby tego. To... Ben. Chociaż... Cała byłam w nerwach, a dłuższa nieobecność właściciela domu wprawiała mnie w niepokój.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Spokojnie dopaliłem papierosa i stanąłem przed mieszkaniem Bena, trzymając w gotowości pistolet naładowany środkiem usypiającym. Zapukałem i odsunąłem się by nie było mnie widzieć przez wizjer.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zamarłam. Benjamin nigdy nie pukał. Elise weszła również sama. Czy... Poczułam, jak zimny dreszcz oblewa moje plecy. Odsunęłam się w bok, z dala od okna, chowając pod schodami. Pobudzona strachem czekałam aż ten ktoś się ujawni.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Trzeba zmienić taktykę. Zapukałem jeszcze raz.
- Lily? Lily otwórz. Wiem, że tam jesteś, Elise mnie przysłała.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Arwell. Najlepszy zabójca Hansa. Elise miała nikomu nie mówić, miała pójść prosto do Bena. Wydała mnie. Wstałam i zaczęłam panicznie szukać drugiego wyjścia, jednakże prócz okien nic tu nie było.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Lily ja cię słyszę. Elise mnie przysłała, Ben jest... Niedysponowany. Załatwiliśmy tobie transport. Spójrz jest nieuzbrojony. Ukryłem broń tak by była niewidoczna i uniosłem ręce licząc, że Lily podejdzie i mnie obejrzy.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
Zatrzymałam się w miejscu, marszcząc brwi. Co jeśli mówił prawdę? Przez dłuższą chwilę po prostu stałam i biłam się z myślami. Nie miałam drogi ucieczki, a Arwell... być może mówił prawdę. Niepewnie, bardzo cicho podeszłam do okna koło drzwi i odchyliłam firankę. Nie odezwałam się, w milczeniu opuściłam materiał i wsłuchałam się we własne bicie serca, które zaczęło bić naprawdę szybko.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Nie chcę cię pośpieszyć, ale ta dzielnica nie jest zbyt bezpieczna, a ja mam drogie buty więc może wpuściłabyś mnie?- zacząłem jojczeć.
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? I co się dzieje z Benem? - zawołałam, chcąc usłyszeć prawdę. Choć nie wiedziałam, czy mogłam na nią liczyć...
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
- Jak widzisz wyszedł. Elise siedzi w siedzibie i chroni moją i twoją dupę. Jak chcesz mogę zadzwonić do niej. - powiedziałem trochę zmęczonym już głosem. - Mogę już opuścić ręce?
People keep asking if I'm back and I haven't really had an answer...But now, yeah, I'm thinkin' I'm back!
Offline
- Dlaczego ci nie wierzę? - odkrzyknęłam, wycofując się. - Chcę porozmawiać z Benem - zastrzegłam. Tylko jemu byłam w stanie ufać, choć po dzisiejszej sytuacji, nie wiedziałam, czy komukolwiek mogłam.
"Kiedy jest się długo pozbawionym radości, już się przestaje jej spodziewać i pragnąć, a kiedy niespodziewanie zastuka do naszych drzwi, otwieramy je ze strachem, czy nie jest zamaskowanym cierpieniem."
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna